• Trener Czesław Michniewicz z nieukrywaną radością ogłosił, że w końcu jest Pan zdrowy.
– Lekarze też to samo mówią. Jestem już przygotowany do wysiłku i od niedzieli ćwiczę z pierwszym zespołem na pełnych obrotach.
• Dziś w Łęcznej miał Pan być tajną bronią na Górnika?
– Faktycznie, były takie plany, ale po rozmowie z trenerem doszliśmy do wniosku, że lepiej dla mnie będzie, jeśli jeszcze się wstrzymam z powrotem do ekstraklasy. Zagram w weekend w drużynie rezerw przeciwko Szczakowiance.
• Na boiskach I ligi kibice nie widzieli Pana od 22 kwietnia ubiegłego roku. Czemu nie udało się wrócić na nie we wrześniu, gdy już ponoć było wszystko w porządku?
– Po prostu odnowił mi się ten sam uraz, który odniosłem podczas finałowego meczu Pucharu Polski z Wisłą Płock. Nie mam do nikogo żalu. Jak się okazało, zbyt wcześnie wróciłem na boisko i po prostu stało się.
• Co było później?
– W Poznaniu przeszedłem jeszcze raz tę samą operację. Lekarze rekonstruowali mi więzadła krzyżowe przednie w lewej nodze. To na szczęście ta, którą posługuję się trochę gorzej.
• Gdy rozmawialiśmy we wrześniu, narzekał Pan na znużenie podczas rehabilitacji.
– Ale tym razem czas zleciał mi bardzo szybko. Dochodziłem do sprawności nie w Szczecinie, ale w Gliwicach, gdzie miałem zarówno bliżej do domu, jak i do mojej dziewczyny. Początkowo jednak też było ciężko. Miałem problem z podnoszeniem nogi, ale potem wszystko wracało do normy. Nawet uśmiech na twarzy się pojawił i nie schodzi mi z niej do dziś (śmiech).
• Pewnie też dlatego, że koledzy z zespołu świetnie się spisują i niemal na pewno zagra Pan w europejskich pucharach. Może nawet w eliminacjach Ligi Mistrzów.
– No, troszkę się pozmieniało. Mówię o tych tłumach na stadionie i dużo lepszych rezultatach zespołu. A gdy są wyniki, to i atmosfera jest wspaniała. Do Lubina w czasie rehabilitacji rzadko zaglądałem, ale byłem na przykład całkiem niedawno w Zabrzu na meczu chłopaków z Górnikiem.
• Pod Pana nieobecność kilku zawodników Zagłębia wypromowało się na tyle dobrze,
że dostają powołania do kadry. Kiedy Pan nadrobi stracony czas?
– Myślę, że cała prawda o mojej formie wyjdzie podczas przygotowań do nowego sezonu. Mam nadzieję, że będę zdrowy i wszystko dobrze się potoczy. Bo gorzej niż było, już nie będzie.
Dawid Plizga
Urodzony: 17 listopada 1985 w Rudzie Śląskiej
Wzrost/waga: 174 cm /74 kg
Pozycja: napastnik
Kariera klubowa: Stadion Śląski Chorzów, GKS Katowice, Zagłębie Lubin.
Ekstraklasa: 57 meczów – 11 goli
W bieżącym sezonie: dwa mecze w trzecioligowych rezerwach, jesienią ubiegłego roku.
echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?