O sprawie poinformował nas pan Jarek, jeden z Czytelników, którzy podróżowali feralnym pociągiem. Napisał do naszej redakcji.
„Do pociągu Kolei Dolnośląskich wsiadłem na stacji w Żarowie o godz. 9.12. Dojeżdżam tym pociągiem codziennie do pracy. Jak zwykle usiadłem, ściągnąłem czapkę, kurtkę i się trochę zdziwiłem, że reszta pasażerów siedzi ubrana: w szalikach i rękawiczkach. Szybko zrozumiałem, dlaczego. Okazało się, że w całym składzie nie ma ogrzewania – a na dworze było minus pięć stopni Celsjusza! Zapytałem konduktorów, którzy przyszli sprawdzać bilety, dlaczego ogrzewanie nie jest włączone. Pani konduktorka odpowiedziała, że nie wie, bo też dopiero wsiadła i że mogę o to pytać kierownika pociągu. Poprosiłem, żeby sama to zrobiła. Po chwili konduktorka wróciła z informacją, że „ogrzewania nie ma i nie będzie, bo jest uszkodzone”.
Przez 40 minut, razem z innymi pasażerami, jechałem w zimnym pociągu, czując jak z minuty na minutę drętwieją mi z zimna palce i rąk i stóp. Współczułem jednocześnie tym, którzy jechali do Wrocławia od samego początku trasy – ze Szklarskiej Poręby, to ponad dwie godziny podróży.
Po 40 minutach męczarni dojechałem do Wrocławia z ulgą wychodząc na dworzec. Wtedy zobaczyłem na drzwiach karteczkę: „uszkodzone ogrzewanie”.
Dziwi mnie, że pociąg, w którym jest zepsute ogrzewanie, został w ogóle wypuszczony w trasę. Przecież jadąc nim można się przeziębić lub poważnie rozchorować. Czy kolej, zamiast sprawdzać bilety, nie powinna przeprosić za zaistniałą sytuację i oddać pieniądze za bilety?”
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?