Robert Biedroń przyznał w Zamościu, że jego spotkania z mieszkańcami mniejszych miast, często byłych wojewódzkich są próbą "policzenia ilu nas jest". Pytany o plany kandydowania na prezydenta RP bądź utworzenie ruchu, który będzie konkurencją dla największych sił politycznych w Polsce unikał odpowiedzi wprost. Jednocześnie nie zaprzeczając.
- Na prezydenta Zamościa nie zmierzam kandydować - żartował.
W swoich wypowiedziach skupiał się na wadze demokracji. Podkreślał, że jedynie demokratycznymi działaniami można zmienić aktualną sytuację w Polsce. Zaczynając od pójścia do urn i angażowania się w lokalną politykę.
Odniósł się też do podziałów w dzisiejszym polskim społeczeństwie: - Najłatwiej jest podzielić społeczeństwo i nim rządził. Dziś dzieli je rząd. To się sprawdza od kilkunastu lat. PO i PiS buduje coraz głębsze podziały. To jest celowa gra - powiedział.
Były poseł unikał pytań o ocenie zamojskiej, lokalnej polityki: - Samorządowcy nie krytykuję się wzajemnie. Taka jest zasada - podkreślał. Dodał jednak, że w małych miastach, jak Słupsk i Zamość ostrożnie trzeba podchodzić do wielkich inwestycji. Bo niektóre mogą okazać się nie skrojone na ich miarę. Czy chodziło o filharmonię w Zamościu?
O czym jeszcze mówił prezydent Słupska? M.in. o relacjach z Krystyną Pawłowicz i o kobietach:
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
