- O północy pakowaliśmy piasek do worków i układaliśmy wał. Pomagało nam wojsko. Ale nikt nam nie mówił, gdzie dokładnie mamy je kłaść. W 1997 roku mieliśmy tutaj bardzo dużo wody. Teraz znowu ona tu stoi - mówi Agnieszka Cugier-Woźna, która mieszka przy ulicy Celtyckiej.
Kilkaset osób z Kozanowa już podjęło decyzję o ewakuacji. Służby porządkowe informowały ich o tym, że woda utrzyma się jeszcze przynajmniej przez kilka dni.
Przypomnijmy, że najgorzej mają mieszkańcy czerwonych bloków na Kozanowie oraz nowo wybudowanych budynków przy ulicy Ignuta. W razie potrzeby straż ma dowozić potrzebującym osobom wodę i żywność. Teraz jedyny sposób poruszania się po tym osiedlu to łódka, ponton albo motorówka.
- Nie zostały zabezpieczone wały. Dodatkowo woda wycieka ze studzienek. Przed chwilą podobno wypompowywano tutaj wodę, teraz znowu nabrała. A nas uspokajają, że wszystko jest w porządku. Niczego nas nie nauczyło doświadczenie z 1997roku - dodaje Agnieszka Cugier-Woźna.
Nie wszyscy chcą wypowiadać się na ten temat, ale pomiędzy sobą mieszkańcy rozmawiają tylko o jednym: od roku 1997 nie zrobiono nic, a władze miasta zignorowały Kozanów.
- Po wydarzeniach z przed trzynastu lat nie umocnili tych wałów. A natury się nie da oszukać. Wały przeciekają - mówi Magda Świędrych.
Stary Kozanów nadal jest zagrożony. Trwa przywracanie dostaw prądu na osiedlu. Nadal nie ma go ok. trzy tysiące osób.
Czytaj też:
- Kozanów: Wszystko zależy od wytrzymałości wałów
- Na Kozanowie woda już się nie podnosi
- Powódź 2010: Kozanów z lotu ptaka
- Dramatyczna sytuacja na Kozanowie
Powódź we Wrocławiu [relacja z miasta, foto, wideo] |
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?