PO wymiata Polską Miedź

Nowymi członkami rady nadzorczej miedziowej spółki zostali: Marzena Weresa, Marcin Dyl, Arkadiusz Kawecki, Jacek Kuciński, Marek Panfil i Marek Trawiński. Poza trzema przedstawicielami załogi - Leszkiem Hajdackim, Ryszardem Kurkiem i Józefem Czyczerskim - ze starego składu nie ostał się nikt.
Decydujący głos na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy w Lubinie należał do Andrzeja Dłużyckiego, pełnomocnika ministra skarbu państwa, który dysponuje 42 proc. udziałów w KGHM.

Pozostali akcjonariusze głosowali praktycznie w ciemno, znając jedynie lakoniczne życiorysy kandydatów do nowej rady.
Zdesperowany, pewny rychłego odwołania zarząd Polskiej Miedzi nie omieszkał wytknąć tego głównemu właścicielowi i w wydanym przed posiedzeniem komunikacie przypomniał, że taka praktyka łamie regulamin obowiązujący giełdowe spółki.
Wymiana rady zajęła ministrowi Aleksandrowi Gradowi cztery miesiące, ale teraz zmiany kadrowe powinny nastąpić błyskawicznie. Ustępujący przewodniczący ma maksymalnie 14 dni na ogłoszenie daty posiedzenia, na którym ukonstytuuje się nowa rada.- Oczekuję, że ten termin zostanie podany jeszcze dziś lub jutro - mówił I wiceprezes Ireneusz Reszczyński tuż po głosowaniu. - Jeśli pierwsze posiedzenie odbędzie się w najbliższym czasie, poczekamy. W przeciwnym razie weźmiemy sprawy w swoje ręce.
Najprawdopodobniej powtórzy się scenariusz sprzed dwóch lat: na pierwszym posiedzeniu rada nadzorcza deleguje kogoś ze swego składu na p.o. prezesa KGHM, który pokieruje Polską Miedzią do czasu wyłonienia właściwego zarządu. W Lubinie mówi się, że będzie to Marek Trawiński, odwołany tydzień temu szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu. On sam dystansuje się od podobnych rewelacji:
- Nie zakładam takich scenariuszy i nikt o tym ze mną nie rozmawiał - mówi Trawiński. - Zamierzam zająć się wyłącznie pracą w radzie.
Związkowcom skład nowej rady nie bardzo przypadł do gustu.
- Mam wrażenie, że ktoś pomylił KGHM z Polską Akademią Nauk- komentuje Ryszard Zbrzyzny, właściciel jednej akcji, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego. - W radzie jest zbyt dużo teoretyków, a zabrakło praktyków. A Leszek Hajdacki podkreśla, że nowo powołani nie mieli do tej pory nic wspólnego z górnictwem i hutnictwem. Będą się musieli wszystkiego uczyć. A czasu na to nie ma, bo szybko trzeba zająć się przyszłością firmy.
Wiceprezes Reszczyński zapewnia, że zarząd pracuje normalnie, a ważne decyzje "nie są wstrzymywane". Zaległości jest jednak sporo, bo poprzednia rada nadzorcza nie zatwierdziła ani budżetu spółki na ten rok, ani planu inwestycji, ani regulaminu konkursów na prezesa i wiceprezesów. Nie ma zgody na przykład co do kryteriów, jakie powinni spełniać kandydaci do władz spółki. Zdaniem Józefa Czyczerskiego, szefa Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ "S", jeśli poprzeczka zostanie zawieszona zbyt nisko, zgłoszą się setki chętnych, a ich weryfikacja zajmie miesiące.
W Zagłębiu Miedziowym narasta zniecierpliwienie panującą w KGHM tymczasowością. Już nie tylko Czyczerski uważa, że konkurs na prezesa jest zbyteczny, a minister, zamiast bawić się w czasochłonne demokratyczne procedury, powinien autorytarnie wyznaczyć dobrego menedżera do kierowania spółką.
- Jeśli właściciel nie podejmie szybkich decyzji personalnych, uznamy to za działanie na szkodę firmy - ostrzega Ryszard Zbrzyzny. Jego zdaniem, nad Polską Miedzią zbierają się czarne chmury.
- Koszty rosną, a przychody maleją. A tymczasem kompletnie nie jesteśmy przygotowani na dekoniunkturę - przekonuje Zbrzyzny.