Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawie co czwarte z nas zdradza swojego stałego partnera

Maciej Czujko, Anna Waszkiewicz
Z szóstym na bakier Pamela Druckerman swoją książką „Lust in Translation. The Rules of Infidelity from Tokyo to Tennessee” („Zasady rządzące niewiernością od Tokio do Tennessee”) spowodowała ...

Z szóstym na bakier
Pamela Druckerman swoją książką „Lust in Translation. The Rules of Infidelity from Tokyo to Tennessee” („Zasady rządzące niewiernością od Tokio do Tennessee”) spowodowała prawdziwe trzęsienie ziemi. Nie tylko okazało się, że zdrada jest powszechna na całym globie, ale też, że niemal każdy naród ma na nią swoje własne określenie. Tygodnik „Przegląd”, który cytuje Druckerman wylicza, że Szwedzi i Rosjanie „chodzą na lewiznę”, Japończycy „schodzą ze szlaku”, Amerykanie „mają kogoś na boku”. Najoryginalniejsi są Holendrzy, którzy „łapią w ciemnościach kota”, mieszkańcy Indonezji, którzy urządzają sobie „cudowną przerwę” i Izraelczycy, którzy „jedzą na stronie”.
Według Pameli Druckerman światowymi rekordzistami niewierności są mieszkańcy Togo, Kamerunu i Wybrzeża Kości Słoniowej. Rekordy biją też Finowie, z których połowa szuka spełnienia w równoległym związku.
Wyniki badań profesora Zbigniewa Izdebskiego nie pozostawiają wątpliwości. I Polacy „przyprawiają rogi” swoim partnerom – jedni częściej, inni trochę rzadziej.

Wierni po góralsku
Z badań na temat seksualności Polaków, jakie przeprowadził profesor Izdebski, wynika jedno – Dolnoślązacy do wiernych nie należą. Jeśli chodzi o zdrady, gorzej od nas wypada tylko pięć województw. Najwierniejsi są mieszkańcy województw podkarpackiego, lubelskiego i świętokrzyskiego.
– Ogromny wpływ wywiera na to przede wszystkim religia, w Polsce właśnie wyznanie rzymsko katolickie – tłumaczy prof. Jan Maciejewski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. – Na Podkarpaciu ogromne znaczenie ma to, co ksiądz powie z ambony. Nic dziwnego, że przekłada się to potem na liczbę zdrad.
Na Podkarpaciu swojego partnera zdradził co dziesiąty ankietowany (10,6 proc.). To najlepszy wynik w całym kraju. Mirosław Przewoźnik, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego, socjolog z wykształcenia, uważa, że jego region dobry wynik zawdzięcza silnym tradycjom katolickim i rodzinnym.
– W naszym województwie problemy z rozpadem społeczeństwa zawsze były mniejsze niż w całym kraju – tłumaczy. – Na przykład o wiele mniej niż u was, na Dolnym Śląsku, jest porzuconych dzieci. Wszystko dlatego, że ci sami ludzie mieszkają tu od lat. Ich pradziadowie się znali, wyznawali te same zasady moralne. Rozwieść się, zdradzić, to wstyd przed innymi członkami społeczności. I ta presja społeczna mobilizuje do stałości – dodaje.
By zobrazować mentalność górali, opowiada, że nawet gdy decydują się oni zostać rodziną zastępczą, to często nie chcą brać za to pieniędzy. Bo przecież sąsiad zaraz będzie wykpiwał. Albo się dziecko kocha i wychowuje, albo nie. Dla nich sprawa jest prosta.
– Takie postawy cieszą, tym bardziej że żadnych programów przeciwko rozwiązłości nie wdrażamy – śmieje się Przewoźnik.
Najluźniejsze obyczaje panują w Lubuskiem. Tam do zdrady przyznało się aż 32,1 proc. ankietowanych. Ireneusz Madej, wicewojewoda lubuski, mówi, że zaskoczyły go wyniki badań profesora Izdebskiego. Żartuje, że na ulicach nie widać tych tendencji.

Niemieckie sąsiedztwo
– Wydaje mi się, że duża część respondentów z naszego terenu powiedziała, że zdradziła, choć faktycznie tak się nie stało – mówi. – U nas zdrada może być trendy, bo niemieckie obyczaje psują mieszkańców. Zupełnie niedaleko organizowana jest przecież Parada Miłości – dodaje. Według niego problem polega na tym, że w województwie jest dużo ludności napływowej, niekoniecznie katolickiej. Mieszkańcy nie mają silnego poczucia wspólnoty.
– Są też liberalni, nie bez przyczyny ostatnimi laty wygrywało tu SLD. Teraz się to zmienia i mam nadzieję, że wraz z bardziej narodowo-patriotycznym nastawieniem zmienią się odrobinę obyczaje – mówi Madej.
Do zdrady przyznaje się znacznie więcej mężczyzn niż kobiet. W badaniach o „skoku w bok” otwarcie mówił co trzeci pan.
– Pojawiają się głosy, które dowodzą, że mężczyzna jest genetycznie uwarunkowany do zdrady – argumentuje psycholog Katarzyna Miłoszewska z Centrum Praw Kobiet. – Według mnie to problem kulturowy. Po prostu społeczna ocena zdradzających mężczyzn jest łagodniejsza niż cudzołożących kobiet – dodaje. I tłumaczy, że ta sytuacja się zmienia. Płeć piękna jest coraz bardziej niezależna, wykształcona i nie boi się sięgać po te same przywileje, którymi cieszy się brzydka.
– Dzięki temu mężczyźni przyzwyczajają się do faktu, że kobiety mogą zachowywać się tak jak oni i nie sprzeciwiają się temu tak żywo jak kiedyś. Przez co aktywne panie odważnie szukają szczęścia w miłości – wyjaśnia Miłoszewska.

Niewierni na wakacjach
Z badań prof. Izdebskiego wynika, że najwięcej zdrad przypada na okres wakacyjny.
Niewierności na wakacjach sprzyjają przede wszystkim samotne wyjazdy na urlopy. Najlepiej świadczą o tym obrazki z sanatoriów. Pan Artur, który do uzdrowiska w Ciechocinku jeździ przynajmniej raz na dwa lata, podkreśla, że sanatoryjne zwyczaje ma w pełni rozpracowane.
– Już podczas pierwszego wieczoru kuracjusze się „parują”. I trzeba mieć pełną świadomość, że wspólne zajęcie stolika na kolacji czy zaproszenie do pierwszego tańca na dancingu ma bardzo poważne konsekwencje. Potem już wszystko jest zaklepane, a taki układ trudno odkręcić – śmieje się wrocławianin, który z wiadomych powodów nie chce podać swojego nazwiska...

Małżeństwo to nie czyn społeczny

Rozmowa z prof. Zbigniewem Izdebskim, seksuologiem
• Panie Profesorze, w swoich ankietach pytał Pan ludzi o niewierność. A tymczasem przyznać się, a zdradzić, to dwie różne rzeczy.
– Tak. Pytanie o zdradę jest jednym z najtrudniejszych. Dlatego do tego podziału zdrad na województwa podchodzę z dystansem, traktuję je jako pewną regularność.

• A gdyby zapytać ludzi o to, czy czerpią przyjemność z seksu, to powstała
w wyniku tego mapa pokrywałaby się z tą dotyczącą zdrady?
– Ja już o to zapytałem i okazało się, że są zbieżności. Część wschodnia czerpie mniejszą przyjemność z seksu niż zachodnia. Ale nie można powiedzieć, że jest to wynik częstszych skoków w bok. O nie! Na to składa się wiele czynników – umiejętność mówienia o swoich potrzebach, znaczenie seksu w życiu...

• Uważa Pan, że zdradzamy się coraz częściej?
– Nie wydaje mi się. Wszystko się jednak trochę komplikuje, bo do tych miłosnych gier wszedł internet. Mam pacjentów, którzy utrzymują erotyczne kontakty on-line i nie wiedzą, czy to już zdrada, czy jeszcze nie. Zanim położą się do łóżka ze swoim partnerem, rozmawiają lubieżnie ze znajomym z sieci. Tworzą się w ten sposób dość dziwne trójkąty. To jest komplikacja naszych czasów.

• A może zdrada jest już trendy?
– Na pewno nie. Mało kto się nią chwali. Często przecież towarzyszy jej upojenie alkoholowe, niedostatki psychiczne, frustracje, samotność w związku. Niektórzy przeżywają zdradę tak silnie, że wypierają ją z pamięci.
• Czyli kontekst cudzołóstwa jest zawsze negatywny.
– Z tym się nie zgodzę. Przecież dla części tych ludzi zdrada może być początkiem czegoś pięknego, nowej miłości. Dla jednych jest tylko rodzajem fizycznego relaksu, dla innych poszukiwaniem szczęścia. Częściej się rozwodzimy, też dlatego, że coraz bardziej go pragniemy.

• Nawet zdradzając?
– Owszem, przecież małżeństwo to nie jest czyn społeczny. Ludzie chcą miłości!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto