Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał spod Wałbrzycha zagląda do starych szybów, a potem publikuje filmy na swoim kanale [DUŻO ZDJĘĆ]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Rafał szacuje, że eksplorował około 150 miejsc podziemnych wyrobisk górniczych w całej Polsce, ale także na Słowacji i w Czechach
Rafał szacuje, że eksplorował około 150 miejsc podziemnych wyrobisk górniczych w całej Polsce, ale także na Słowacji i w Czechach Archiwum prywatne
Rafał Romanik szerszej społeczności znany jest jako Leon, a to przez swój kanał na YT, który ma już ponad 100 tysięcy subskrybentów i nosi nazwę "Wyprawy Leona". Trudno się dziwić, że jego filmy zyskują na popularności. 31-latek z Witkowa k. Wałbrzycha zagląda w miejsca, które się wielu nawet nie śniły.

Maciej Rajfur: Obejrzałem parę filmów na Twoim kanale i chciałem Cię najpierw zapytać, jak właściwie nazwać to, czym się zajmujesz?

Rafał "Leon" Romanik: Jest kilka umownych stwierdzeń: eksploracja kopalni, opuszczonych wyrobisk górniczych lub po prostu eksploracja podziemna. Od razu zaznaczam, nie jest to urbex, który ostatnimi czasy zrobił się bardzo popularny, czyli eksploracja niedostępnych budowli i elementów infrastruktury. Ale także nie uprawiam speleologii, gdyż nie zwiedzam jaskiń. Mnie chodzi o kopalnie, sztolnie, szyby górnicze i myślę, że warto to rozdzielić.

Skąd ta niezwyczajna pasja?

Mogę powiedzieć, że wywodzi się z rodzinnych tradycji. Tata, dziadek i wszyscy wujkowie z okolic Wałbrzycha pracowali w kopalni. Dzisiaj są już nieczynne, a mnie ciągnie pod ziemię, więc mogę chyba powiedzieć, że mam to we krwi. (śmiech) W wieku 15 lat pojawiła się u mnie pasja związana z górnictwem. Interesowało mnie to, ale nie miało żadnego przełożenia na media społecznościowe. Trzy lata później zacząłem kręcić filmy. Leon i jego wyprawy zaistniały kiedy miałem 18 lat, czyli 12 lat temu. Wówczas zaczęło się blogowanie i założyłem kanał na YouTube.

Czy wchodzenie do takich opuszczonych, niedostępnych miejsc pod ziemią jest legalne?

Prawnie nie jest to w Polsce dokładnie usystematyzowane, więc nie jest zabronione. Trzymając się litery prawa, ja nie zaglądam do kopani. To zwykłe dziury w lesie i nic więcej. Niektóre wyłączone z użytku nawet kilkaset lat temu. Nie widnieją w dokumentach jako kopalnie. To po prostu fragmenty działek. A zatem nie łamię prawa, ponieważ nie wchodzę do czynnych wyrobisk górniczych. Dla przykładu w Czechach obowiązuje zakaz eksploracji wyłączonych z użytku sztolni.

Co czeka człowieka pod ziemią? Jakie niebezpieczeństwa czyhają w takich miejscach?

Warunki są różne. Przede wszystkim występują gazy kopalniane niebezpieczne dla człowieka, więc specyfika eksploracji jest inna niż w przypadku speleologii. Kopalnia rządzi się swoimi prawami. Wydobywa się dwutlenek węgla i im głębiej, tym mamy mniej tlenu. Dlatego też korzystam z detektorów wielogazowych. Dysponuję na chwilę obecną czterema. Używam również aparatów powietrznych, podobnych do tych u straży pożarnej, czyli maski i butli ze sprężonym powietrzem. Dzięki nim można oddychać 2 godziny, jeśli następuje spadek tlenu.

Jakiego sprzętu jeszcze używacie? Co jest tak naprawdę potrzebne do tego typu eksploracji?

Zaczyna się od kasku z atestem, przez buty, wodery, po odpowiednie oświetlenie, czyli profesjonalną latarkę. Z takich bardziej profesjonalnych urządzeń mamy generatory prądotwórcze, lutniociągi, motopompy do odpompowywania wody, wentylatory przemysłowe. Prowadziliśmy już akcje w miejscu, gdzie atmosfera była niezdatna do oddychania, więc czasem trzeba wentylować wyrobisko. Wkładamy do wąskiego otworu przewody powietrzne, żeby tam wtrącać powietrze. Większość eksploracji przebiega w zwykłym ubiorze i butach razem z kaskiem wspinaczkowym, dobrym oświetleniem i detektorami wielogazowymi – to podstawa.

W sytuacji awaryjnej jesteście zdani po prostu na siebie?

Mamy przy sobie także aparaty ucieczkowe, które stosuje się na całym świecie w górnictwie. Są one wymagane przez nasze polskie prawo w czynnych kopalniach. Gdyby doszło do awarii automatu czy rozszczelnienia maski w aparacie powietrznym, wtedy korzystamy z aparatu ucieczkowego, który nadaje się tylko do ewakuacji. Stawiamy duży nacisk na bezpieczeństwo i to ma odzwierciedlenie w sprzęcie i w finansach, jakie na to przeznaczamy. Szacujemy, że cała wartość sprzętu to około 60 tysięcy złotych.

W ilu podziemnych miejscach już byłeś?

Nie liczę dokładnie. Nie wszystkie obiekty spisałem na swoim blogu. Szacuję, że to około 150 miejsc w całej Polsce, ale także w Słowacji i Czechach. Moje hobby nie ogranicza się do Polski. A marzeniem jest wyjazd do Stanów Zjednoczonych i eksploracja kopalni złota.

Z czym się trzeba liczyć, rozpoczynając przygodę z eksploracją podziemną?

Po wielu latach eksploracji bazujemy na doświadczeniu - naszym i wielu osób. Więc nie może to wyglądać tak, że znam jakieś wyrobisko górnicze i po prostu sobie do niego wejdę. Obiekty, które odwiedzamy, nie mają wentylacji i obudowy górniczej, a więc w każdym momencie może odpaść np. duży kamień, który złamie nam kręgosłupy. 90 procent sztolni ma tylko jedno wejście ze średnicą około 50-60 centymetrów. Gdyby się zawaliło, będziemy uwięzieni. Dlatego liczy się znajomość technik prowadzenia eksploracji górniczej, rozpoznania skały i doświadczenie. Jeżeli planujemy zacząć taką przygodę, należy to robić pod okiem osoby doświadczonej, nie na własną rękę.

Czy to kosztowa pasja?

Najdroższy jest detektor wielogazowy, mierzący te podstawowe gazy. To koszt 4-5 tysięcy złotych. Podstawą jest również atestowany kask i dobra, latarka, która wytrzyma dużą wilgotność i uderzenia. Pod ziemią panuje całkowita ciemność, a nie taka, jaką mamy w mieszkaniu po zgaszeniu światła. Nie widzimy ręki, machając nią 10 centymetrów przed nosem. Tutaj wzrok się do niczego nie przyzwyczai.

Co się dzieje w razie komplikacji, kiedy nie możesz się wydostać?

Na szczęście nie miałem takiej sytuacji, ale nie wolno poruszać się w takim terenie samemu. Podstawa to dwie, trzy osoby. Najlepiej, żeby jedna została na powierzchni i wiedziała, o której chcemy wyjść. Jeżeli nie mamy nikogo na powierzchni, to poinformujmy kogoś w ogóle, gdzie idziemy i, o której mamy zamiast wrócić. W razie czego powiadomi on odpowiednie służby. To miejsca nieprzewidywalne. Kiedyś eksplorowałem jedno miejsce bez komplikacji. Miesiąc później mój kolega prawie udusił się tam z powodu dużego stężenia dwutlenku węgla w powietrzu.

Ile trwa standardowe zejście pod ziemię?

Większość obiektów na Dolnym Śląsku, które miałem okazję zwiedzić, to niewielkie obszary. Mają po kilkaset metrów długości, maksymalnie kilometr. Z nakręceniem filmów i zrobieniem zdjęć zajmuje mi to od 2 do 3 godzin. Średnia długość sztolni w naszym regionie to 200-300 metrów i „ogarniam to” w 45 minut. Najdłuższa moja eksploracja miała miejsce w Czechach i trwała 12 godzin. A udało nam się zobaczyć zaledwie 30 procent tej kopalni!

Wróćmy do Twojego kanału na YouTube, na którym umieściłeś już 160 filmów: czy duża jest społeczność wokół tego typu eksploracji?

Myślę, że w Polsce osób które zajmują się tym na poważnie, nie amatorsko, jest mniej więcej setka. Myślę, że to niewiele. Choć funkcjonuje wiele grup, które nie ujawniają się i nie wymieniają informacjami. Może być nas więcej. Takich, którzy udostępniają jakieś materiały multimedialne, jest mało – może dziesięć osób. Zależy nam nie tylko na pokazywaniu podziemnego świata, ale także edukacji w zakresie eksploracji podziemnej. Wiem, że kanał „Wyprawy Leona” pełni też funkcję edukacyjną. Zgłaszają się do mnie osoby, które schodzą do różnych podziemnych obiektów i dziękują za filmy, z których pozyskali ważne informacje.

Może powinienem zadać to pytanie na początku: po co to robisz?

Pasja. Szukam śladów historii, ciągnie mnie sama eksploracja. Niektórzy może myślą, że szukam skarbów. Skarbem jest wejście pod ziemię, zobaczenie pozostałości po dawnych górnikach. Myślę, że człowiek bez pasji to człowiek bez duszy. Po co zbierasz znaczki? Po co jeździsz na rowerze? Zdaję sobie sprawę, że dla wielu to, co robię, jest to bezsensowne, ale ja czerpię z tego przyjemność.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto