Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rzeszów zarabia na gapowiczach setki tysięcy złotych

Teraz Rzeszów
Teraz Rzeszów
Przeciętny gapowicz to 22--letni mężczyzna, który uczy się albo studiuje w Rzeszowie. Do końca sierpnia kontrolerzy zatrzymali ponad 7 tys. osób, które jechały bez biletu.

- Mam bilet, ale zapomniałam go skasować. Zostawiłem swój bilet w domu. Przejechałem tylko jeden przystanek - te tłumaczenia najczęściej słyszą kontrolerzy w autobusach miejskiego przewoźnika, kiedy złapią gapowicza na gorącym uczynku.W Rzeszowie, podobnie jak w innych dużych miastach, nie brakuje pasażerów, którzy chcą przejechać kilka przystanków autobusem, ale ani myślą za taką podróż płacić. Kiedy gapowicz stanie oko w oko z kontrolerem, zwykle nie brak mu fantazji, żeby wyjaśnić, dlaczego nie ma przy sobie skasowanego biletu.Gdy przychodzi do wypisywania mandatu, niektórzy pasażerowie podają się za sławne osoby. - Nie słyszałam jeszcze, aby w naszym mieście pasażer przedstawiał się jako Robert Lewandowski albo Adam Małysz - mówi Anna Kowalska, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie.Chociaż tłumaczenia jednego z gapowiczów, który twierdził, że nie kupił biletu przez panujący upał, musiały wywołać uśmiech na twarzy kontrolera. Dyrektor Kowalska przestrzega jednak, że podawanie się za inną osobę jest ryzykowne: - Jeżeli gapowicz nie wylegitymuje się, wyzwana jest policja, która ustali dane osobowe pasażera.monitoring już wkrótceW tym roku mandat za jazdę bez biletu otrzymało już ponad 7 tys. osób. Czy to już plaga gapowiczów? - Ciężko powiedzieć. Mówimy o osobach zatrzymanych przez kontrolerów. A wiadomo, że nie wszystkich uda się wyłapać. Tak naprawdę, więcej będziemy mogli powiedzieć na ten temat za kilka tygodni. W październiku w autobusach MPK ma zostać zamontowany monitoring - dodaje dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego.Pewne jest natomiast, że kary za brak biletów oznaczają dodatkowy zastrzyk gotówki dla miasta. Grozi za to 140 złotych mandatu. Nieco mniej, bo 112 złotych będzie musiał zapłacić pasażer, który skasował bilet ulgowy, ale nie ma przy sobie dokumentu, który daje mu prawo do tańszego podróżowania. Chodzi np. o legitymację studencką.W tym roku miejska kasa wzbogaciła się dzięki gapowiczom o ponad 200 tysięcy złotych. Choć, jak twierdzi Anna Kowalska, nie o kasę tu chodzi.- Chcemy, żeby pasażerowie nauczyli się uczciwości. Kontroler nie musi wcale wlepić komuś mandatu. Czasem wystarczy rozmowa i pouczenie. Zresztą, jeśli młody człowiek wyjaśni kontrolerowi, że nie kupił biletu, bo go nie stać, ten może tego mandatu nie wypisać. Wszyscy jesteśmy przecież ludźmi - dodaje szefowa Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie.od października będą biletomatyJuż wkrótce gapowicze nie będą mogli tłumaczyć się, że nie zdążyli kupić biletu. Jeszcze w październiku w autobusach MPK pojawią się biletomaty. W każdym pojeździe zostaną zamontowane po trzy takie urządzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rzeszów zarabia na gapowiczach setki tysięcy złotych - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto