MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy są w czołówce, jeśli chodzi o skakanie po kanałach telewizyjnych i wybieranie programów na chybił trafił

Maciej Czujko, Jerzy Wójcik
SPGW
SPGW
Najchętniej oglądamy wiadomości, ale po nich już tylko seriale i filmy. Przeważnie komedie. Sztuka przez duże „sz”, kultura i dokument są na szarym końcu Być może już niedługo w telewizji będzie tylko to, ...

Najchętniej oglądamy wiadomości, ale po nich już tylko seriale i filmy. Przeważnie komedie. Sztuka przez duże „sz”, kultura i dokument są na szarym końcu
Być może już niedługo w telewizji będzie tylko to, co chce oglądać widz o kiepskim guście, a bardziej wymagającym pozostaną archiwalne odcinki „Pegaza”.

Oczopląs stu kanałów
O tym, co będziemy w telewizji oglądali, decydujemy dopiero, gdy siadamy przed telewizorem. Poszczególne stacje, szukając więc różnych sposobów przyciągnięcia uwagi widza, sięgają po różnego rodzaju zwiastuny i reklamy programów. Coraz nachalniejsze zapowiedzi atakują nas nieustannie. W pogoni za oglądalnością telewizja sama staje się więc reklamowanym produktem. Również ta, która ma realizować misję.
– Dlatego trudno dziś rozróżnić, czy oglądamy stację komercyjną, czy telewizję publiczną – mówi Wiesław Gałązka, ekspert od reklamy i mediów. – W obydwu przypadkach rządzą reklamy. Nie tylko te, na których telewizja zarabia, ale również te, w których promuje własne programy – wyjaśnia.
Zdaniem Wiesława Gałązki, telewizja nie cofnie się przed niczym, by zwiększyć swoją oglądalność. Bo wiadomo: im większa oglądalność, tym więcej pieniędzy z reklam. Nawet jeśli stanie się to kosztem jakości audycji. Dlatego widz, który chce obejrzeć np. ambitny program kulturalny, musi jak sowa polować na niego w nocy. W dzień dominuje 3-minutowa kultura. Skąd ta nazwa? Okazuje się, że większość z nas, mając do wyboru sto kanałów, każdemu z nich jest w stanie poświęcić najwyżej kilka minut. Brakuje nam koncentracji i zdolności wyboru. A stacje dostosowują się do nas.

Bez nurkowania
Przed tymi zarzutami bronią się znane postacie ze świata mediów prywatnych. Tomasz Lis z Polsatu twierdzi, że w jego programie jest miejsce na dziennikarską misję i trudne zagadnienia.
– Gdybym chciał zwiększyć sobie oglądalność za wszelką cenę, to zrobiłbym to bardzo łatwo: nurkowaniem – tłumaczy autor audycji „Co z tą Polską?”. – Po prostu obniżyłbym jakość programu i zrobione. Ale przecież nie o to chodzi – dodaje. Według niego problemem współczesnej telewizji jest prowincjonalizacja. Coraz rzadziej komentuje się to, co wychodzi poza bliskie otoczenie widza. Coraz mniej jest np. wiadomości ze świata.
– Wszystko schodzi do poziomu kolorowych gazet. Nie wiem, czy jest na to jakaś rada – wyznaje.
Andrzej Morozowski z konkurencyjnej dla Polsatu stacji TVN też nie fetyszyzuje oglądalności. Twierdzi, że tworząc z Tomaszem Sekielskim program „Teraz my” w ogóle nie zastanawiają się, jak popularny będzie dany odcinek.
– Przy realizacji programu liczy się tylko jego jakość – tłumaczy. – Chociaż zdajemy sobie sprawę, że poniżej pewnego poziomu oglądalności spaść nie możemy, bo szefowie stacji nie będą zadowoleni. Ale często jest też tak, że prezes TVN Piotr Walter, mówi: „Róbcie tak, żeby było dobrze, nie przejmujcie się oglądalnością”.

Medialna papka
Paradoksalnie oglądalnością przejmują się natomiast szefowie telewizji publicznej. Katarzyna Dowbor twierdzi, że właśnie przez ciągłe patrzenie na oglądalność danych programów obniża się poziom stacji.
– W „Jedynce” i „Dwójce” dobre programy pojawiają się tak rzadko, że ciężko na nie trafić – skarży się dziennikarka. – Dlaczego po raz tysięczny reklamować „M jak miłość”, którą i tak mnóstwo ludzi ogląda? Dlaczego nie zapowiedzieć jakichś programów historycznych czy naukowych!? – pyta.
Jej zdaniem, telewizja powinna wychowywać ludzi. Pełnić rolę pedagogiczną. Uczyć kultury i języka. A tak się nie dzieje. Jako pozytywny przykład podaje telewizję BBC.
– W Polsce kanały publiczne ograniczają się do podawania medialnej papki, byle utrzymać widza – twierdzi reżyser Janusz Zaorski. – Z drugiej strony sami nie jesteśmy wybredni i najczęściej włączamy „Jedynkę” lub „Dwójkę”, bo weszło nam to w krew. Przecież przez kilkadziesiąt lat nie mieliśmy większego wyboru.
Zdaniem Zaorskiego, przyszłość to kanały tematyczne. Najlepszym dowodem jest ich popularność w Europie Zachodniej i to, że nawet telewizja publiczna zmierza w tym kierunku.
– Nie ma innego wyjścia, bo dzisiejsi dwudziesto-, trzydziestolatkowie są zdecydowanie bardziej wymagającymi widzami niż ich rodzice. By ich przyciągnąć, telewizja publiczna będzie musiała się zmieniać – zapewnia Zaorski.
Na razie jednak zmian nie widać.

Ranking programów w 2006 roku:
1. „M jak miłość” – serial, TVP2
2. MŚ 2006: Niemcy – Polska, TVP2
3. MŚ 2006: Polska – Ekwador, TVP2
4. Turyn, skoki narciarskie, TVP1
5. Telekamery Teletygodnia 2006,TVP2
6. Benedykt XVI w Polsce – ceremonia pożegnania, TVP1
7. MŚ 2006: Włochy – Francja, TVP1
8. „Na dobre i na złe” – serial,TVP2
9. Wiadomości 19.30, TVP1
10. Skoki narciarskie, PŚ Zakopane, TVP1
11. Siatkówka mężczyzn,
MŚ Brazylia – Polska, TVP1
12. Teleexpress, TVP1
13. Sport TVP 1, TVP1
14. „Pasja” – film fab.,TVP1
15. Benedykt XVI w Polsce
– wizyta w Auschwitz TVP1
(TNS OBOP)

A co Wy o tym sądzicie ? Zapraszamy do dyskusji na forum

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zasady głosowania w wyborach europejskich 9 czerwca

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto