Są chętni na Świderskiego

We Wrocławiu go nie potrzebują, ale za darmo nie oddadzą

Za nami już dwie kolejki żużlowej ekstraligi, tymczasem Piotr Świderski i Krzysztof Słaboń wciąż znajdują się poza składem mistrzów Polski. Obaj myślą o wypożyczeniu do innego klubu, co jednak nie jest takie proste. Zimą trenowali z ekipą WTS-u, pobierając z klubu pieniądze na przygotowania. Zatem nic dziwnego, że szefowie Atlasa nie zamierzają ich teraz oddać za darmo.
- Pamiętajmy, że za Tomka Jędrzejaka musieliśmy zapłacić 75 tysięcy złotych. Uważamy, że Piotrek reprezentuje podobną klasę, więc możemy chyba żądać za niego zbliżonej kwoty. Świdrem było zainteresowanych kilka klubów: Bydgoszcz, Zielona Góra, Gdańsk czy Ostrów, a sam zawodnik zdaje sobie sprawę, że jest obecnie najbardziej łakomym kąskiem na rynku. Pewnie dlatego ma wysokie oczekiwania finansowe - stwierdziła w rozmowie z nami wiceprezes WTS-u Krystyna Kloc. Co na to sam zawodnik? - Na razie jestem w Anglii i nic nie wiem. Wszystko zależy od prezesów - przekazał nam.
W jeszcze gorszym położeniu znalazł się Krzysztof Słaboń, bo on w przedsezonowych sparingach wyglądał bardzo niewyraźnie. A pieniądze z klubu również zimą otrzymał. - Nadal jestem w kropce, tyle mogę powiedzieć. Nie mam żadnych wygórowanych żądań, chcę tylko żeby ktoś dał mi szansę. Czekam na początek ligi szwedzkiej, zawsze mogę też zadzwonić do znajomych w Anglii, bo przed sezonem miałem telefony z Poole i Belle Vue. Wolę jednak jeszcze poczekać, bo zależy mi na lidze polskiej - przyznał Słaby.
Trenerowi Markowi Cieślakowi zależy natomiast na zatrzymaniu w drużynie - pod kątem kolejnych sezonów - przyszłościowych Chrisa Holdera i Nicolaia Klindta. Teoretycznie więc nawet Tomasz Jędrzejak nie musi jeździć we wszystkich meczach. Inna sprawa, że Holder ma kilka zajętych terminów - pięć w rundzie zasadniczej (w niedzielę z Marmą Rzeszów również nie wystąpi) i dwa w fazie play-off.