Powrót taty

WROCŁAW

W czwartek kobieca reprezentacja siatkarek, prowadzona przez Andrzeja Niemczyka awansowała do półfinału ME w Turcji. Wcześniej taki sukces Polki odniosły w 1977 roku. Pod batutą... Andrzeja Niemczyka. Ale nie to jest najciekawsze.

Od 1949 do 1971 roku nie było ME, na których Polki nie stawały na podium, przy czym nigdy nie wywalczyły złota. 32 lata temu nasze panie - prowadzone przez Zygmunta Krzyżanowskiego - zdobyły we Włoszech (Reggio d'Emilia) brąz i podobnego sukcesu później już nie powtórzyły. Jeszcze tylko w 1977 roku kadra prowadzona przez A. Niemczyka zajęła 4. miejsce na ME w Finlandii (Niemczyk zapowiedział przed imprezą, że jeśli nie zdobędzie medalu to odejdzie i tak też uczynił, zwalniając stanowisko dla Huberta Wagnera), a córka szkoleniowca - Małgosia liczyła sobie wówczas osiem wiosen. Dziś 34-letnia Małgorzata Niemczyk-Wolska jest podstawową zawodniczką kadry, którą na powrót prowadzi jej tata. To pani Małgorzata, która po minionym sezonie spędzonym w Danterze Poznań podpisała kontrakt z rosyjskim Samorodkiem Chabarowsk, jest teraz boiskowym przedłużeniem myśli trenerskiej A. Niemczyka. I jej rękoma ojciec postara się dokonać w weekend rzeczy, która nie powiodła mu się 26 lat temu.
W czwartek Polki pokonały w Antalyi Czeszki 3:1 (25:19, 23:25, 25:22, 25:16), ale nie awansowałyby do półfinału, gdyby Bułgarki nie wygrały z mistrzyniami świata, Włoszkami 3:2. W tie breaku główny arbiter odgwizdał już nawet wygraną Włoszek 15:13, ale po konsultacji z liniowym zmienił decyzję i - jak się okazało - również losy meczu. Bułgaria zwyciężyła 19:17. W półfinałach zagrają dziś Polki z Niemkami (TVP, godz...) i Turczynki z Holenderkami. Finał w niedzielę.