Przy roztopach woda zalewa mieszkania przy Sobieskiego

Pani Mirosława rozkłada bezradnie ręce, pokazując zacieki ciągnące się od sufitu w rogu pokoju. Próbowała zatamować wodę foliowymi torbami, ale oczywiście bezskutecznie. - Z administracji przyjechali, popatrzyli i kazali podstawiać miski - relacjonuje spotkanie z przedstawicielem Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej.

Jej sąsiedzi nie mają lepiej - zacieki pojawiły się u większości lokatorów pierwszego piętra, a już szczególnie w mieszkaniach szczytowych. Mało tego, woda przesiąka ściany na klatce schodowej, także w okolicy puszki z przewodami elektrycznymi. Ludzie zaczynają bać się także o życie.

- Jak nas prąd nie porazi, to połamiemy ręce i nogi na tych balkonach - mężczyzna pokazuje oblodzone płytki, jakimi wyłożone są ciągnące się wzdłuż budynku balkony, pełniące role... klatek schodowych. Bo z balkonów wchodzi się wprost do mieszkań.

- Syn nie chce spać w domu, bo śmierdzi grzybem - pani Aneta nie ma już siły na walkę z wilgocią. Jesienią pomalowała mieszkanie, teraz na ścianach ma czarne liszaje. - Wydzwaniałam do ZGM, a oni nawet nie mają czasu do mnie przyjechać - żali się. - Ale komorne to płacę jak w "normalnym" bloku - wzdycha.

Najwyraźniej dwa bloki przy ul. Sobieskiego są z tych "gorszych", bo zasiedlone przez lokatorów z eksmisji... i czekających na wykonanie eksmisji. Są wśród nich tacy, co nie płacą czynszu i nie dbają o nic (widać to szczególnie na kompletnie zdewastowanych klatkach schodowych), ale cierpią wszyscy. Jak mówią, woda zaczęła się lać tej zimy po roztopach, bo rynny nie spełniają swego zadania. Wilgoć niszczy ocieplenie murów i tynki wewnątrz. Mówią, że ZGM o nich zapomniał.

Krzysztof Tułacz, prezes ZGM przekonuje, że nie zapomniał. - Ta zima pokazała, że musimy tam zrobić nowe obróbki dachu. Poniszczyły się podczas odkuwania lodu. Jeśli wiosną będzie nadal ciekło, to remont przeprowadzimy w pierwszej kolejności - zapowiada prezes. - To nie nasza wina, że gdy przyszła odwilż, ludziom pozalewało mieszkania. Jak są ubezpieczeni, to nie poniosą kosztów - dodaje.

Wątpliwe, by lokatorzy mieszkań o najniższym standardzie ubezpieczali je od czegokolwiek, skoro niekiedy nawet nie płacą czynszu.

- Panie prezesie, to chyba żarty z tym ubezpieczeniem? Czy ZGM pokryje ludziom koszty odnowienia mieszkań, nie mówiąc o osuszeniu? - spytaliśmy.

Prezes Tułacz zgodził się, że powinien wystarczyć fakt, że to zakład jest ubezpieczony.

- Każdy przypadek rozpatrzymy indywidualnie i jeżeli szkoda będzie z naszej winy, to zgłosimy do ubezpieczyciela - zapowiada. Jak dodaje, może też zaoferować materiały potrzebne do odnowienia zalanych mieszkań.

Jaki finał znajdzie gehenna mieszkańców bloków nr 9 i 11 - będziemy informować.

Problemy z wodą mają również mieszkańcy bloku przy ulicy Prusa 8a w Skierniewicach. W mieszkaniu pana Michała, w którym sufit przecieka w kilkunastu miejscach. Przy żyrandolu w salonie już zaczęły odpadać fragmenty gipsu. Ludzie są zrozpaczeni, bo władze Skierniewickiej Spółdzielni Mieszkaniowej mają zamiar naprawić nieszczelny dach dopiero wiosną.

- To co mamy robić do tego czasu? - pytają.

Mieszkańcy nie kryją żalu do władz spółdzielni. Twierdzą, że władze SSM nie zrobiły nic lub prawie nic, by im pomóc. Kilka dni temu co prawda odśnieżono dach, ale lód, który teraz powoli się topi, zostawiono.

- Naprawę dachu możemy rozpocząć dopiero wiosną. Teraz, gdy za oknem trzyma mróz, nie możemy nic zrobić - twierdzi Paweł Hałatiuk, prezes SSM.

Co do tego czasu mają zrobić zalewani mieszkańcy bloku? Na to pytanie władze spółdzielni nie odpowiedziały.