MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Jeremim Mordasewiczem z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan

Łukasz Pałka
fot.  archiwum lewiatan
fot. archiwum lewiatan
Kto zostanie na zawsze, a kto do nas wróci • Irlandzki urząd statystyczny podał właśnie, że tamtejsza gospodarka wchłania miesięcznie ponad 10 tysięcy imigrantów. Ponad połowę z nich stanowią Polacy.

Kto zostanie na zawsze, a kto do nas wróci

• Irlandzki urząd statystyczny podał właśnie, że tamtejsza gospodarka wchłania miesięcznie ponad
10 tysięcy imigrantów. Ponad połowę z nich stanowią Polacy. To dużo?
– Z punktu widzenia Irlandii, która ma zaledwie trzy miliony obywateli, na pewno tak. Z punktu widzenia Polski nie jest to jeszcze wielki ubytek, bo wciąż mamy duże nadwyżki pracy. U nas pracuje 52 proc. osób w wieku produkcyjnym. W krajach rozwiniętych ten wskaźnik przekracza 70 proc. Wciąż jest więc wiele osób do zagospodarowania.

• Czyli taka skala emigracji Pana nie niepokoi?
– Na razie nie. Sytuacja zacznie być groźna za pięć lat, gdy taki trend się utrzyma, a ludzie nie będą chcieli wracać do kraju. W tej chwili często bardziej opłaca się wyjechać za pracą do Irlandii niż do Warszawy, bo tam koszty utrzymania w porównaniu do zarobków są znacznie niższe. A do dyspozycji mamy tanie linie lotnicze, którymi można dostać się szybciej do Irlandii niż koleją do Warszawy.

• Jakie krajowe branże najboleśniej odczują brak pracowników?
– W tej chwili najgorsza jest sytuacja w budownictwie. Powodem tego jest boom budowlany zarówno w Irlandii, Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce. Za kilka lat poważnie odczujemy odpływ lekarzy.

• Jak więc można zachęcać ich do powrotu, gdy już zarobią jakieś pieniądze?
– Za pięć lat na emerytury zaczną przechodzić u nas osoby z powojennego wyżu demograficznego. Jeżeli do tego czasu wzrosną inwestycje w przedsiębiorstwach i powstaną nowe miejsca pracy, to ludzie, którzy teraz wyjeżdżają, będą mieli do czego wrócić. Trzeba dać im szansę na powrót. Tymczasem nasz poziom inwestycji wynosi 19 proc. PKB, podczas gdy chociażby w Estonii sięga 30 proc.

• Nie bez znaczenia będą też coraz wyższe zarobki w kraju?
– Sądzę, że na przykład trzykrotna różnica w zarobkach może skusić do powrotu. Nie rekompensuje ona bowiem rozstania z rodziną, przyjaciółmi, życia w obcym środowisku. Ale już ośmiokrotna różnica do powrotu nie skłania. Dlatego wrócą przedstawiciele najprostszych zawodów. Zostaną natomiast lekarze czy pracownicy sektora finansowego, naukowcy. Poza zarobkami mają tam większe możliwości awansu zawodowego. Tak było właśnie w przypadku Hiszpanii i Portugalii.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto