Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schlezwig-Holstein jak koń trojański

Michał Potocki
Michał Potocki
Przywiózł do wrocławskiego Arsenału wystawę z wyprawy na okręt, który oddał pierwszą salwę podczas II wojny światowej. Aleksander Ostasz opowiada o polskiej historii i podwodnych wyprawach.

Wystawa z ekspedycji na Schlezwig-Holstein jest uzupełnieniem ekspozycji "Wrzesień 1939". Czy podwodne zdjęcia są dobrym tłem dla tej okolicznościowej wystawy?

Oczywiście. Zdjęcia pokazują okręt, który rozpoczął najkrwawszą wojnę w dziejach świata, śmiało również można powiedzieć, że echa zdradzieckich salw pancernika Schleswig-Holstein brzmią do dziś. W ich wyniku nie tylko miliony osób straciło życie czy mienie, ale zmianom uległy również granice wielu krajów. Niektóre, tak jak Polska, straciły również na wiele lat swoją suwerenność. Inne narody do dzisiaj odczuwają skutki tamtych wydarzeń. Na wystawie prezentujemy również manekina jednego ze szturmowców, ukrywających się pod pokładem pancernika. To właśnie oni podstępnie zaatakowali Westerplatte.

Jak okręt zatopiony w czasie wojny znalazł się u wybrzeży Estonii?

Schlezwig-Holstein tonął trzy razy. Pierwszy raz zatopiły go brytyjskie samoloty w 1944 roku, drugi raz wysadzili go sami Niemcy, gdy wycofywali się z Gdyni w 1945 roku. Rosjanie szybko jednak poradzili sobie z jego podniesieniem i po prowizorycznym remoncie zabrali go do Tallina. Trzeci raz zatonął na mieliźnie w pobliżu estońskiej wyspy Osmussaar, gdzie został ustawiony przez Rosjan jako okręt - cel.

To, że rozpoczął swą salwą druga wojnę światową, wie chyba każdy. Czy warto odgrzewać ten temat?

Warto, bo nie wszyscy znają prawdziwą historię II wojny światowej. Niemcy nie chcą się za bardzo przyznawać do tego okrętu. Dla Estończyków II wojna zaczęła się, gdy ORP ,,Orzeł” uciekł z Tallina, a Rosjanie wykorzystali ten fakt, aby zająć ich kraj. Dla Rosjan II wojna zaczęła się 22 czerwca 1941 roku, kiedy Hitler napadł na ZSRR, a Brytyjczycy kojarzą ten stary pancernik z bitwą jutlandzką. Nasza ekspedycja miała przypomnieć kiedy, jak i gdzie rozpoczęła się ta wojna oraz przede wszystkim pokazać, jak skończył napastnik.

A jaka jest ta prawdziwa historia?

To Niemcy napadły na Polskę. Popierani przez ZSRR wywołali światowy konflikt. Niestety, obecnie historią często się manipuluje. Wystarczy zobaczyć, co robi pani Steinbach i ile kłamstw wypowiedziano na temat Katynia. W naszym narodowym interesie jest, żeby świat pamiętał, nie tylko co stało się 1 września 1939 roku, ale również jak do tego doszło.

Wrocław, miasto w swojej historii przez wiele lat niemieckie, jest właściwym miejscem do takiej lekcji z wrześniowych wydarzeń?

Jak najbardziej. Wrocławianie, a szczególnie ich rodzice czy dziadkowie pochodzącą z terenów całej przedwojennej Polski. Trafiło tu wiele rodzin mających swoje korzenie na wschodzie, na terenach, które z różnych przyczyn musieli opuścić. Salwa z godz. 4.48, 1 września 1939 zapoczątkowała całą lawinę wypadków. Mieszkańcy każdego polskiego miasta powinni zobaczyć tę wystawę. Współpracujemy z muzeami i przewozimy ekspozycję w różne zakątki kraju. W ten sposób staramy się dotrzeć do wielu ludzi, głównie młodych, którym trzeba pokazywać historię w ciekawy sposób.

Czy ilustracja wyprawy może zainteresować dzieciaki "przylepione" do monitorów komputerów, ze słuchawkami iPodów w uszach?

Myślę, że ma dużą szansę. Staraliśmy się pokazać kawałek historii poprzez jeden zatopiony okręt-symbol. Był to swoisty ,,koń trojański” drugiej wojny światowej. Niemcy przypłynęli przecież do Gdańska pod pretekstem uczczenia pamięci marynarzy z krążownika Magdeburg. To oraz wiele innych ciekawostek można znaleźć i zobaczyć na wystawie.

Trudno było dostać się na wrak pancernika?

Zebranie dokumentacji o wraku zabrało nam sporo czasu. Później skompletowaliśmy ekipę nurkową. Wszystko od samego początku było legalne, mieliśmy komplet potrzebnych zezwoleń, a ich uzyskanie również wymagało sporo czasu. Na kutrze Nitrox wypłynęliśmy 5 września 2008 roku. Początkowo pogoda nam nie sprzyjała. Mieliśmy sztorm. W pewnym momencie pojawił się nawet koło nas rosyjski okręt podwodny. Krążył tak ze dwie godziny i zniknął. To była ekspedycja wysokiego ryzyka.

Zdjęcia są świetne, chyba wrak nie leży głęboko?

Nie, do dna jest jakieś 10-12 metrów. Ale dobrej jakości fotografie zapewnili nam profesjonaliści. Prąd na wraku był jednak bardzo silny, warunki więc nie były łatwe. Głównym naszym celem było zrobienie jak najlepszej dokumentacji, co nam się chyba udało. Chcieliśmy też zamanifestować naszą obecność, dlatego popłynęliśmy pod polską banderą.

Polacy potrzebują takich mocnych dowodów historycznych?

Tak. Jesteśmy nacją, która nie za bardzo dba o pamiątki z przeszłości. Po wojnie ochoczo niszczono wszystko, co pochodziło z dawnej Polski i nie pasowało do socjalistycznego ustroju, równie ochoczo niszczono wszystko, co było niemieckie. Aż dziw, ze Wrocław ma tak świetnie zachowaną starówkę. Gdy uzyskaliśmy niepodległość, zaczęliśmy równie chętnie niszczyć wszystko, co pochodziło z niedawno obalonego ustroju.

Jest na to jakaś recepta?

Należałoby takie pamiątki potraktować jako swoiste atrakcje turystyczne, oczywiście z odpowiednim komentarzem i zachować je dla następnych pokoleń. Żeby nie umarła pamięć o prawdziwych wydarzeniach, ludzie potrzebują pamiątek. Okrętu nie mogliśmy przywieźć, ale fotografie już tak.

To może teraz pora eksplorować wrocławski kawałek Odry. Może są tu nie tylko kluczyki wrzucane przez zakochanych z Mostu Tumskiego?

Na pewno jest tu bardzo dużo ciekawych rzeczy. I to nie tylko wojennych ciekawostek. Jako redakcja Magazynu Nurkowanie współpracujemy z wieloma polskimi muzeami, starając się im pomagać w pozyskiwaniu eksponatów z wody. Wrocław posiada bardzo interesujące muzeum militarne, z którym już współpracujemy. Zapraszam do przesyłania informacji o tym, co i gdzie może być ciekawego w wodach wokół Wrocławia na adres [email protected]. Może wspólnie uda nam się odkryć coś ciekawego.

Dziękuję za rozmowę.

ZAPRASZAMY!

PHOTO DAY 5.0 - 5 WRZEŚNIA, STARA PIEKARNIA MAMUT PRZY UL. SIENKIEWICZA

Czytaj również:

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto