Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Remis Śląska Wrocław w Gdyni

Michał Potocki
Michał Potocki
Piłkarze Arki chcieli godnie pożegnać stadion przy ul. Olimpijskiej, który będzie przebudowany. 29 listopada, w meczu ze Śląskiem udało się tylko zremisować.

Arka już tradycyjnie była nieskuteczna. Tymczasem o skuteczność transferową zaapelowali kibice Arki, którzy przed meczem wywiesili transparent skierowany do prezesa klubu. "Co dalej? Panie Prezesie - Chcemy transferów!" Na piłkarzach zdawało się to nie zrobić większego wrażenia, choć tym razem walki i ambicji odmówić im nie można.

Trzy minuty, dwie bramki

Od pierwszych minut na placu gry pojawili się piłkarze, którzy ostatnio częściej siedzieli na ławce rezerwowych: Michał Płotka, Marcin Budziński oraz Tadas Labukas. Na boisku nie pojawił się Tomasz Sokołowski, do którego po meczu z Lechią trener Pasieka miał najwięcej pretensji.

Początkowo gospodarze mieli przewagę


Już w 3. minucie wysoki pressing i ambitna gra Arki przyniosła efekty. Do siatki trafił Przemysław Trytko, który wydaje się aktualnie jedynym napastnikiem wśród gdynian na miarę Ekstraklasy. Mecz był szybki. Prędkość gry zaskoczyła samych piłkarzy.

Tuż po wznowieniu gry wyrównał Sebastian Mila, który głową skierował piłkę do siatki. Z prawej strony dośrodkowywał Madej. Mało brakowało, a padłyby kolejne bramki dla Arki. Próbował Ljubenov, a moment później Łukasz Kowalski. Arka wciąż dążyła do zdobycia kolejnej bramki, narzucając szaleńcze tempo gry. Nawet najmłodsi kibice Arki wiedzą jednak, że w ekipie żółto-niebieskich największym grzechem jest niemoc pod bramką rywala.

Wyliczanka nieskutecznych

W pierwszym kwadransie próbowali jeszcze Ława. Później festiwal niecelnych strzałów trwał w najlepsze. Kolejno pudłowali Trytko i Labukas, który dwa razy próbował skierować piłkę do siatki. W 43. minucie po wejściu na plac gry Wachowicza wydawało się, że nastąpi przełamanie. Popularny Wachu ładnym podaniem obsłużył Labukasa. Ten jednak z sobie tylko wiadomych powodów fatalnie wykończył ładną akcję kolegi z zespołu.

Śląsk próbował w 35. minucie, ale strzał Szewczuka wylądował wprost w rękach Bledzewskiego. W pierwszej połowie zatem Arka Dariusza Pasieki zaprezentowała się kibicom praktycznie w pigułce. Walcząca, ale nieskuteczna. W drugiej połowie niemoc trwała nadal. Zaraz po zmianie stron po raz kolejny nie trafił Labukas, który zagubił się w dryblingu. W 50. minucie Wachowicz mógł zostać bohaterem Gdyni, ale będąc dziesięć metrów od bramki gości strzelił fatalnie, wysoko ponad poprzeczką bramki.

Jak nie wykorzystywać sytuacji pokazał jeszcze dwa razy Trytko. W 74. i 79. minucie miast strzelać z całych sił próbował uderzać futbolówkę technicznie bądź... mijał się z nią w polu karnym. Wcześniej honor Arkowców mógł uratować obrońca Łukasz Kowalski, ale jego strzał głową świetnie obronił dobrze dysponowany tego dnia bramkarz Śląska, Kaczmarek.

Dziękuję za walkę

Śląsk próbował, ale nie był w stanie w drugiej połowie zagrozić gdynianom i chyba piłkarze z Wrocławia nie byli tym faktem specjalnie zmartwieni. Na pewno remis satysfakcjonował trenera Ryszarda Tarasiewicza.

- Jest to dla nas dobry wynik. Zawsze punkt na wyjeździe cieszy, zwłaszcza, że zdobyty na trudnym terenie, na którym Arka gra dobrze, mimo porażki w ostatnich derbach - mówił na pomeczowej konferencji szkoleniowiec WKS-u.

Dariusz Pasieka z kolei po raz kolejny podziękował piłkarzom za walkę i podkreślił szybkie odbudowanie się psychiczne po krytyce, jaka spadła na piłkarzy po meczu derbowym.

- Drużynie należą się słowa pochwały za ambitną grę do ostatnich minut, za walkę od pierwszej do ostatniej minuty. Stąd też chciałbym chłopcom za ten mecz podziękować - starał się podtrzymać bojowego ducha w drużynie Pasieka.

Na trybunach było gorąco


Ten będzie potrzebny w ostatniej tegorocznej kolejce, kiedy gdynianie zmierzą się na wyjeździe z Legią Warszawa. Jeśli nie uda się urwać warszawiakom punktu, ostatnie miejsce w tabeli przed zimową przerwą może niebezpiecznie przybliżyć się do drużyny Arki. Wtedy transfery staną się nie tylko kaprysem kibiców, ale koniecznością.

Arka Gdynia 1:1 Śląsk Wrocław

Arka: Bledzewski - Kowalski, Siebert, Szmatiuk, Płotka - Wilczyński, Budziński, Ława, Ljubenow (Wachowicz 37') - Labukas (Czoska 76'), Trytko.

Śląsk: Kaczmarek - Socha, Celeban, Pawelec, Spahić - Łukasiewicz - J. Gancarczyk (Wołczek 61'), Ulatowski, Mila (Dudek 79'), Madej - Szewczuk.

Sędzia: Bartos (Łódź).
Żółte kartki: Kowalski, Szmatiuk (Arka), Pawelec, Dudek (Śląsk).
Widzów: 4000.


Czytaj również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto