• Skąd się biorą problemy Pana zespołu? Ponieśliście trzy porażki – wszystkie w rywalizacji z ekipami, które powinniście pokonać?
– Nie było jednego czynnika, który wyraźnie byłby widoczny w każdym z tych spotkań – decydowały różne elementy. W Koszalinie trochę zlekceważyliśmy rywala, byliśmy zaskoczeni i ciężko było się z tego podnieść. Mecz z Ostrowem to pochodna wygranego spotkania z Prokomem. Nie mieliśmy obu centrów, Mike był przemęczony, a rywal zagrał świetnie. Był lepszy – to się zdarza. Wielką wpadką było spotkanie w Słupsku, bo zespół miał już doświadczenia z tego sezonu, wiedział, jak zagrać, a nie wszystko zrealizował.
• Dlaczego?
– Teraz nie chcę o tym mówić. Przed nami pojedynek z Notecią, który bezapelacyjnie trzeba wygrać, a następnie ważny sprawdzian w Starogardzie Gdańskim. Mecz z Polpharmą pokaże, czy zespół jest w stanie wnioski wcielić w życie.
• A jeśli nie będzie potrafił?
– Nie widzę takiej możliwości.
• Czy pożegnanie z Janavorem Weatherspoonem uważa Pan za swoją osobistą porażkę?
– Nie. Janavor ma duże możliwości, ale się nie sprawdził. Stawiając na niego, nie byliśmy jednak w stanie ocenić go pod każdym względem.
• Czuje Pan presję?
– Oczywiście, że tak. Pracuję pod ciągłym napięciem. Ale zdaję sobie też sprawę, że sprowokowała ją prasa. Po meczu w Koszalinie wszyscy pisali i mówili tylko o jednym – czy Karol straci pracę. To była najważniejsza informacja we wszystkich mediach – ważniejsza, niż wygrana Igora Griszczuka z Andrejem Urlepem we Włocławku. Ja się tego nie spodziewałem. Dziennikarze szukali sensacji – nikt nie pokusił się o rzetelną ocenę.
• Zdaje Pan sobie sprawę, że każda porażka może oznaczać rozstanie z posadą?
– Absolutnie odrzucam od siebie taką myśl. Jeśli bym sobie z tym nie poradził, to na pewno nie wygrałbym żadnego meczu. Żadnego i z nikim. Co ma się stać – to się stanie. Chcę zrobić swoją robotę najlepiej, jak potrafię. Czuję presję na wygrywanie, a nie obawę przed porażką.
• Prezes Kamiński twierdzi, że za ewentualne zmiany personalne weźmie się dopiero po meczu ze Śląskiem – po zakończeniu I rundy. Jaki wynik musi osiągnąć Turów,
by żadnej rewolucji nie było?
– Nie wiem. Ale sądzę, że prezes Kamiński jest na tyle rozważnym człowiekiem, że nie będzie zwracał uwagi tylko na bilans, ale na całokształt pracy i styl gry zespołu.
• Zapytam inaczej. Jaki bilans będzie dla pana zadowalający?
– Taki, który zapewni nam dobrą pozycję startową przed drugą rundą. Nie możemy za wiele tracić do 2-3 prowadzących zespołów. Musimy być w czołówce.
• Czy, Pana zdaniem, w drużynie potrzebne są zmiany?
– Teraz nie. Potrzebujemy tylko rozgrywającego, który zastąpi Janavora.
• A w grudniu?
– Nie wiem, co będzie w grudniu. Uważam jednak, że nasz zespół jest dobrze zbudowany i rewolucja nie jest konieczna.
• Ostatnio mocno dostało się Panu od dziennikarzy za utrudnianie kontaktów prasy z zespołem.
– Odebrałem od pana telefon, rozmawiamy, a więc wszystko jest zupełnie normalne. Nie spodziewałem się tylko, że odmówienie jednego wywiadu spowoduje takie reakcje. Zostałem zmieszany z błotem. Ale to obróci się przeciwko temu dziennikarzowi. Bo to jak gol samobójczy. Nic więcej. Najgorsze jednak jest to, że ten człowiek ma szefów, którzy na takie działanie mu pozwolili.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oto najśmieszniejsze nazwy miejscowości w Polsce! To nie jest żart. One istnieją!
- Najseksowniejsi panowie na Wyspach Brytyjskich. Jest nowy ranking
- Shein w Warszawie. Tak wyglądało wielkie otwarcie sklepu chińskiego giganta
- Szokujące zachowanie polityka. Lizał pisuar i śpiewał nazistowskie pieśni - WIDEO