Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polowanie na naiwnych

Agata Ałykow, Michał Kuzborski, (MM), (AS)
Zostałam wyproszona, gdy zaczęłam domagać się pieniędzy, na które czekam od września – denerwuje się Danuta Wójcik z Kamiennej Góry. – Na korytarzu płakał mężczyzna, który wpłacił  20 tys. złotych jako kaucję początkową  i od jesieni czeka na kredyt. Fot. Janusz Wójtowicz
Zostałam wyproszona, gdy zaczęłam domagać się pieniędzy, na które czekam od września – denerwuje się Danuta Wójcik z Kamiennej Góry. – Na korytarzu płakał mężczyzna, który wpłacił 20 tys. złotych jako kaucję początkową i od jesieni czeka na kredyt. Fot. Janusz Wójtowicz
WROCŁAW – Zostałam wyproszona, gdy zaczęłam domagać się pieniędzy, na które czekam od września – denerwuje się Danuta Wójcik z Kamiennej Góry.

WROCŁAW

– Zostałam wyproszona, gdy zaczęłam domagać się pieniędzy, na które czekam od września – denerwuje się Danuta Wójcik z Kamiennej Góry. – Na korytarzu płakał mężczyzna, który wpłacił 20 tys. złotych jako kaucję początkową i od jesieni czeka na kredyt.

Firmy działające w systemie argentyńskim nadal naciągają klientów. Tylko we Wrocławiu zarejestrowały się co najmniej trzy, a w regionie kilka kolejnych. Wszystkie trafiły na czarną listę Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Skargi na nie zbiera dolnośląska prokuratura i policja.

– Żadna z tych firm nie przyznaje się otwarcie do stosowania systemu argentyńskiego. Liczą na to, że klienci się nie połapią – twierdzi Dariusz Łomowski z Urzędu Ochrony Konsumenta i Konkurencji.

Najczęściej ofiarami są najbiedniejsi, którzy w banku niczego nie załatwią.

Trafiają m.in. do Międzynarodowego Funduszu Rozwoju Regionalnego (MFRR).

– Wyciągnęli ode mnie ostatnie pieniądze i każą płacić więcej – opowiada Ryszard Korpikiewicz z Kamiennej Góry.
Alfons Czapkowski ze Świebodzic nie dał się nabrać. Uciekł z biura funduszu. – Nachalnie nakłaniano mnie do podpisania niekorzystnej umowy – relacjonuje.
Fundusz obsługuje klientów w dwóch wrocławskich biurach: przy pl. Wolności 11 oraz przy ul. Ostrowskiego. Posiada także kilka oddziałów na Dolnym Śląsku m.in. w Jeleniej Górze, Świdnicy i Legnicy.

– Nie będę z panią rozmawiał o działalności firmy, bo mam zakaz. A prezesi wyjechali na ferie – mówi Bogusław Jankowski, odpowiedzialny za reklamę w MFRR.

Do Funduszu trudno się dodzwonić. Odwiedziny też niczego nie dają. A o wyczynach MFRR można usłyszeć w nieoczekiwanych miejscach.

– Mają numer telefonu podobny do naszego. Przez pomyłkę dzwonią do nas ich klienci. Bardzo się skarżą – usłyszeliśmy w Centrum Funduszy Europejskich „Europeum”.
Na dokumentach, szyldzie i w ulotkach reklamowych firma wykorzystuje symbolikę Unii Europejskiej. Dlatego klienci dopytywali się o referencje w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu. Niczego krzepiącego nie usłyszeli.

– Nie wolno wykorzystywać znaków Unii niezgodnie z jej celami – twierdzi Monika Sapilak z Biura Integracji Europejskiej przy wojewodzie. – To nie jest logo prywatnej firmy czy symbol handlowy.

Takich firm jak MFRR jest więcej.

Krzysztof Kamiński w listopadzie ub. roku zapłacił 550 zł Polskiej Izbie Finansowej Skarbiec, która ma siedzibę przy ul. Powstańców Śl. we Wrocławiu. Miał dostać 10 tys. zł kredytu. Włodzimierz Celmierowski miesiąc później wpłacił 1,6 tys. zł – chciał pożyczyć 30 tys. zł.
Pracownice Skarbca zapewniały, że pieniądze będą w ciągu dwóch tygodni. Do dziś nie zobaczyli ani grosza, za to regularnie przychodzą do nich wezwania do zapłaty rat za kredyt, którego nie otrzymali.

– Nic nie dostałem. Sklep, który prowadzę stoi od dwóch miesięcy zamknięty, a odsetki lecą. Kto mi wynagrodzi straty? – oburza się Waldemar Celmierowski.

Firmy udzielające pożyczek w systemie argentyńskim działają bez licencji.

– Nie są bankiem, więc jej nie potrzebują – twierdzi Dariusz Łomowski z UOKiK. – Wystarczy im zwykły wpis do ewidencji gospodarczej w gminach.
Z takiej możliwości skorzystał Europejski Fundusz Budowlany z Wrocławia (według UOKiK, naciągnął ponad 500 klientów głównie w Małopolsce i na Podkarpaciu), Fundusz Inwestycyjno-Budowlany PROGRESS, oddział Polskiej Izby Finansowej Skarbiec. Do niedawna Credit Union ze Szczecina dawał pożyczki przy pl. Teatralnym we Wrocławiu.
Wobec każdej z tych firm skargi od setek osób przyjmuje policja, prokuratura na Krzykach i Starym Mieście oraz Urząd Ochrony Konsumenta i Konkurencji.

– Zmuszamy je do zmiany treści umów – mówi Alicja Kral z UOKIK. – Gdy wprowadzają klientów w błąd, prowadzimy wobec nich postępowanie z tytułu zbiorowego naruszenia interesu konsumenta. To wszystko, co możemy zrobić.
Wprowadzonym w błąd pozostaje wytoczenie procesu z powództwa cywilnego.

Tymczasem posłowie z sejmowej komisji gospodarki wciąż zastanawiają się jak zapanować nad firmami działającymi w systemie argentyńskim. Być może nie robiliby nawet tego, gdyby nie wnioski organizacji konsumenckich, bombardowanych skargami od poszkodowanych kredytobiorców.

– Od pół roku zwolennicy i przeciwnicy systemu spierają się, czy zakazać jego stosowania czy zostawić takie firmy w spokoju – wyjaśnia Zbigniew Chlebowski, poseł PO z Wałbrzycha. – Ale na razie nie ma nawet projektu takiej ustawy, bo między posłami nie ma porozumienia. •

Jak to działa

Firmy kuszą bardzo korzystnym oprocentowaniem, niskimi ratami i spłatą rozłożoną na wiele lat. Fundusz podsuwa do podpisania pozornie klarowne umowy, każe wpłacić niewielką kaucję i wpisuje na listę oczekujących na pieniądze. Z kaucji tworzy wspólną dla wszystkich kasę pożyczkową. Na koniec losuje szczęśliwca, który ją otrzyma. Pozostali klienci mogą czekać latami.

Wyrok na oszustkę

W czerwcu 2002 r. legniczanin Roman Kielan trafił do biura lubińskiej firmy Euro Investment w Legnicy. Chciał pożyczyć 17 tys. zł. Wpłacił 600 zł i jedną ratę – razem 865 zł. Obiecanej gotówki nie dostał. Mężczyzna szukał pomocy w prokuraturze. Przedstawił świadków. Jednak prokurator umorzył sprawę. Euro Investment nie zapomniał o kliencie. W styczniu tego roku legniczanin otrzymał fakturę na 10.431 zł. Nie zapłacił i znów zgłosił się do prokuratury. Tym razem prokurator oskarżył kobietę prowadzącą biuro o oszustwo. Sąd skazał ją na pół roku więzienia. W podobną pułapkę wpadł Andrzej Kowalski, przedsiębiorca ze Złotoryi, który stracił 6 tys. zł. W sądzie zapadł wyrok korzystny dla niego, ale firma kredytowa się odwołała.

Chwyt na oddłużenie

Wałbrzyska prokuratura bada sprawę firmy, która proponowała oddłużenie metodą argentyńską. Śledczym poskarżyła się jej klientka. Mechanizm pułapki wygląda tak: klienci mają długi w banku, których nie są w stanie spłacić, więc zgłaszają się do firmy mamieni obietnicą, że za miesiąc otrzymają bardzo atrakcyjny kredyt. W tym czasie płacą firmie oddłużeniowej, a nie bankowi. Na koniec okazuje się, że kredytu nie dostali, a odsetki w banku pogrążają ich na dobre.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto