MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pod napięciem - Rozmowa z Mariuszem Karolem - trenerem koszykarzy Turowa

Michał Lizak
zdj. Wojtek Wilczyński
zdj. Wojtek Wilczyński
• Skąd się biorą problemy Pana zespołu? Ponieśliście trzy porażki – wszystkie w rywalizacji z ekipami, które powinniście pokonać? – Nie było jednego czynnika, który wyraźnie byłby widoczny w każdym z ...

• Skąd się biorą problemy Pana zespołu? Ponieśliście trzy porażki – wszystkie w rywalizacji z ekipami, które powinniście pokonać?
– Nie było jednego czynnika, który wyraźnie byłby widoczny w każdym z tych spotkań – decydowały różne elementy. W Koszalinie trochę zlekceważyliśmy rywala, byliśmy zaskoczeni i ciężko było się z tego podnieść. Mecz z Ostrowem to pochodna wygranego spotkania z Prokomem. Nie mieliśmy obu centrów, Mike był przemęczony, a rywal zagrał świetnie. Był lepszy – to się zdarza. Wielką wpadką było spotkanie w Słupsku, bo zespół miał już doświadczenia z tego sezonu, wiedział, jak zagrać, a nie wszystko zrealizował.

• Dlaczego?
– Teraz nie chcę o tym mówić. Przed nami pojedynek z Notecią, który bezapelacyjnie trzeba wygrać, a następnie ważny sprawdzian w Starogardzie Gdańskim. Mecz z Polpharmą pokaże, czy zespół jest w stanie wnioski wcielić w życie.

• A jeśli nie będzie potrafił?
– Nie widzę takiej możliwości.

• Czy pożegnanie z Janavorem Weatherspoonem uważa Pan za swoją osobistą porażkę?
– Nie. Janavor ma duże możliwości, ale się nie sprawdził. Stawiając na niego, nie byliśmy jednak w stanie ocenić go pod każdym względem.

• Czuje Pan presję?
– Oczywiście, że tak. Pracuję pod ciągłym napięciem. Ale zdaję sobie też sprawę, że sprowokowała ją prasa. Po meczu w Koszalinie wszyscy pisali i mówili tylko o jednym – czy Karol straci pracę. To była najważniejsza informacja we wszystkich mediach – ważniejsza, niż wygrana Igora Griszczuka z Andrejem Urlepem we Włocławku. Ja się tego nie spodziewałem. Dziennikarze szukali sensacji – nikt nie pokusił się o rzetelną ocenę.

• Zdaje Pan sobie sprawę, że każda porażka może oznaczać rozstanie z posadą?
– Absolutnie odrzucam od siebie taką myśl. Jeśli bym sobie z tym nie poradził, to na pewno nie wygrałbym żadnego meczu. Żadnego i z nikim. Co ma się stać – to się stanie. Chcę zrobić swoją robotę najlepiej, jak potrafię. Czuję presję na wygrywanie, a nie obawę przed porażką.

• Prezes Kamiński twierdzi, że za ewentualne zmiany personalne weźmie się dopiero po meczu ze Śląskiem – po zakończeniu I rundy. Jaki wynik musi osiągnąć Turów,
by żadnej rewolucji nie było?

– Nie wiem. Ale sądzę, że prezes Kamiński jest na tyle rozważnym człowiekiem, że nie będzie zwracał uwagi tylko na bilans, ale na całokształt pracy i styl gry zespołu.

• Zapytam inaczej. Jaki bilans będzie dla pana zadowalający?
– Taki, który zapewni nam dobrą pozycję startową przed drugą rundą. Nie możemy za wiele tracić do 2-3 prowadzących zespołów. Musimy być w czołówce.

• Czy, Pana zdaniem, w drużynie potrzebne są zmiany?
– Teraz nie. Potrzebujemy tylko rozgrywającego, który zastąpi Janavora.

• A w grudniu?
– Nie wiem, co będzie w grudniu. Uważam jednak, że nasz zespół jest dobrze zbudowany i rewolucja nie jest konieczna.

• Ostatnio mocno dostało się Panu od dziennikarzy za utrudnianie kontaktów prasy z zespołem.
– Odebrałem od pana telefon, rozmawiamy, a więc wszystko jest zupełnie normalne. Nie spodziewałem się tylko, że odmówienie jednego wywiadu spowoduje takie reakcje. Zostałem zmieszany z błotem. Ale to obróci się przeciwko temu dziennikarzowi. Bo to jak gol samobójczy. Nic więcej. Najgorsze jednak jest to, że ten człowiek ma szefów, którzy na takie działanie mu pozwolili.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto