WARSZAWA
Przed atakiem na europejski rynek samochodowy
Nowa terenówka za połowę ceny? To możliwe pod warunkiem, że auto pochodzi z Chin. Pierwsze z nich będzie można kupić u nas pod koniec roku. Ich sprowadzaniem zajmie się firma Landwind Polska zarejestrowana w Mogilnie.
Chodzi o model V6, który do złudzenia przypomina opla fronterę. W standardowym wyposażeniu ma skórzane obicia, automatyczną klimatyzację, czujniki parkowania czy poduszki powietrzne. Całość ma kosztować niespełna 90 tys. zł. Dla porównania – hyundai, nissan czy kia kosztują co najmniej 120 tys. zł.
– Oglądaliśmy z żoną tę terenówką w internecie. Zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie. Nie wiem, co ma pod maską, ale wolę takie auto niż rupieć sprowadzony z Zachodu – mówi Marek Stasiewicz, wykładowca na jednej z wrocławskich prywatnych uczelni.
Za luksusowymi przyjadą auta przeznaczone dla klienta z mniej zasobnym portfelem, skłonnego zapłacić 30 tys. zł. Czy okażą się atrakcyjną ofertą?
– To zależy od tego, czy importer zbuduje sieć sprzedaży i punktów naprawy – uważa Wojciech Drzewiecki z firmy Samar, badającej rynek motoryzacyjny.
– Mam nadzieję, że chińska konkurencja da do myślenia europejskim producentom i ceny wreszcie spadną – dodaje Marek Stasiewicz.
Dilerzy są jednak pełni obaw. – Obawiam się rozregulowania rynku. Tak było z Daewoo, które rozbudziło apetyty nabywców i po krótkim czasie zniknęło – podkreśla Leszek Kępiński z Kulczyk Tradex, importera volkswagenów. – Na chińskiej inwazji mogą ucierpieć nasze firmy motoryzacyjne. Spadek produkcji oznacza zmniejszenie zatrudnienia.
Otwarcie miasteczka ruchu drogowego w Radomsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?