Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Politolog: Po strzelaninie w Łodzi możliwe są dalsze akty przemocy

Arek Gołka
Arek Gołka
Tragedia w Łodzi zaostrzy spór pomiędzy PiS a PO.

Wszystko zależy od "narracji" politycznej, jaka zapanuje po strzelaninie w siedzibie PiS-u w Łodzi - twierdzi dr Dariusz Skrzypiński, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.czytaj też:**

Strzelanina w siedzibie PiS-u w Łodzi. Jedna osoba nie żyje


Czy zamach na siedzibę PiS-u w Łodzi spowoduje jeszcze większą eskalację wojny polsko-polskiej?

Od kilku lat polskie "elity" polityczne - mam tu na myśli oczywiście głównie PiS i PO - żywią się wzajemnym konfliktem, do którego sprowadzona została rodzima polityka. Ten spór jest dla nich korzystny, ale dla polskiego życia publicznego bardzo niezdrowy. Rozwój sytuacji zależy od "narracji", jaka teraz zapanuje wśród polityków. Platforma jest teraz w bardzo niekomfortowej sytuacji, ponieważ śmierć poniósł człowiek związany z PiS-em, ustawiający się od kilku miesięcy w skrajnej opozycji do rządu. Ten zamachowiec najprawdopodobniej był wariatem, który po prostu dał się ponieść emocjom. Ale jeżeli Jarosławowi Kaczyńskiemu uda się przekonać swoich wyborców, że tę strzelaninę w siedzibie partii w Łodzi zainspirowała Platforma, można nawet spodziewać się jakichś aktów zemsty ze strony zwolenników PiS-u, podpaleń siedzib Platformy itp. To tragiczne wydarzenie będzie niestety dodatkową oliwą dolaną do ognia w wyniszczającym sporze pomiędzy PiS a PO.

Niektórzy twierdzą, że spór pomiędzy PO a PiS-em doskonale wpisał się w głębokie socjokulturowe podziały pomiędzy Polakami. Czy w kontekście wojny polsko-polskiej można mówić tylko o agresywnym konflikcie politycznym, czy też w narodzie utrwalił się już stały podział kulturowo-społeczny?

Faktem jest, że politycy z obu obozów starają się włączyć ze swoją retoryką w istniejące podziały socjopolityczne. Jednak nie sądzę, że istnieje jakiś głęboki podział na "prawdziwych Polaków" - patriotów i tradycjonalistów oraz nowoczesnych Europejczyków, otwartych i tolerancyjnych. Proszę zauważyć, że oficjalnie do wyznania katolickiego przyznaje się 98% społeczeństwa. To powinno dać do myślenia niektórym publicystom, którzy przekonują o trwałym podziale Polski w poprzek. Oba obozy polityczne odwołują się do pewnych wartości i oba traktują je instrumentalnie, np. religię. Jak w każdym kraju - podziały w Polsce istnieją, ale są one bardziej złożone. Nie ma więc żadnego wyraźnego podziału Polski na dwie części.




Jarosław Kaczyński i przedstawiciele PiS przypominają teraz słowa o "dorzynaniu watah". Czy to nie przesada i czy można taką reakcję uznać za nawoływanie do nienawiści?

Jarosław Kaczyński jest politykiem, który bezustannie kreuje konflikt. Dobrze czuje się w sytuacji pragmatycznego gracza, który dokłada nowe elementy do już istniejącego sporu politycznego. Najbardziej jednak zaskoczyły mnie dzisiejsze słowa Kaczyńskiego: "Będziemy walczyć o powrót demokracji do Polski". Oznacza to, że Prawo i Sprawiedliwość uznaje dziś wszystkie pozostałe partie i cały establishment za antydemokratyczne, a siebie za jedyną ostoję wolności. Kaczyński wprost daje do zrozumienia, że wrogowie PiS-u są gotowi eliminować ich fizycznie. Po zabójstwach w Łodzi ma - w swoim rozumieniu - na to dowody. Natomiast według wszelkich politologicznych definicji wszelkie najważniejsze kryteria funkcjonowania demokracji są w Polsce spełnione. Dlatego słowa prezesa PiS są w pewnym sensie przełomowe, należy je uznać za bardzo niebezpieczne.

Czy z naukowego punktu widzenia krytykę wobec PiS można faktycznie uznać za "kampanię nienawiści" i "przemysł pogardy" - jak to widzi Jarosław Kaczyński? Może zostały tu przekroczone jakieś demokratyczne standardy?
Na początku zaznaczę, że nie można mówić o jednolitych standardach wolności słowa i dopuszczalnej krytyki, ponieważ obowiązują różne normy w poszczególnych krajach. Polski język polityczny zawsze był dość emocjonalny i agresywny. Politycy skandynawscy, gdyby usłyszeli retorykę swoich polskich odpowiedników, uznaliby ich za barbarzyńców. Ale już w USA dominuje podobny styl uprawiania polemiki, a często słyszy się skrajne komentarze i porównania. Pod tym względem jesteśmy do Amerykanów trochę podobni.

Co do "przemysłu pogardy"... Ujmę to tak: w trakcie ostatnich pięciu lat faktycznie skala krytyki wobec Prawa i Sprawiedliwości odbiegała intensywnością od na przykład lat dziewięćdziesiątych na krajowej scenie politycznej. To była jednak tylko reakcja na agresywną retorykę polityków PiS, którzy - dochodząc do władzy - sami nie stronili od ciężkich oskarżeń i bardzo ostrych ocen. Przecież bracia Kaczyńscy wygrali wybory w 2005 r. jako partia protestu i zanegowali wszystko to, co było wcześniej, łącznie z dorobkiem elit III RP. Nic dziwnego, że te tak mocno krytykowane elity połączyły się w jeden front przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Nigdy wcześniej nie były tak zjednoczone.

Jak strzelanina w siedzibie PiS w Łodzi może wpłynąć na preferencje partyjne Polaków?

Nie spodziewam się gwałtownych zmian, ponieważ polska scena partyjna jest już potwornie skonfliktowana, a po katastrofie smoleńskiej spór na linii PO-PiS tak żarliwy, że trudno o jakąś większą rewolucję. Układ parlamentarny pozostanie więc raczej niezachwiany. Obawiałbym się jedynie kolejnych przypadków agresji, nie tyle słownej, co fizycznej. Trudno też przewidzieć przyszłe wydarzenia z tym związane, gdyż sprawa jest jeszcze świeża i nie są jasne wszystkie jej okoliczności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto