Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przejazd za jeden uśmiech, czyli niecodzienne kontrole biletów we Wrocławiu [wideo]

Michał Potocki
Michał Potocki
Dziennikarze MM Wrocław w roli kanarów. Pasażerowie: Co to za jaja?

Wpada do tramwaju facet i stanowczo mówi: - Nie ruszać się z miejsc, ręce przy sobie, to jest napad!
- Uff - odsapnął jeden z pasażerów. - Już myślałem, że to kanary.

MPK zaproponowało dziennikarzom wrocławskich redakcji kilkugodzinną pracę w charakterze kontrolerów biletów. Chętnie przyjęliśmy zaproszenie, bo chcieliśmy przetestować nowatorskie pomysły na sprawdzanie skasowanych kartoników.

Po pierwsze sprzedaż biletów i wizerunek

- Kontrolerzy są narażeni na obelgi, agresywne zachowania. Bywali pobici przez pasażerów - ostrzega Mirosław Herman, starszy inspektor w dziale biletów i skarg wrocławskiego MPK. - Kontrolerzy z kolei nie używają nigdy siły. Oczywiście ludzie składają takie skargi, ale dopiero w momencie, gdy otrzymują wezwanie do zapłaty - zapewnia.

Jak usłyszeliśmy, głównym zadaniem popularnych kanarów nie jest wypisywanie wezwań do zapłaty, ale zwiększenie sprzedaży biletów i zmiana negatywnego wizerunku kontrolera. Choć wyraźnie zasugerowano nam, byśmy jakiś mandat wystawili, to mocno trzymaliśmy się wersji z poprawą wizerunku.

18 sierpnia o godz. 10.30 ruszyliśmy w miasto z zajezdni Borek z trójką etatowych kontrolerów: Jolą, Mariolą i Sławkiem. By poprawić sprzedaż biletów, ogłosiliśmy na przystanku przez megafon, że będziemy kontrolować bilety w tramwaju, który pierwszy pojawi się na przystanku.

Kto ma bilet, ręka w górę

W pojeździe z kolei zaproponowaliśmy, by każdy kto ma bilet czy jest zwolniony z opłaty, podniósł rękę, bo kontrolujemy tylko tych co nie podnoszą. Jeden chłopak nie podniósł i zamiast biletu dał nam dowód. Z prawdziwym kontrolerem na plecach zapytaliśmy czy chce daleko jechać, a że wysiadał na następnym przystanku, to nie opłacało się wlepiać kary.

W innym tramwaju zaproponowaliśmy, by "legalni" pasażerowie się do nas uśmiechnęli. - Jakieś jaja sobie robicie? Od kiedy kontrola ma takie tuby? - zdziwiła się starsza pani. - Więcej takich kontroli, tak trzymać! - usłyszeliśmy z drugiego końca wagonu.

W kolejnym prosiliśmy gapowiczów o ujawnienie się, co oszczędzi nam czas sprawdzania biletów. Okazało się że nikt nie podszedł, wszyscy mieli bilety. Dziwne trochę, bo na kolejnym przystanku zaskakująco dużo osób się ulotniło.

Wyznania pasażerów

Spotkanie przez nas wrocławianie przyznają się, że czasami jeżdżą bez biletu.

- Mam UrbanCard, ale na dwie linie, więc zdarza mi się jeździć bez biletu. Patrzę wtedy czy czasem kontrola nie wchodzi, ale jak mnie złapią to trudno - przyznaje Kasia z Wrocławia. - Sama nigdy bym nie mogła pracować jako kontrolerka biletów, to dosyć niewdzięczna praca.

Inni stwierdzają, że niełatwo być kanarem.

- To praca trudna i niewdzięczna - ocenia Katarzyna Drążkiewicz. - Za czasów studenckich mnie złapali. Teraz kasuję bilety i zwykle kupuję je w biletomacie. Myślę, że wrocławscy kontrolerzy pracują coraz lepiej, są bardziej kulturalni i profesjonalni.

Mundurków nie mieliśmy, ale wyróżnialiśmy się w czerwonych koszulkach portalu, dodatkowo przylepiłem Mariuszowi na plecaku kartkę z napisem "Kanar". Ludzie na przystankach się uśmiechali, to samo w tramwaju.

Za błędy się płaci?

W 17. jadącej w stronę Sępolna jedna z pasażerek miała podwójnie skasowany bilet. Pani należał się mandat.

- Wyjęłam zły bilet, może i był skasowany, ale to zwykły ludzki błąd i dawać mi za to mandat 120 zł to jest przegięcie - tłumaczyła Joanna z Wrocławia. - Trzeba być człowiekiem. Nie zastanawiałam się czy praca kontrolerów jest łatwa, ale na ich miejscu nie dawałabym w takiej sytuacji mandatu.

Fakt, ludźmi jesteśmy, poza tym z naszym pacyfistycznym nastawieniem nie chcieliśmy karać pasażerki, która za chwilę mogła skasować nowy bilet.

- To podstawowe tłumaczenie się pasażerów w takich sytuacjach. Mówią, że nie zauważyli, zapomnieli, że to przez kogoś i popełnili najwyżej drobny błąd - poucza nas Jola, kontrolerka z dwuletnim stażem.

Anonimowy donos

W autobusie linii C jedna z pasażerek powiedziała nam, że dobrze, że nie jesteśmy prawdziwymi kontrolerami, bo ci szarpią staruszki na przystankach. Pani dla swojego bezpieczeństwa nie chciała podać szczegółów ani się przedstawić.

Wrocławian kontrolowaliśmy przez ponad godzinę i na koniec dostaliśmy ocenę od naszych opiekunów z MPK.

- Jeżeli patrzymy z punktu widzenia pasażerów, to macie złoty medal, ponieważ wszystkich puściliście, jeżeli chodzi o kontrolę, to dużego minusa, bo nie zapracowaliście, tylko się bawiliście - mówi pani Jola. - Poza tym w październiku to zupełnie inna bajka, pojazdy są często zatłoczone, są studenci, którzy często jeżdżą bez biletu, w wakacje jest o wiele lżej.

My na razie zostaniemy w swojej bajce, bo za mundurami i kontrolami nie przepadamy, a praca kanara to też niełatwy kawałek chleba. Czekamy teraz na możliwość wcielenia się w role sędziów walk kobiet w kisielu, browarników i kierowców testujących prototypy limuzyn.



Monster Jam 2011
we Wrocławiu


George Michael - koncert na stadionie


Kliczko i Adamek we Wrocławiu


ZOO Wrocław: cennik, dojazd

**
Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto