Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa MM. Pablopavo z Vavamuffin: Nie jeździmy ferrari, nie rozwalamy hoteli

Redakcja
Michalina Bednarek
- Nigdy nie mieliśmy gwiazdorskich ambicji - mówi Pablopavo, wokalista Vavamuffin.

Jesteście jednym z najbardziej rozpoznawanych zespołów w Polsce. Czy przyjechałeś na spotkanie limuzyną?
W pewnym sensie. Przyjechałem taksówką, ale zazwyczaj jeżdżę tramwajami. Musiałem się wyrwać ze studia, bo nagrywamy nową płytę. Limuzyna nazywała się chyba volkswagen passat.

To jest pytanie o kondycję rynku muzycznego i o to, czy gwiazdy wyglądają tak, jak ludzie sobie je wyobrażają. Wiesz, rozwalanie hoteli, odrzutowce...

Kondycja rynku jest oczywiście bardzo słaba, ale słyszałem, że ostatnio jeden ze znanych polskich muzyków rozwalił hotel, więc jest jeszcze ktoś, kto trzyma fason. My nie mieliśmy nigdy ambicji gwiazdorskich. W Polsce jest może 5 – 6 zespołów, które mogą uważać się za gwiazdy. Jasne, że chcielibyśmy dużo zarabiać na muzyce, ale cała ta otoczka gwiazdorska wydawała nam się zawsze trochę śmieszna.

Czyli nie jeździcie ferrari.

Zdecydowanie nie. Jeden z nas ma sportowy samochód – dwunastoletnią hondę.

Słuchając Waszej muzyki, mam wrażenie, że chcecie powiedzieć coś ważnego. Że reggae „robi różnicę” pośród tak zwanej papki, która nawet już chyba nie udaje, że zawiera jakąś istotną treść. Jak to jest?

Nie wiem, czy to jest kwestia gatunku muzycznego. Oczywiście reggae w swoich korzeniach jest muzyką buntu, muzyką zaangażowaną, ale z drugiej strony jest też muzyką taneczną. Ale tak, my jako Vavamuffin uważamy, że lepiej jest mówić rzeczy ważne, niż rzeczy błahe. Ale też trzeba jakoś wypośrodkować. Nie można całe życie zbawiać świata, bo człowiek by oszalał.

Masz na czapce flagę Tybetu…

Tak. Jesteśmy zaangażowani w sprawę Tybetu. Jasne, że chcemy jakoś wyrazić protest, wesprzeć sprawę, ale bądźmy szczerzy – na razie nie widać żadnego wyjścia z sytuacji.

Graliście dla wolnej Białorusi…

Zdarza nam się wspierać takie wolnościowe inicjatywy. Wydaje nam się, że jeżeli nie ma wolności, to nic nie ma.

Mówisz o wolności, zastanawiam się, na ile ta kwestia jest przedłużeniem Waszej swoistej niechęci do policji.

To nie tak. Kwestie w rodzaju CHWDP, JP i tak dalej w ogóle nas nie interesują. To nie jest sprawa samej instytucji, której nie jesteśmy przeciwni. Raczej chodzi o ludzi, o ich arogancję. Mógłbym Ci teraz opowiedzieć kilka historii moich bliskich znajomych, które wydarzyły się całkiem niedawno i które świadczą o tym, że w polskiej policji – w dużej mierze, bo na pewno nie chodzi o wszystkich – pracują skrzywieni psychicznie ludzie. I my sobie pozwalamy to krytykować.

To nie jest krytyka totalna, bo wiadomo, że policja jest potrzebna. Ale powinna się zająć ściganiem przestępców, a nie ganianiem młodych ludzi, którzy wypiją sobie piwko albo zapalą blanta. Jeśli pojedziesz do Wielkiej Brytanii, to czujesz, że służby traktują Cię jak obywatela, któremu służą. W Polsce traktują Cię jak gnoja.

Zostawmy policję. Powiesz mi, co to jest Babilon, który często występuje w Waszych utworach?

To bardzo indywidualna kwestia. Termin pojawił się w reggae w latach 60-tych. Wtedy to była kwestia opresyjnego systemu na Jamajce, również zresztą policyjnego. Samo pojęcie wywodzi się z retoryki biblijnej. Chodzi oczywiście o niewolę babilońską, w którą popadli Izraelici. Dzisiaj jednak, jeżeli my używamy słowa Babilon, to jest to coś nieco innego. Dla mnie to jest wszystko to, co w jakiś sposób zniewala, przeszkadza Ci w byciu dobrym człowiekiem. To nie muszą być czynniki zewnętrzne. To mogą być rzeczy w Tobie. Wiesz, nie ma świętych. Każdy nosi w sobie ten „Babilon”. To może też być system polityczny, który istnieje na świecie. A raczej system gospodarczy.

Kapitalizm?

Raczej nie mamy do czynienia z kapitalizmem, który wymyślił Adam Smith. To raczej korporacjonizm, w którym nawet państwa nie mają nic do powiedzenia, a co dopiero jednostki.

Dojrzały kapitalizm.

Skurwiały kapitalizm.

W takim razie, co to jest Jah, o którym śpiewacie?

Jah to skrót od Jahowia, czyli „Najwyższy Pan”. Oczywiście to również geneza biblijna. Pamiętam taki wywiad z zespołem Twinkle Brothers, w skład którego wchodzą trzy różne pokolenia. Najstarszy pośród nich pytany o Jah, mówił tym biblijnym językiem, najmłodszy mówił o pozytywnej energii, która daje ludziom kreatywność i moc do walki z opresją.

Lustrzane odbicie Babilonu?

Coś w tym stylu. Ale, tak jak mówiłem, to bardzo indywidualne sprawy.

Z innej beczki. Graliście na Woodstocku. Jak się gra dla tysięcy ludzi.

Graliśmy na Woodstocku dwa razy. W tym roku graliśmy na otwarciu. Wtedy mogło być ze 200 tys. ludzi. Po horyzont. Robi to wrażenie. A jeżeli ktoś mówi, że nie robi, to po prostu kłamie. W takich momentach trzeba się uszczypnąć i powiedzieć sobie: „Hej, stary, nie jesteś nikim specjalnym”. Wiesz, żeby nie popaść w samouwielbienie.

Jest takie zagrożenie?

Myślę, że jest. Ja już jestem trochę za stary, ale myślę, że jakbym miał 20 lat, to pewnie bym zwariował.

Vavamuffin – polski zespół reggae, raggamuffin z elementami dub i dancehall. Debiutowali w Warszawie w 2003 roku. Są jednym z najbardziej znanych zespołów polskiej sceny reggae. Grali między innymi na TOPtrendach i na Woodstocku. Wspierają między innymi akcję "Muzyka przeciwko rasizmowi".




Koncerty w klubachWoodstock 2013
Premiery kinoweKoncert Matisyahu
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto