Rozmowa z Iwo Kitzingerem, koszykarzem PGE Turowa.

W niedzielę gracie z pogromcą Prokomu i ASCO Śląska - Polpakiem Świecie. Spacerku raczej nie będzie...
Zapowiada się trudne spotkanie, bo Polpak potwierdza w tym sezonie, że może wygrać z każdym. Trenerzy od dawna analizują grę tego rywala i jestem pewny, że pod względem taktyki będziemy przygotowani.

Kogo najbardziej się obawiacie?
Kluczowe z pewnością będzie powstrzymanie ich rozgrywającego - Bobby'ego Dixona. To nieprzewidywalny i trochę szalony gracz, który ma zdecydowanie największy wpływ na grę rywali.

Może będzie to zadanie dla Pana?
Nie mam nic przeciwko temu - jeśli trener wyznaczy mnie do tej roli, to na pewno się go nie przestraszę.

Do tej pory grał Pan dużo mniej, niż można było oczekiwać przed sezonem...
Oczekiwania i plany to jedno, a rzeczywistość - drugie. Na pewno chciałbym dostawać więcej minut na parkiecie. Na razie moja rola jest taka, a nie inna. Trudno mi o tym mówić - to trener decyduje o tym, kto wychodzi do gry. Nie pozostaje mi nic innego, jak pracować na treningach i codziennie udowadniać, że zasługuję na swoją szansę.

Biorąc pod uwagę doskonałą dyspozycję Davida Logana trudno będzie wygryźć go z piątki.
Nie muszę nikogo wygryzać - w tym zespole jest miejsce dla nas obu. Znam Davida doskonale, przed rokiem razem graliśmy w Polpharmie i nie było problemu z naszą współpracą na parkiecie. Poza tym sądzę, że na moją pozycję w zespole duży wpływ ma fakt, że późno dołączyłem do drużyny. Ja byłem na mistrzostwach Europy w Hiszpanii a zespół już razem grał i trenował. I nasz trener stawia teraz na tych graczy, których miał do dyspozycji przez całe przygotowania.

A jak wygląda rywalizacja na treningach? Daje Pan sobie radę, grając przeciwko Loganowi?
To świetny zawodnik. Co tydzień w lidze wszyscy widzą, na co go stać. Na treningach często jest moim przeciwnikiem i myślę, że nie wypadam najgorzej. Jeśli zacznę grać w lidze - może być tylko lepiej.