MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

POWALCZYĆ O ZŁOTO

Michał Lizak
Rozmowa z Mariuszem Karolem - nowym trenerem koszykarzy Turowa Zgorzelec * Kiedy otrzymał Pan propozycję Turowa? - W poniedziałek o 9 rano. * Już wczoraj był Pan w Zgorzelcu więc decyzja musiała być bardzo ...

Rozmowa z Mariuszem Karolem - nowym trenerem koszykarzy Turowa Zgorzelec

* Kiedy otrzymał Pan propozycję Turowa?
- W poniedziałek o 9 rano.
* Już wczoraj był Pan w Zgorzelcu więc decyzja musiała być bardzo szybka?
- Tak. Bo w takich sytuacjach nigdy nie ma czasu. Miałem nawet podjąć ją przez telefon, ale nie chciałem tego robić. Potrzebowałem rozmowy w cztery oczy. Odległość nie jest dla mnie problemem, bo jestem przyzwyczajony do długich tras, więc z końca Polski - bo z Rzeszowa - przyjechałem do Zgorzelca.
* Co Pana przekonało?
- Przede wszystkim musze zaznaczyć, że zostawiłem jeden z najlepszych zespołów w Polsce, złożony ze świetnych graczy, ze sporymi perspektywami. Ale organizacyjnie w Krakowie nic nie było poukładane tak, jak być powinno. Sportowo ten klub był o lata świetlne przed organizacją. Z czegoś trzeba żyć i to było dla mnie bardzo istotne. Turów jest silny i kadrowo, i organizacyjnie. Trener czasem lata pracuje za grosze, by trafić kontrakt życia. Jeden telefon może wszystko zmienić i decydować trzeba bardzo szybko. Ze mną było podobnie, bo przez 3 lata na kokosy nie mogłem liczyć.
* I w poniedziałek otrzymał Pan ten telefon życia?
- Tak uważam. Bo jak dowiedziałem się o co chodzi to aż nogi mi się ugięły.
* Dalszej perspektywy na pracę w Krakowie raczej Pan nie widział?
- Tam ciągle się na coś czeka. Lada moment wszystko ma się ustabilizować. Tylko tylko ten lada moment przesuwa się w czasie po raz setny. To było decydujące. Poza tym gracz zawsze się gdzieś zaczepi - zwłaszcza dobry, a tacy są w Wiśle. A trener ma gorzej.
* Nie da się jednak ukryć, że Wisłę, klub, który dał Panu szansę by poważnie zaistnieć w gronie polskich trenerów, zostawił Pan w trudnej sytuacji, bo to prawie ucieczka z tonącego okrętu...
- Ja tak tego nie odbieram - w żadnym wypadku ten okręt nie tonie. Pod względem sportowym ten okręt jest raczej atakującym niszczycielem, który zniszczył już Astorię, Turów czy Śląsk. Teraz pole do popisu dla prezesa klubu z Krakowa. Chodzi tylko o to, by nie zepsuć tego, co już zostało zrobione. A wtedy Wisła będzie mocna.
* A kontrakt? Zerwał Pan go?
- Ja go nie miałem. W tym roku nie zaproponowano mi umowy i to też świadczy o tym, że nie do końca poważnie mnie tam traktowano. Słownie byłem dogadany z prezesem, ale nic nie zostało sformalizowane. Przed rokiem miałem wszystko na papierze, teraz było inaczej. I dlatego też nie czułem się tak bardzo zobowiązany wobec Wisły.
* W Zgorzelcu są spore oczekiwania i wielka presja - co pokazały ostatnie tygodnie i reakcje na porażki Turowa. Nie obawia się Pan takiej atmosfery?
- Nie, bo ja lubię takie warunki. Czuję się mocnym trenerem, takie oczekiwania są wliczone w zawód trenera. Moja działka jest taka, by kibiców, prezesa, media, przekonać do siebie, swojego stylu pracy i koncepcji. Ale wierzę, że to się uda.
* Co Pan w tej chwili wie o ekipie Turowa?
- Na pewno od razu nie jestem gotowy do przejęcia zespołu. Wczoraj pożegnałem się z graczami Wisły, bo na pewno im się to należy. Dziś już będę w Inowrocławiu, na meczu Pucharu Polski, który jeszcze obejrzę z trybun. Zespół poprowadzi Radek Czerniak, który pozostanie II trenerem. Taka była decyzja szefów Turowa, ale w pełni ją zaakceptowałem. Z Radka znamy się od lat, jeszcze z Sopotu, gdzie on grał, a ja byłem III trenerem. Mieliśmy już pierwsze spotkanie i po jego przebiegu liczę, że będziemy dla siebie partnerami. Radek zna swoje miejsce w szyku. Ja też wiem co mi wolno, a co nie i myślę, że się dogadamy.
* Trudno się pracuje z zespołem, którego samemu się nie budowało. Co Pan może zmienić i jak szybko te zmiany mogą być widoczne?
- Na dziś trudno o konkretne odpowiedzi. Z graczy tak naprawdę dobrze znam tylko Hughesa. Potrzeba czasu by się poznać i złapać wspólny język. By coś poprawić, trzeba się temu najpierw dobrze przyjrzeć. Nie chcę marnować czasu, dlatego będę już dziś w Inowrocławiu.
* Co obiecał Pan szefom Turowa?
- Nie musiałem składać obietnic. Szefowie chcą, by po prostu zespół złapał wiatr w żagle i grał na tyle, na ile go stać. Szansę na pierwszą szóstkę czy ósemkę wciąż mają wszyscy w lidze. Turów też.
* A co dla Pana będzie sukcesem?
- Zawsze mam wysokie ambicje. Chcę walczyć o grę w finale czy nawet tytuł mistrza Polski - taki cel stawiałem sobie z Wisłą i o to chcę bić się z Turowem.
* Już w tym sezonie?
- A na co mam czekać? W naszym sporcie nie ma miejsca na pracę z szeroka perspektywą. Skąd mam wiedzieć, co będzie za rok. Dlatego niczego nie mam zamiaru odkładać na później i chcę ugrać tyle, ile się da.

Mariusz Karol
* Wiek: 37 lat.
* Wykształcenie: wyższe - WMCS w Rzeszowie.
* Przebieg kariery: Warta Gdynia, Prokom Trefl Sopot (asystent trenera), Unia Tarnów (pierwszy trener), Unia/Wisła Kraków (pierwszy trener).
* Największe sukcesy: jako asystent trenera - wicemistrzostwo Polski i Puchar Polski; jako pierwszy trener - 6. miejsce z Unią/Wisłą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto