MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prywatny kontrwywiad

Grzegorz Żurawiński
LUBIN Dyrektorskie pensje i kontrakty dla ochroniarza, kierowców i sekretarki. Zasadność wielomilionowych wydatków na systemy inwigilacji i przeciwdziałania szpiegostwu wyjaśniano wczoraj na procesie byłych ...

LUBIN

Dyrektorskie pensje i kontrakty dla ochroniarza, kierowców i sekretarki. Zasadność wielomilionowych wydatków na systemy inwigilacji i przeciwdziałania szpiegostwu wyjaśniano wczoraj na procesie byłych prezesów KGHM. Obaj oskarżeni są o wyrządzenie firmie szkody szacowanej na 15 mln złotych. Marian Krzemiński odpierał prokuratorskie zarzuty.

- Nie zgadzam się z zarzutem, że zintegrowany system ochrony i zabezpieczenia informacji był zbędny, bądź przepłacony. Szpiegostwo gospodarcze to zjawisko powszechne w Polsce. Nawet obecny prezes KGHM tego doświadczył. Jak informowała “Gazeta Wrocławska”, kilka miesięcy temu odkrył urządzenia podsłuchowe nawet w swoim gabinecie - tłumaczył oskarżony, były prezes Polskiej Miedzi, Marian Krzemiński.

Szkodliwe przecieki

- Jako współwłaściciel Polkomtela (operator sieci GSM Plus - red.) dobrze wiedzieliśmy, że za pomocą systemu GSM i zwykłego telefonu komórkowego można nie tylko podsłuchiwać, ale i lokalizować każdego użytkownika. Chcieliśmy temu przeciwdziałać. Byliśmy jedną z pierwszych firm w Polsce, która się tym zajęła. Koszty podobnego systemu zainstalowanego w PKN Orlen są znacznie wyższe - wyjaśniał Krzemiński.

Były prezes dowodził, że większe straty przynosił miedziowej firmie niekontrolowany wyciek poufnych informacji i dokumentów, także tych o strategicznym znaczeniu dla spółki.

- Najbardziej bolesne było ujawnianie tych o sytuacji finansowej firmy, co umożliwiało np. spekulację jej akcjami, a także przecieki o naszych planach inwestycyjnych. To był powód, dla którego fiaskiem zakończył się wielki kontrakt na przejęcie huty miedzi w Hamburgu za 450 mln euro, mimo, że zaakceptowały go zarząd i rada nadzorcza KGHM - mówił.

Bezprawne kontrakty

Sędzia Dariusz Niedźwiedź dociekał wczoraj powodów szczególnego uprzywilejowania płacowego czworga pracowników prezesa: kierowcy-ochroniarza Krzysztofa P., kierowców Janusza M. i Mirosława B. oraz sekretarki Joanny S.

- Nie było żadnych podstaw prawnych do objęcia tych osób kontraktami kierowniczymi, ani wypłacania im dyrektorskich premii i nagród - stwierdziła Jolanta Kowalska z Państwowej Inspekcji Pracy, która w październiku 2001 roku kontrolowała zasadność tego uprzywilejowania.
Najbardziej tajemniczą postacią w tym gronie jest Krzysztof P. Z zeznań Krzemińskiego wynika, że tylko formalnie był jego kierowcą i ochroniarzem. Główne jego zadania miały operacyjny i kontrwywiadowczy charakter.

- Pan P. miał doświadczenie w zapobieganiu wymierzonym we mnie prowokacjom, w rozpoznawaniu inwigilacji przez służby specjalne (również ich byłych funkcjonariuszy), a także operacji obcych wywiadów, na co zwracali nam uwagę wysocy rangą urzędnicy państwowi - tłumaczył były prezes, co miało uzasadniać specjalne gratyfikacje dla tego człowieka.
Mimo wezwania, Krzysztof P. nie pojawił się wczoraj w sądzie.

Świetnie opłacali, kogo chcieli...

Legnicka prokuratura okręgowa oskarża byłych prezesów KGHM Mariana Krzemińskiego i Marka Sypka o nadużycie uprawnień, które przyniosło wielką szkodę miedziowemu koncernowi. Chodzi o ponad 15 mln zł, co grozi nawet dziesięcioletnią odsiadką.
Szczególnie kosztowne były umowy zawarte z warszawską firmą ASSA należącą do byłych funkcjonariuszy służb specjalnych, a reprezentowaną przez jednego z byłych szefów UOP generała Wiktora Fonfarę (o sprawie wielokrotnie pisaliśmy, m.in.: “Tajne robale” 21.01.2002, “Guliwer dla szpiega” 27.01.2003). Sprzęt wywiadowczy, a także system zabezpieczeń przed szpiegostwem (umożliwiający podsłuchiwanie i nagrywanie 50 rozmów telefonicznych toczonych w biurze zarządu spółki) kosztował KGHM blisko 11 milionów złotych. Według biegłych - o ponad 7 milionów za dużo.
Pod lupę trafiły też wydatki na stworzenie w biurze zarządu miedziowej spółki świetnie opłacanej politycznej “przechowalni”. Wybrańców zatrudniano na dyrektorskich kontraktach. Kolejny milion pochłonęły nagrody wypłacane ze specjalnego funduszu prezesa. Nie wiadomo za co otrzymało je 29 osób z kierowniczej elity KGHM. Jednak medialny rozgłos zapewniły byłemu prezesowi specjalne warunki pracy i płacy, które stworzył swojej sekretarce, kierowcom i ochroniarzowi (zarabiali po 15-20 tys. zł miesięcznie).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto