Piętnastu dolnośląskich rolników próbowało wyłudzić z unijnej kasy w sumie ponad 230 tysięcy złotych.

Co dwudzieste gospodarstwo zostało sprawdzone
Piętnastu dolnośląskich rolników próbowało wyłudzić z unijnej kasy w sumie ponad 230 tysięcy złotych. Kontrole są wyrywkowe, więc oszustw mogło być znacznie więcej

Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która odpowiada za podział unijnych pieniędzy między rolników, podsumowała właśnie, jak radzili sobie oni w ubiegłym roku. Z wnioskami stawiło się ponad 63 tysiące osób.
– Przeciętna wypłata na jedno gospodarstwo to prawie 7 tys. zł – mówi Kazimierz Huk, dyrektor dolnośląskiego oddziału ARMiR.
Znalazły się jednak osoby, które o pieniądze wystąpiły, choć im się one nie należały. Na 3 tys. skontrolowanych gospodarstw inspektorzy przyłapali na kantach 15 osób. Agencja zdążyła przelać na ich konta 20 tysięcy złotych. Teraz je odbierze.
Kazimierz Huk jest przekonany, że większość z nich popełniła błędy nie świadomie, lecz z niewiedzy.
Najczęściej rolnicy zawyżali powierzchnię gruntów albo chcieli pieniądze za pastwisko, na którym nawet nie skosili trawy. Jeśli agencja stwierdzi celowe działanie, to mogą im przepaść dotacje w najbliższych trzech latach.
Według Reginy Hołdy z Dolnośląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, zdarzają się też przypadki, że o pieniądze do tej samej działki występuje zarówno jej właściciel, jak i dzierżawca. Takie przypadki od razu się jednak wykrywa.
– Osoby, które skorzystały z pomocy naszych doradców, na pewno nie popełniły błędów – twierdzi Regina Hołda.
Kolejna runda składania wniosków o dotacje bezpośrednie ruszy wczesną wiosną. Każdy rolnik będzie mógł liczyć na ponad 500 zł od każdego hektara.

Pomiar z nieba
Kontrolerom w pomiarach pomaga satelita. Dzięki specjalnym urządzeniom są oni w stanie bardzo dokładnie wyliczyć rzeczywistą wielkość gruntu.