Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powrót z podatkowego raju

Piotr Kanikowski
Zarejestrowana na brytyjskich Wyspach Dziewiczych prywatna firma udawała, że reprezentuje KGHM i zarabiała pieniądze. Dla kogo? Nie ma chętnych na dwa miliony złotych, które były wiceprezes KGHM Marek Sypek i ...

Zarejestrowana na brytyjskich Wyspach Dziewiczych prywatna firma udawała, że reprezentuje KGHM
i zarabiała pieniądze. Dla kogo?

Nie ma chętnych
na dwa miliony złotych, które były wiceprezes KGHM Marek Sypek i jego wspólnicy zarobili na walutowych transakcjach. Nie chce ich ani Polska Miedź, ani uczestnicy finansowych operacji, choć – według sądów, które badały sprawę – prawo nie zostało złamane

W grudniu 1999 roku Piotr Wasserman – rzutki finansista samouk z Warszawy – założył spółkę Ferguson United z kontem bankowym na brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w podatkowym raju. Już miesiąc później zaczęła ona za pośrednictwem londyńskiego banku Golden Sachs handlować walutami. Bank, który kredytował te operacje, był przekonany, że spółka Piotra Wassermana reprezentuje KGHM Polską Miedź SA, otrzymał bowiem gwarancje, że w razie jakichkolwiek strat miedziowy holding z Lubina pokryje wierzytelności Ferguson United. Pod dokumentem podpisali się ówczesny wiceprezes KGHM Marek Sypek i bezpośrednio mu podległa dyrektorka obrotu dewizowego KGHM Kornelia Kostrz-Malasińska.
Ściśle tajne
Poza tą parą nikt w KGHM nie miał pojęcia ani o tym dokumencie, ani o londyńskich transakcjach. Tajemnica była tak pilnie strzeżona, że nie wiedział o nich nawet ówczesny prezes Polskiej Miedzi Marian Krzemiński. Marek Sypek tłumaczył tę dyskrecję obawą przed wywołaniem zamieszania na obracających akcjami KGHM giełdach. Jak twierdził, miał podstawy sądzić, że z biura zarządu wyciekają poufne informacje, wolał więc się w ten sposób ustrzec przed przeciekiem. W efekcie nie było żadnej pisemnej umowy pomiędzy KGHM Polska Miedzią a spółką Piotra Wassermana, tylko ustne ustalenia między warszawskim finansistą a wiceprezesem Markiem Sypkiem.
Bank Golden Sachs, który wykładał pieniądze na handel walutami, nie miał pojęcia, że wystawiony w KGHM dokument nie ma żadnej wartości. Zgodnie bowiem z obowiązującymi w miedziowym holdingu procedurami, podobne gwarancje musiałyby być podpisane przez dwóch członków zarządu Polskiej Miedzi, a nie tylko przez Marka Sypka.
Przekonał z aresztu
Firma Ferguson handlowała walutami do 7 marca 2000 roku. Zarobiła na transakcjach 79 tys. funtów brytyjskich i 414 tys. dolarów amerykańskich (czyli w przeliczeniu ok. 2,2 mln zł). Zysk nie został w żaden sposób zaksięgowany przez KGHM. Po operacjach nie było śladu w dokumentach lubińskiej spółki. Za to w czerwcu 2000 roku wszystkie zarobione pieniądze trafiły na rachunek Ferguson United i przeleżały na nim 11 miesięcy – tzn. aż do czasu, gdy sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Śledcze. 21 czerwca 2001 r. Marek Sypek został zatrzymany, a dzień później Piotr Wasserman próbował przekazać 2,2 mln zł spółce KGHM. Zdaniem Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, która oskarżyła ich o przestępstwo, to przestraszony toczącym się postępowaniem przygotowawczym Marek Sypek przekonał z aresztu Piotra Wassermana, by przelał całą sumę na konto Polskiej Miedzi.
Niechciane miliony
Lubińska spółka już dwa lata temu nie chciała przejąć owych milionów. I do dzisiaj nie zmieniła zdania.
– Stojąc na stanowisku, że te pieniądze są efektem przestępstwa, Polska Miedź kategorycznie odmówiła przyjęcia zarobionej przez spółkę Ferguson United sumy – mówi Dariusz Wyborski, rzecznik KGHM. – Nadal uważamy, że przelanie ich na konto naszej firmy legalizowałoby tamte operacje i inspirowało naśladowców do wykorzystywania dobrego imienia Polskiej Miedzi przy prywatnych interesach.
– Upór KGHM jest dla mnie zupełnie niezrozumiały – komentuje mecenas Krzysztof Budnik, który bronił Marka Sypka w sprawie karnej, którą za walutowe transakcje wytoczyła mu Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Rozmawiamy krótko po prawomocnym wyroku Sądu Okręgowego w Legnicy, który całkowicie uniewinnił byłego wiceprezesa i jego wspólników. Uznał, że obracając walutami w imieniu KGHM, nie popełnili oni przestępstwa.
– Zarówno podczas postępowania przygotowawczego, jak i w sądzie pan Marek Sypek konsekwentnie twierdził, iż są to pieniądze KGHM, bo spółka miała zawartą umowę na transakcje walutowe z Ferguson United. Była to umowa absolutnie wiążąca, więc nie pojmuję zachowania obecnych władz Polskiej Miedzi – mówi mecenas Budnik.
Gdzie one są?
Nawet gdyby się znalazł chętny na zarobione przez Ferguson United pieniądze, to byłby kłopot z ich wypłaceniem. Nie wiadomo bowiem, gdzie się one znajdują. Mecenas Krzysztof Budnik jest pewien, że leżą na specjalnym koncie utworzonym w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu i że to ona jest ich depozytariuszem.
– Na pewno nie ma ich w prokuraturze – z nie mniejszym przekonaniem twierdzi Leszek Karpina, rzecznik prasowy wrocławskiej Prokuratury Okręgowej. Nie ma ich też w sądowym depozycie.
– Pieniądze nie były zabezpieczane jako dowód w sprawie ani jako zabezpieczenie majątkowe – mówi sędzia Paweł Pratkowiecki z Sądu Okręgowego w Legnicy. W aktach sprawy znajduje się jednak informacja, że całą sumę zdeponowano na subkoncie KGHM.
– Ponad wszelką wątpliwość nigdy ich nie przyjmowaliśmy – słyszymy od rzecznika lubińskiej spółki Dariusza Wyborskiego.
Proces na polityczne zamówienie
Zdaniem mecenasa Jacka Kruka, który bronił Piotra Wassermana, sprawa od początku miała kontekst polityczny. Na sali sądowej bronił tezy, że w obliczu zbliżających się wyborów chciano skompromitować prawicowe władze KGHM i na siłę wykreowano aferę, sadzając na ławie oskarżonych Sypka i jego współpracowników.
– Ich miejsce powinni zająć ci, którzy w początkowej fazie postępowania przygotowawczego złożyli ewidentnie fałszywe zeznania skutkujące aresztowaniem Marka Sypka, włamaniem do mieszkania Piotra Wassermana i oczernieniem go przez rzecznika krajowej prokuratury – mówił mecenas Jacek Kruk. – Oskarżeni powinni być też decydenci KGHM, którzy nie podjęli działań, by holding przejął zarobione na transakcjach pieniądze i by sąd mógł je zaliczyć w poczet dowodów przemawiających na korzyść mojego klienta.
Uniewinnieni
Przestępstwa nie było, KGHM nie stracił żadnych pieniędzy, a Marek Sypek, i Piotr Wasserman i Kornelia Kostrz-Malasińska i są niewinni. Tak uznał Sąd Okręgowy w Legnicy, rozpatrujący apelację od styczniowego wyroku skazującego byłego wiceprezesa na pozbawienie wolności, a jego wspólników na kary grzywny. Wyrok jest prawomocny. Prokuratura może co najwyżej wnieść wniosek o kasację.
Jedynym poszkodowanym w całej sprawie ma prawo czuć się Golden Sachs, który, ufając nierzetelnemu dokumentowi, ryzykował własne pieniądze. Londyński bank jednak od początku milczy i na nic się nie skarży.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto