- Zaglądają do nas zarówno studenci, jak i ludzie spoza osiedla, którzy nie mają pralek albo przyjechali do Łodzi tylko na jakiś czas - mówi Marcin Woźny, współwłaściciel pralni.
- Można w nich prać np. płaszcze, kołdry lub po prostu wsadzać za jednym razem większą ilość prania - mówi Woźny. - Czyste rzeczy można umieścić w suszarce. Suszenie zajmuje jednak około godziny.
W tym czasie klienci mogą korzystać z internetu lub obejrzeć telewizję. Na pomysł otwarcia samoobsługowej pralni wpadło dwóch łódzkich studentów.
- Chcieliśmy, by wyglądała podobnie do tych, które działają w Stanach Zjednoczonych i Anglii - mówi Woźny. - Lokalizacja w okolicach akademików wydawała nam się najlepsza. Na jeden dom studencki przypada bowiem jedna pralka. Na pranie trzeba się zapisywać z trzytygodniowym wyprzedzeniem...
Pralnia przypadła do gustu użytkownikom.
- Przyjeżdżam tu regularnie i myślę, że będę robił to nadal - mówi Michał Wiśniewski, którego spotkaliśmy w pralni. - Nie mam w domu pralki, a nie chcę na razie wydawać pieniędzy. Poza tym mogę tu spotkać znajomych i trochę poplotkować.
Koszt jednego prania to 10 złotych. Cena obejmuje proszek i płyn do płukania.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?