Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prof. Leszek Mrozewicz o stawianiu na jakość w IKE [WYWIAD]

Paweł Brzeźniak
Paweł Brzeźniak
Z prof. Leszkiem Mrozewiczem, dyrektorem Instytutu Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie, rozmawia Paweł Brzeźniak.

Panie Profesorze, jak brzmi najlepsza reklama Instytutu Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie?
- Zachęcamy hasłem: Studiuj na Uniwersytecie w Gnieźnie! Jesteśmy wszak częścią Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Nazwa Instytutu ma charakter programowy: nasze badania, zainteresowania i dydaktykę poświęcamy kulturze europejskiej w jej różnych aspektach i bez barier chronologicznych – od starożytności po dzień dzisiejszy. Dysponujemy młodą, zdolną i dynamiczna kadrą, składającą się z filozofów, historyków i literaturoznawców. Poszczególne osoby realizują własne oryginalne programy badawcze i dydaktyczne, nie brakuje też inicjatyw zespołowych.

Na jakich kierunkach kształci się studentów w Instytucie Kultury Europejskiej?
- Oferujemy trzy kierunki studiów; Komunikacja europejska i Projektowanie kultury mają już pewną tradycję, nowym kierunkiem, od tego roku akademickiego, jest Cywilizacja zachodnioeuropejska. Ten ostatni ma najmniejszą liczbę studentów, co naturalne, bo to kierunek nowy. Na pozostałych mamy grupy wielkości 10-20 studentów, co osobiście – powtórzę to – uważam za ideał. Nie oznacza to bynajmniej, że nie marzy się nam większa ilość studentów, bo nasze możliwości kształcenia są dosyć duże. Myślę, że w najbliższym latach, dzięki systematycznemu rozwijaniu współpracy z uczelniami z Ukrainy i Rosji, zwiększy nam się liczba studentów zza wschodniej granicy. Najdynamiczniej rozwija się współpraca – co przekłada się na ilość przybywających stamtąd studentów – z uczelniami ukraińskimi. Jest to dla nas o tyle wygodne, że studenci z Ukrainy w większości posługują się dobrze lub bardzo dobrze językiem polskim. Z Rosjanami jest nieco gorzej. W pojedynczych przypadkach pojawiają się także studenci z Litwy i Kirgizji; zaskoczyło nas, że kirgiska studentka mówi biegle po polsku. Liczymy oczywiście na pojawienie się studentów z krajów zachodnich, na początek głównie za sprawą programu wymiany akademickiej „Erasmus” . Kwestia przygotowania i prowadzenia zajęć w języku angielskim dla studentów, którzy nie znają naszego języka, nie stanowi problemu.

Fakt mniejszej liczby studentów staje sie atutem, bowiem dzięki temu można się bardziej skupić na jakości nauczania?
- Ciągle żyjemy pod presją, że na uczelniach powinny być tłumy studentów. W latach dziewięćdziesiątych przyjęto zasadę, że budżet uczelni jest algorytmem ilości studentów, czyli im więcej studentów, tym mamy więcej środków. To spowodowało, że uczelnie zaczęły walczyć o kandydatów, a progi na studia zostały znacząco obniżone. Z czasem w ogóle zlikwidowano sito egzaminacyjne. W zasadzie przyjmuje się każdego, kto ma ochotę zostać studentem. Jest to fatalne. Osobiście prowadziłem zajęcia dla grup liczących po kilkadziesiąt, a nawet powyżej dwustu osób. Jest to zaprzeczeniem akademickości. Powinniśmy pracować ze studenatmi w grupach co najwyżej kilkunastosobowych, bo to gwarantuje jakość kształcenia. Paradoksalnie kłopoty, wynikające z niżu demograficznego, okazują się w tym wypadku pomocne. Co więcej – w Instytucie Kultury Europejskiej grupy dydaktyczne nie przekraczają dwudziestu osób, co znacząco wpływa na jakość zajęć. Pozwala też na odbudowywanie relacji mistrz – uczeń.

W pozyskiwaniu studentów dla IKE na pewno pomaga współpraca z liceami, nie tylko w naszym powiecie, ale także w województwie?
- Ta współpraca jest bardzo ważna. Przynosi ona i ugruntowuje świadomość, że w Gnieźnie działa Uniwersytet, że stwarzamy alternatywę studiowania tym, którzy nie za bardzo mogą lub nie chcą przenosić się do dużych miast. Stąd nasz bliski kontakt z takimi miejscowościami, jak Mogilno, Trzemeszno, Żnin, Inowrocław, Pobiedziska i inne. Współpracujemy także ze szkołami ponadpodstawowymi z odległych od Ziemi Gnieźnieńskiej stron, na przykład z Drawska Pomorskiego, Gdańska, Ostrowa Wielkopolskiego i Opalenicy. Myślę, że studenci z tamtych terenów dotarli – i mam nadzieję, że nadal będą docierać – do Gniezna dzięki dobrej o nas opinii. A wiedza tego typu roznosi się błyskawicznie „lotem Internetu”. Jest to wynik różnych ciekawych działań z naszej strony. Nie są to tylko klasyczne wykłady akademickie, wygłaszane na spotkaniach w szkołach, ale także imprezy organizowane na „naszym podwórku”, w murach Instytutu Kultury Europejskiej. Mówię o warsztatach z różnych dziedzin wiedzy, spotkaniach z wieloma ciekawymi osobistościami życia naukowego, artystycznego czy politycznego. Wymienię chociażby przeróżne wystawy czy niezwykle popularne Gnieźnieńskie Konwersatoria Historyczne, nie mówiąc już o różnych wykładach otwartych. Prawdziwym wydarzeniem stały się Igrzyska z Wiedzy o Cywilizacji Zachodnioeuropejskiej: w tym roku, w marcu, mieliśmy ich drugą edycję, z ponad 60 uczestnikami nie tylko ze szkół z Wielkopolski, ale terenu całego kraju. Swoją drogą igrzyska te, będące przecież swoistym sprawdzianem wiedzy historycznej, pokazują, jak wielką rolę w świadomości narodu odgrywa pamięć historyczna, bez niej nie istniejemy.


Instytut aktywnie działa również w sferze naukowej, między innymi poprzez wydawanie publikacji.

– Tak, to jest nasza wizytówka. Pod tym względem bijemy rekordy. Jest nas 27 pracowników naukowo-dydaktycznych, a w ostatnich trzech latach wydaliśmy ponad sześćdziesiąt pozycji książkowych. To doskonale świadczy o naszej kadrze. Młodzi pracownicy widzą, że kariera naukowa w Gnieźnie jest możliwa. Zapraszamy wszystkich chętnych do wizyty u nas, nie tylko w roli studentów. Często organizujemy ciekawe imprezy, jak na przykład wystawy w naszej Galerii. Instytut Kultury Europejskiej to także miejsce ciekawych konferencji naukowych, krajowych i miedzynarodowych. Jeśli przyjeżdżają do nas goście z zagranicy, to zapewniamy tłumaczenie podczas wykładu. Dwudziestego czwartego maja o godzinie jedenastej gościmy profesora Franka Kolba z Tybingi z Niemiec. Jest on autorem rewelacyjnej wprost książki „Zmanipulowana Troja”, w której opowiada o badaniach nad Troją, o krętych ścieżkach badań naukowych, nie zawsze etycznych. Zapraszam na to ciekawe spotkanie.

Jakie są plany Instytutu na najbliższe miesiące?
- Walczymy przede wszystkim o podniesienie kategorii parametrycznej. Chodzi o jakość naukową. W tej chwili mamy kategorię B, a liczymy na A. Jest to ważne, bo dotyczy naszego prestiżu, ale także – co nie jest bez znaczenia – przekłada się na finanse. Liczymy też na to, że prędzej czy później uda się nam zdobyć uprawnienia do doktoryzowania. To byłoby wielkim sukcesem. Nie jest to rzecz łatwa z różnych względów. Trzecia sprawa to awans młodych pracowników. W ubiegłym roku powstały u nas dwie habilitacje. Jedna z nich została wskazana do nagrody premiera, a druga do ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Ta druga szczególnie mnie ujęła, bowiem jest to jedyna praca, w skali całego uniwersytetu, w kategorii rozpraw habilitacyjnych, wskazana do nagrody ministra. Jest ona ciekawa ze względu na swą aktualność, a dotyczy zajęcia Krymu przez Rosjan: ,,Krym jako przedmiot sporu ukraińsko – rosyjskiego’’. Jak już wspomniałem, będziemy też zabiegać o to, żeby wzrosła liczba studentów. Moim marzeniem jest, aby ta liczba przekroczyła dwieście osób. Myślimy także o kolejnym kierunku studiów, bardziej sprofilowanym na praktykę, w sensie konkretnego zawodu, ale nie chcę na razie zdradzać konkretów.

Czy planowane są w Instytucie drzwi otwarte?
- Będzie spotkanie, ale nie w formie drzwi otwartych. Pierwszego czerwca planowany jest początek rekrutacji w całym Uniwersytecie i chcemy przedstawić otwartą prezentację Instytutu. Formuła tego wydarzenia na pewno będzie jeszcze przemyślana. O wiele właściwszą promocją naszej jednostki na prawach wydziału jest działanie na co dzień. Wystarczy tylko wspomnieć wspaniałe Gnieźnieńskie Konwersatoria Historyczne organizowane przez profesora Janusza Karwata, które cieszą się ogromną popularnością, czy spotkania naszych naukowców z mlodzieżą w ich szkołach.

Jakie nadzieje przedstawiciele Instytutu wiążą z osobą nowego rektora UAM, profesora Andrzeja Lesickiego?

- Mimo wszelkich trudności, które w naturalny sposób towarzyszą działaności ośrodkom zamiejscowym, Rektor UAM dostrzega ich znaczenie zarówno dla Uniwersytetu, jak i dla środowiska, w którym działają. Dotyczy to zwłaszcza gnieźnieńskiego Instytutu Kultury Europejskiej, który z racji historycznych związanych z Gnieznem, a także ze względu na poziom naukowy, osiągnięty przez naszą jednostkę, zajmuje w polityce władz rektorskich mocną, stabilną pozycję.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto