Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psy rzuciły się na dzieci

Janusz Krzeszowski (MM)
To 11-letniego Karola zaatakowały psy obok opuszczonej fermy. Na 13-letnią Martę rzuciły się, kiedy próbowała obronić kolegę. Chłopiec ma rany na całym ciele.  fot. Dariusz Gdesz
To 11-letniego Karola zaatakowały psy obok opuszczonej fermy. Na 13-letnią Martę rzuciły się, kiedy próbowała obronić kolegę. Chłopiec ma rany na całym ciele. fot. Dariusz Gdesz
W sobotę w wałbrzyskiej dzielnicy Podgórze psy zaatakowały chłopca i dziewczynkę. Oboje są w szpitalu z poważnymi obrażeniami ciała. 11-letniego Karola i 13-letnią Martę trzy psy zaskoczyły podczas zabawy.

W sobotę w wałbrzyskiej dzielnicy Podgórze psy zaatakowały chłopca i dziewczynkę.
Oboje są w szpitalu z poważnymi obrażeniami ciała.

11-letniego Karola i 13-letnią Martę trzy psy zaskoczyły podczas zabawy. Wybiegły ze zlikwidowanej fermy lisów hodowlanych. Chłopiec i dziewczynka ledwo uszli z życiem. Teraz leżą w szpitalu.
Mają po kilkanaście ran, niektóre głębokie na kilka centymetrów. Na szczęście ich życiu
już nic nie zagraża

Do ataku doszło w sobotę około południa w dzielnicy Podgórze. Karol i Marta bawili się pod lasem, pięćdziesiąt metrów od swojego domu. Niedaleko tego miejsca, na górce, jest zlikwidowana hodowla lisów. Na jej terenie jednak pozostaje jeszcze ciągle kilka dużych psów. Niestety, w każdej chwili mogą przedrzeć się przez zniszczone ogrodzenie. Przekonaliśmy się o tym dzień po wypadku. W dodatku ferma leży przy szlaku turystycznym do Andrzejówki, gdzie często przechodzą całe klasy uczniów.
Najpierw dwa duże psy, podobne do owczarków niemieckich, rzuciły się na Karola. Dołączył do nich jeszcze jeden, nieco mniejszy. Złapały go za nogi, a potem skoczyły na szyję. Marta próbowała je odgonić i pomóc koledze. Niestety, zwierzęta były szybsze i silniejsze. Chłopcu dopiero po kilkudziesięciu sekundach udało się uciec tylko dzięki temu, że w porę zrzucił z siebie sweter, w który zahaczyły kły. Marcie też udało się uwolnić, biegła zaraz za nim. Kiedy dzieci z krzykiem
dobiegły do domu, były wyczerpane, a ich ubrania całe w strzępach.

Dziękuję Bogu, że przeżyły ten atak – mówi nam ze łzami w oczach Zofia Ostapko, mama Marty. – Przecież kawałek dalej i psy przegryzłyby im tętnice – dodaje wstrząśnięta kobieta.
Dzieci karetką natychmiast pojechały do szpitala. Karol był bardziej pogryziony. Trafił na stół operacyjny. Lekarze przez blisko dwie godziny zszywali rany na jego nogach i w okolicach żeber. Te ostatnie były bardzo głębokie, nieco płytsze miał jeszcze z tyłu na szyi. Marta miała pogryzione tylko nogi. Jest też posiniaczona.
– W tej chwili dziewczynka została przewieziona na obserwację na oddział zakaźny. Jednak jej stan jest dobry. Chłopiec pozostał na chirurgii dziecięcej i też nic nie zagraża jego życiu – mówi doktor Roman Szełemej, dyrektor wałbrzyskich szpitali.

Człowiek nie dopilnował
Wyjaśnieniem sprawy zajęła się wałbrzyska policja. Na miejscu wypadku dokonano oględzin. Wszystko zarejestrowano kamerą.
Właściciel zwierząt twierdzi, że psy na pewno były szczepione. – Nie pokazał nam jednak żadnego zaświadczenia – mówi Jerzy Rzymek, rzecznik prasowy wałbrzyskiej policji.
Twierdzi, że gdzieś się zapodziało. Dzisiaj śledztwo będzie kontynuowane. Zwierzęta, które napadły na dzieci, trafiły na obserwację. Jednak w pobliżu byłej fermy można było wczoraj spotkać inne wałęsające się psy. – Właściciel terenu zobowiązał się, że naprawi ogrodzenie i zwierzęta nie będą włóczyły się po okolicy – powiedział nam oficer dyżurny wałbrzyskiej policji. – Sprawdzimy, czy dotrzymał obietnicy.
Nie wiadomo, co było powodem agresji psów – być może przyczyna tkwi w skrajnych wahaniach temperatur i upale, który panuje od dwóch dni, albo okresie godowym, w którym zwierzęta są bardziej podniecone. Na pewno jednak zawinił człowiek, który ich nie dopilnował. •

Atak w Świdnicy:
W czwartek w jednym ze świdnickich parków pies zaatakował dziecko – było tak pogryzione, że założono mu dwanaście szwów. Chłopiec bawił się z rówieśnikami. Nagle rzucił się na niego biegający po parku kundlel. Dziecko spędziło w szpitalu noc i w piątek zostało wypisane do domu.
Nie wiadomo, czy pies był szczepiony przeciw wściekliźnie. Jeśli nie znajdzie się jego właściciel, chłopcu grozi jeszcze seria bolesnych zastrzyków.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto