MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Religijna kuchnia

Michał Raińczuk
Fot. B. Sadowski
Fot. B. Sadowski
Rozmowa z Yannem Martelem, pisarzem, autorem nagrodzonego Bookerem „Życia Pi” * Dlaczego posłużyłeś się zwierzętami, żeby mówić o ludziach i religii? - Wpadłem na ten pomysł podczas wizyty w Indiach.

Rozmowa z Yannem Martelem, pisarzem, autorem nagrodzonego Bookerem „Życia Pi”

* Dlaczego posłużyłeś się zwierzętami, żeby mówić o ludziach i religii?

- Wpadłem na ten pomysł podczas wizyty w Indiach. Współistnieje tam obok siebie wiele bóstw i religii. Wielu bogów przybiera postać zwierząt, a zwierzęta kojarzy się z poszczególnymi bogami – przecież krowa jest zarówno zwierzęciem jak i symbolem boskości. Uderzyła mnie też bliskość świata zwierząt i świata ludzi. Postanowiłem, że wykorzystam to w swojej powieści.

* Pi łączy w swoim życiu trzy odmienne religie, co nie bardzo podoba się jego otoczeniu.

- Przede wszystkim należy sobie zadać pytanie, czy te religie są przeciwstawne. W wiejskiej części Indii dochodzi do sytuacji, kiedy ludzie idą do indyjskiej świątyni, a wracając, zatrzymują się w meczecie. To nie jest tak, że czują się muzułmanami, ale mówią tym samym metafizycznym językiem. Wszystkie religie mają te same podstawy: osobisty stosunek wiernego i przekaz pełen miłości. Mówi się, że chrześcijaństwo ma jednego Boga, a np. hinduizm jest politeistyczny. To nie do końca prawda. W hinduizmie jest, podobnie jak w chrześcijaństwie, jedna rzeczywistość, ale z wieloma jej uosobieniami. Każde z bóstw jest odbiciem jednego jej fragmentu. Hinduizm jest więc po prostu innym sposobem na zrozumienie tej samej rzeczywistości. Co nie znaczy, że wszystkie religie są identyczne. Powstały w podobnym duchu, ale zmieniły się wraz z ujmowaniem je w pewne ramy. Kiedy umiera guru, apostołowie szaleją. Religie są próbą zrozumienia ostatecznej rzeczywistości przez poszczególne grupy ludzi. Przypominają nieco kuchnie świata – różnią się między sobą, ale wszystkie są pokarmem. W tym przypadku dla duszy.

* Brzmi to bardzo ładnie, ale, niestety, niewiele osób myśli w ten sposób.

- Problemem jest nadmierne używanie rozumu. Trzeba sobie zdać sprawę, ze nie można zrozumieć wszystkiego. W pewnym momencie trzeba dać sobie spokój. Rozum jest tylko narzędziem, a używany bez wiary potrafi być niebezpieczny. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego od inteligentnego człowieka, który w nic nie wierzy.

* A co z wojnami religijnymi?

- Wszystkie idee mogą zostać wypaczone. To co zrobił bin Laden nie oznacza, że islam każe zabijać Amerykanów. Chrześcijaństwo też ma swoje komory gazowe. Tu nie chodzi o wojny religijne. To jest zawsze wojna między sprawiedliwością i niesprawiedliwością, zamożnymi i niezamożnym. Wszystko to jest bardzo złożone, a ludzie chcą, żeby było inaczej i nazywają coś wojną między islamem a chrześcijaństwem. Chcą prostych rozwiązań dla skomplikowanych problemów. W Koranie nie ma nic o tym, żeby porywać samolot i uderzać nim w wieżowiec.

* Wróćmy do „Życia Pi”. Powieść kończy się dwuznacznie, tak naprawdę każdy może wybrać sobie finał – ten bardziej realistyczny i ten fantazyjny.

- Od razu zakładasz, że pierwszy jest prawdziwy, a drugi nie. To nie tak. Na początku powieści jest pewna scena. Pi jest w zoo, z piekarzem – muzułmaninem, i swoim nauczycielem biologii. Wszyscy patrzą na zebrę. Biolog używa naukowego, łacińskiego określenia zebry. Piekarz mówi po prostu: Bóg jest wielki. Patrzą na to samo, to przecież ta sama rzeczywistość, ale widzą inaczej Chodzi więc o to, żeby wybrać lepszą historię. Nie – prawdziwszą, tylko lepszą. Dla każdego z nas. Nie mówię o tym, żeby ignorować fakty, bo tego robić nie wolno. Trzeba natomiast na nich budować. One są podstawą, na której może powstać coś złego, małego, okropnego lub coś dobrego, pięknego i wielkiego – kolorowy budynek pełen światła. Konkretny przykład? Polska w 1991 roku. Bezrobocie, skorumpowany rząd. To są fakty. Można powiedzieć: wszystko jest do d..., wyjadę stąd do Francji albo Stanów Zjednoczonych. Ale można też inaczej, zastanowić się, co z tym zrobić, szukać wyjścia. Nie mówię o pesymizmie i optymizmie, raczej o różnym sposobie patrzenia na tę samą rzeczywistość. Wybór należy do ciebie.

* Bardzo dużo podróżujesz. Masz jakieś miejsce, które możesz nazwać domem?

- Od kilkunastu lat mieszkam w Montrealu, ale równie dobrze czuję się wszędzie. Dom jest tam, gdzie moja dziewczyna. Przez jakiś czas mieszkałem w Berlinie, nie miałbym nic przeciwko temu, żeby spędzić kilka miesięcy we Wrocławiu. Od dzieciństwa dużo podróżowałem, bo rodzice byli dyplomatami. Wszystko jest dla mnie egzotyczne, wszystko jest ciekawe. W pewnym sensie jestem wciąż zmieniającym miejsce nomadem.


Yann Martel

Urodził się w 1963 w Hiszpanii. Jego rodzice byli kanadyjskimi dyplomatami, on sam skończył filozofię. W 1996 roku zadebiutował powieścią „Self”, później wydał zbiór opowiadań. Książki przyjęto ciepło, ale wielkiego sukcesu nie było. Ten przyszedł wraz z wyprawą do Indii i pomysłem na „Życie Pi”. Historia chłopca, który przeżył ponad 200 dni na oceanie w towarzystwie tygrysa, spodobała się czytelnikom na całym świecie i zdobyła prestiżową nagrodę Booker Prize w 2002 roku. Niedawno Martel odwiedził Polskę, był też we Wrocławiu.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto