Rozmowa z Fiszem, liderem grupy Tworzywo Sztuczne

Tłuste bity
• Jesteś zadowolony z wrocławskiego koncertu w Firleju?
– O tak. Graliśmy we Wrocławiu już kilka razy, ale to jest wyjątkowo fajne miejsce. Takie niezadymione. Czuliśmy się na scenie bardzo dobrze. Może dlatego, że tu często grają jazz i taki jest klimat.
• Po twojej szóstej płycie spodziewasz się zarzutów, że twoja muzyka to nie jest rasowy hip-hop?
– Już pierwszą płytą „Polepione dźwięki” określiłem się dosyć jasno. Idę swoją drogą i mam w nosie, czy to się środowisku podoba, czy nie. Mam przyjaciół w innych składach, współpracuję przy ich projektach. Sam też często zapraszam do nagrywania muzyków, których cenię.
• Twoja muzyka to mieszanka jazzu, soulu, reggae, hip-hop. Co jest Ci najbliższe?
– Zdecydowanie hip-hop! To muzyka w swoich podstawach bardzo eklektyczna, przecież sample czerpie się z bardzo różnych źródeł. Popularne teraz tzw. Nowe brzmienia, które mają swój rodowód właśnie w hip-hopie.
• Jesteś nie tylko muzykiem – także malujesz.
– Fakt, studiowałem trzy lata na ASP, ale sobie odpuściłem. Z natury, ciężko mi się poddać jakimkolwiek rygorom, a poza tym pomysł, że ktoś miałby mnie uczyć sztuki, wydawał mi się dziwny. Kiedyś wystawiałem moje prace w galerii, która należy do mojej rodziny, ale już nie chcę. Za dużo wokół tego zrobiło się szumu, a ja maluję dla frajdy.
• Która z nagród ucieszyła Cię najbardziej?
– E tam, nie było ich aż tak wiele, poza tym, były to najczęściej wyróżnienia. Chyba najmilej wspominam Machinera 2000 za debiut, bo bardzo lubiłem to pismo i Fenomena od „Przekroju”?, którego otrzymałem wtym roku razem z ojcem i bratem.