Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po prostu bohater

Małgorzata Moczulska
Józef Kołosiński żałuje, że jeden z uratowanych przez niego mężczyzn zmarł w szpitalu.
   FOT. Wojtek Wilczyñski
Józef Kołosiński żałuje, że jeden z uratowanych przez niego mężczyzn zmarł w szpitalu. FOT. Wojtek Wilczyñski
PRZERZECZYN, ŁAGIEWNIKI Narażając życie, ratował ofiary wypadku drogowego – Jaki ze mnie bohater? – mówi Józef Kołosiński. – Zrobiłem to, co do mnie należało.

PRZERZECZYN, ŁAGIEWNIKI

Narażając życie, ratował ofiary wypadku drogowego

– Jaki ze mnie bohater? – mówi Józef Kołosiński. – Zrobiłem to, co do mnie należało. To było kilka minut, których nigdy nie zapomnę – dodaje po chwili

Był piątkowy poranek. Pan Józef, 46-letni rolnik, jak zwykle podczas żniw, młócił pole tuż przy drodze krajowej nr 8 obok Przerzeczyna. Nagle usłyszał pisk opon i huk.

On jeden się nie bał
– Zobaczyłem, jak kabina jednej ciężarówki leci w powietrzu kilkadziesiąt metrów, a drugi tir wisi przełamany na moście – opowiada. – Pobiegłem tam. Najpierw dopadłem do auta, które zaczęło się palić. Z kabiny nie mógł wydostać się ciężko ranny kierowca. Mówił po rosyjsku, dopiero później dowiedziałem się, że był Litwinem. Wyciągnąłem go, a po chwili auto stanęło w płomieniach. Łamanym rosyjskim zapytałem, czy jechał z nim ktoś jeszcze. Coś bełkotał, więc postanowiłem sam sprawdzić, czy ktoś został w środku. Okryłem się kocem i jakoś wszedłem do kabiny. Nikogo nie było.
Józef Kołosiński pobiegł do drugiego auta. Jak mówi, obok stali ludzie, ale nikt nie chciał mu pomóc. – Bali się. Mnie też kazali uciekać – mówi. Zaczął szukać kierowcy drugiego tira. Znalazł go kilka metrów dalej, zakrwawionego i nieprzytomnego. Położył go na koc i zaczął odciągać na bok. Kiedy był pewny, że obaj mężczyźni są bezpieczni, a wezwana pomoc jest już w drodze, zaczął gasić płonące auto.
– Ogień był ogromny, a ja miałem tylko jedną, małą gaśnicę, którą wyciągnąłem z drugiego tira – mówi. – Musiałem dać za wygraną.

Uczciwy fan Smolarka
Choć Józef Kołosiński nie widzi w swoim czynie niczego nadzwyczajnego, mieszkańcy Łagiewnik są pełni podziwu. – To prawdziwy bohater – mówią. – Odważny jak mało kto. W dodatku uczciwy i porządny człowiek.
Dumni z pana Józefa są jego trzej synowie i żona. – Nawet nie byłam zdziwiona, kiedy się o tym dowiedziałam. Przecież kilkanaście lat temu podczas żniw był u nas wypadek i on wyciągał wtedy kolegę z płonącego kombajnu – mówi żona, pani Zofia.
W wolnych chwilach pan Kołosiński kibicuje polskiej reprezentacji w piłce nożnej.
– Najbardziej podoba mi się gra młodego Smolarka. Lubi kiwać, tak jak kiedyś jego ojciec. I jest w tym naprawdę dobry – mówi. •

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto