Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Razem ze skróceniem służby, umierają wojskowe obyczaje i dobre wychowanie

Jerzy Wójcik
Fot. Mikołaj Suchan Dziś od porządnej chusty ważniejsze jest wyposażenie w odpowiednią ilość alkoholu. Tę pierwszą można kupić za kilkaset złotych, bez konieczności zarywania nocy na własnoręczną produkcję takiej pamiątki z wojska.
Fot. Mikołaj Suchan Dziś od porządnej chusty ważniejsze jest wyposażenie w odpowiednią ilość alkoholu. Tę pierwszą można kupić za kilkaset złotych, bez konieczności zarywania nocy na własnoręczną produkcję takiej pamiątki z wojska.
Pociąg do demolki Kolorowi, weseli, czasem nadmiernie hałaśliwi, ale niegroźni – tacy zwykle są rezerwiści, którzy właśnie wyszli z wojska. Jednak zdarza im się zniszczyć pociąg czy pobić konduktora Żołnierze, ...

Pociąg do demolki
Kolorowi, weseli, czasem nadmiernie hałaśliwi, ale niegroźni – tacy zwykle są rezerwiści, którzy właśnie wyszli z wojska. Jednak zdarza im się zniszczyć pociąg czy pobić konduktora
Żołnierze, którzy kończą służbę zasadniczą, z reguły budzą pozytywne emocje przechodniów. Ich kolorowe chusty i grupowe robienie pompek to rodzaj przedstawienia folklorystycznego. Jednak zupełnie inne zdanie na ten temat mają pasażerowie pociągu relacji Olsztyn-Gliwice, którzy kilka dni temu mieli wątpliwą przyjemność podróżować w towarzystwie młodych mężczyzn, którzy wyszli do cywila.

Diabły i baranki
Wśród grupy 150 rezerwistów znalazło się kilku najbardziej agresywnych, którzy zdemolowali wyposażenie wagonu i poturbowali obsługę pociągu. Na stacji w Koluszkach sześciu z nich nie bez problemu zatrzymała w końcu policja.
– Z moich informacji wynika, że to natychmiast uspokoiło całą resztę. Po tym, jak wyprowadzono ich na dworzec, większość stała się potulna jak baranki – mówi płk Robert Jędrychowski, komendant wrocławskiego oddziału Żandarmerii Wojskowej. – Ich karygodne zachowanie to najczęściej efekt przedawkowania alkoholu – dodaje.
Choć, jak podkreśla komendant, na Dolnym Śląsku w ciągu ostatniego roku nie zanotowano żadnych głośnych ekscesów z udziałem rezerwistów.
– Na bieżąco dostajemy informacje o dużych grupach wychodzących do rezerwy. Wiemy, o której godzinie, dokąd i jakimi pociągami jadą. W tych gorących okresach większość żandarmów ma patrole w okolicach Rynku i dworca kolejowego – wyjaśnia Jędrychowski. – Takie działania przynoszą efekty tylko we współpracy ze Służbą Ochrony Kolei i policją.

Fruwające śmietniczki
Mariusz Radoliński, zastępca komendanta wrocławskiego komisariatu kolejowego, dobrze wie, o czym mówi Jędrychowski. Wyjaśnia, że rezerwiści to grupy pod specjalnym nadzorem. – Na szczęście zwykle kończy się na dużym hałasie i całej kolorowej otoczce wokół nich. Ostatnio trzy stuzłotowe mandaty wręczyliśmy rezerwistom za to, że załatwiali potrzeby fizjologiczne w miejscu publicznym. Oby tylko na takich interwencjach się skończyło – podsumowuje Radoliński.
Podróżni spotkani na wrocławskim dworcu są zgodni: wolimy żołnierzy od pseudokibiców. Twierdzą, że wojacy zwykle dobrze się bawią i tylko niektórzy z nich przecenią swoje możliwości co do ilości spożytego alkoholu. Jednak zdaniem podróżnych, mało który z wychodzących do cywila żołnierzy jest agresywny.
– Mnie tam wszystko jedno, czy to żołnierze, czy pseudokibice. Jak widzę jednych czy drugich oszołomów wsiadających do mojego składu, wiem, że to nie będzie lekka jazda – przekonuje pan Henryk, który od ponad 30 lat pracuje jako konduktor w pociągach dalekobieżnych. – Kiedyś mieli większy respekt do człowieka – jak zagroziłem wezwaniem policji, to ich uspokajało. Teraz nie mam pewności, czy chcąc się popisać przed kolegą, taki młodzian nie rzuci we mnie wyrwanym stolikiem albo śmietniczką, gdy mu zwrócę uwagę. Takich delikwentów wolę od razu oddawać w ręce policji.
Nie znają granic
Podobnego zdania jest wrocławski satyryk Stanisław Szelc, który doskonale pamięta swoje wyjście do rezerwy. Chociaż, jak podkreśla, spędził w kamaszach kilka tygodni po zakończeniu studiów, radość z powodu opuszczenia szeregów armii wcale nie była mniejsza.
– Wracaliśmy całą grupą pociągiem z Opola do Wrocławia. Po kilku tygodniach abstynencji oczywiście zaopatrzyliśmy się w piwo przed podróżą. Były żołnierskie przyśpiewki i nieco głośniejsze zachowanie, ale nikomu nie przyszło do głowy demolowanie mienia Polskich Kolei Państwowych – śmieje się Szelc.
Satyryk twierdzi, że dzisiaj z przerażeniem patrzy na spite do nieprzytomności grupy rezerwistów z tandetnymi chustami, których producenci idą na ilość, a nie na jakość. – Rozumiem, że jak u Słowian świętowanie rozpoczyna się od wizyty w monopolowym. Ale wszystko ma swoje granice. Wracałem kiedyś nocnym pociągiem z Poznania do Wrocławia i trafiłem na świętującą grupę rezerwistów. Bardziej przypominało to klatkę z małpami niż przedział z normalnymi ludźmi – bluzgi, bójki między sobą i tłuczenie butelek. To kompletny bezsens, bo w ten sposób tylko zrażają do siebie podróżnych. Sam zmieniłem wagon, żeby nie jechać w takim towarzystwie – dodaje.

Bo służba była za krótka
Jego słowa podziela komendant Jędrychowski, który dodaje, że w wielu przypadkach największym wrogiem jest alkohol i zachowanie się rezerwistów w większej grupie. – W swoim towarzystwie są pewniejsi siebie, a co gorsza zaczynają naśladować najgłupsze zachowania innych kolegów. Na szczęście nie jest tak, że czują się bezkarni. W momencie, gdy pojawiają się mundurowi i rezerwiści wiedzą, że nie ominą ich konsekwencje, spuszczają z tonu. Dlatego staramy się obstawiać jak najwięcej pociągów, w których podróżują grupy wychodzących z wojska, ale nie sposób być wszędzie – dodaje komendant. Zapytany o przyczyny takiego zachowania, na pierwszym miejscu wymienia skrócenie służby i zmianę jej charakteru.
– W tak krótkim czasie przełożeni robią wszystko, by przystosować żołnierza do wykonywania zadań wojskowych. Niestety, to powoduje, że brakuje czasu na wychowanie żołnierza. To duży minus obecnej służby zasadniczej. Pojawiają się pierwsze jaskółki, jak chociażby korpus zawodowych szeregowych, którzy pełnią służbę w oparciu o kontrakty od jednego do trzech lat. Jednak to nie zmienia faktu, że żołnierz po dziewięciomiesięcznej służbie zasadniczej to nie ten sam człowiek, który kiedyś wychodził po dwóch latach – twierdzi Jędrychowski.

Koniecznie z pieczątką
Wojskowi i eksperci wojskowości przyznają, że na naszych oczach upadają od lat kultywowane tradycje żołnierskie, jak chociażby własnoręczne przygotowywanie kolorowych chust dla rezerwistów.
„O tempora, o mores! Do czego to doszło, że żołnierze zamiast kombinować samemu, kupują gotowce. Jak widać, młodzież wszędzie, już nawet w wojsku, idzie na łatwiznę. No nic, przynajmniej nie będzie szkód w mieniu jednostki i po wyjściu rezerwy prześcieradła pozostaną w normalnym rozmiarze” – pisze jeden z użytkowników na forum rezerwistów Wojska Polskiego.
Innego zdania jest Piotr Gryciuk z katowickiego przedsiębiorstwa „United”. Jego firma od dwóch lat sprzedaje rezerwistom chusty z dowolnie wybranymi przez nich nadrukami. – Mam coraz więcej zamówień. W tym czasie tylko dwie osoby kupiły ode mnie same pompony, co wskazywałoby, że robią te pamiątki własnoręcznie. Reszta kupuje te w pełni przygotowane do świętowania – tłumaczy Gryciuk. Na pytanie, czy nie wydaje mu się, że takie chusty wyglądają tandetnie, tylko się uśmiecha. – Moje zdanie tutaj się nie liczy. Żołnierze sami wybierają wzory, ja tylko wykonuję usługę. Jeśli ktoś chce chodzić po mieście z taką chustą, a nie inną, to ja to szanuję – tłumaczy.
Forumowicze ze strony internetowej www.wojsko-polskie.pl, którzy do rezerwy wychodzili kilka i kilkanaście lat temu, komentują to zgodnie:
„Jezu, kupić chustę, to tak jak załatwić sobie jednostkę 100 metrów od domu. Zapłaci tylko prawdziwy kot! Rezerwista zrobi sam na prześcieradle, na którym jeszcze widnieje pieczątka”. •

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto