Dwa polskie zespoły walczą w play-off koszykarskiego Pucharu ULEB - dumnie pisaliśmy przez ostatnie dni. Polskie... No tak - niech będzie. W końcu z Wrocławia i ze Zgorzelca. Choć PGE Turów nawet mecze w roli gospodarza rozgrywa w Czechach.
Ale już Polaków w składach uświadczyć trudno. W składach, jak to w składach, nawet jeszcze są. Na parkiecie jedynie bywają - od przypadku do przypadku, częściej krócej i w ograniczonych rolach niż dłużej, świecąc pełnym blaskiem.
27 i 25 - tyle minut spędzili we wtorek Polacy na boiskach w hali Orbita i w CEZ Arena w Pardubicach. Było ich w sumie... dwóch. Robert Witka w PGE Turowie i Dominik Tomczyk w ASCO Śląsku. Z jednej strony trenerzy stawiają na najlepszych i nie patrzą, kto z jakiego kraju pochodzi. Z drugiej - nie ma się co dziwić, że polscy kibice odwracają się od koszykówki narzekając, że trudno się identyfikować z gromadą czarnoskórych Amerykanów, którzy i tak za miesiąc, góra pół roku, wracają do domu. Przykre, ale prawdziwe.
Przepis o obowiązkowym Polaku na parkiecie naszej ligi (i czterech w meczowej dwunastce) jest często krytykowany. Gdyby go jednak nie było, wiele meczów ligowych wyglądałoby tak, jak pojedynki w pucharach - Polaków widzielibyśmy na parkiecie jedynie podczas... rozgrzewki.
W tym miejscu warto przypomnieć, że już za półtora roku mamy w Polsce mistrzostwa Europy koszykarzy. I na tę imprezę nie da się nagle ściągnąć 12 czarnoskórych graczy do polskiej kadry...
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?