Problemy czterdziestolatka

Żona Sławomira D., żużlowca Włókniarza Częstochowa, twierdzi, że w czwartek mąż przykuł ją łańcuchem do łóżka. Jeśli nie zmieni zdania, zawodnikowi grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Ten jednak wszystkiemu zaprzecza

Do zdarzenia doszło w czwartek. Po godz. 22 sąsiad małżeństwa usłyszał wołanie o pomoc Katarzyny D. Wezwał policję. Potrzebna okazała się także pomoc strażaków. Musieli oni użyć specjalistycznego sprzętu do rozcinania metalu, by uwolnić żonę żużlowca. Była przykuta za nogi do ramy łóżka – łańcuchami zapiętymi na dwie kłódki. Kobieta nie potrafiła wyjaśnić postępowania męża. Twierdziła, że małżonek skuł ją rano i sobie poszedł. Do wieczora nie wrócił. Udało się jej przeciągnąć łóżko bliżej okna i wezwać pomoc.

Pomagała mu w papierkach
– Zostało już wszczęte postępowanie w sprawie pozbawienia wolności. Decyzje co do dalszego toku dochodzenia podejmiemy po przesłuchaniach pokrzywdzonej i innych świadków – powiedziała rzeczniczka częstochowskiej policji, nadkom. Joanna Lazar. Sławomir D. miał się zjawić w domu, gdy żona była już uwolniona. Jeśli podtrzyma ona swoje zarzuty wobec męża, grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
– To mnie pan zaskoczył. Aż mi powietrza brak. Jestem z rodziną w Szwecji i o niczym nie słyszałem – przyznał wczoraj dyrektor Włókniarza Lech Małagowski. – Ta informacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie chce mi się w to wierzyć, może to jakaś próba szkalowania zawodnika? Małżonkę Sławka znam od bardzo wielu lat. Przychodziła na stadion, kibicowała mu, pomagała w sprawach papierkowych – dodał Małagowski.
Katarzyna D. ma 31 lat. Mężowi 6 lutego stuknęła czterdziestka. Wspólnie wychowują 8-letniego synka Maksa. Gdy rozmawialiśmy z zawodnikiem przed niedawnym meczem Włókniarza z Atlasem, właśnie szkolił syna na częstochowskim torze. – Nie powiem, łapa na manecie mu chodzi – cieszył się senior.

Whisky z lodem
To od lat najbarwniejsza i najbardziej wyluzowana postać polskiego speedwaya. I niezwykle utytułowana. Był m.in. drużynowym mistrzem świata, dwukrotnym indywidualnym mistrzem kraju, zdobywcą Złotego Kasku.
Sezony 2003-04 D. spędził w Atlasie Wrocław. Zimą startuje w galach na lodzie, nie mając sobie równych. – Mój sposób na sukces? Przed każdą taką galą piję whisky z lodem – wyłożył nam swego czasu w swoim stylu. Kiedyś głośno było o jego samochodowej podróży z Częstochowy do Warszawy, która miała trwać zaledwie... godzinę. A ile jeszcze potrwa jego kariera? Wierzymy, że długo, bo żużel bez Sławomira D. to nudny żużel.