Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwszy wieżowiec i list z dyliżansu

Małgorzata Matuszewska
Paweł Relikowski
We Wrocławiu mamy pierwszy wieżowiec, jaki powstał w Niemczech na wschód od Berlina. Mijamy go biegnąc z autobusu do Rynku lub do pobliskiego centrum handlowego. Nieczęsto przekraczamy progi okazałego budynku z czerwonej cegły. Szkoda, bo można tu zobaczyć prawdziwe skarby.

W dzisiejszej Poczcie Polskiej przy ul. Krasińskiego dawnym urzędnikom stworzono naprawdę świetne warunki pracy. Na dachu mieli nawet ogród! A w środku mogli korzystać z jadalni, palarni i kantyny.

Pocztowy budynek zaprojektował Lothar Neumann, architekt świetnie znający się na swojej robocie, bo studiował w dzisiejszych metropoliach: Wrocławiu, Gdańsku i Monachium. Zarząd Poczty kupił działkę w 1925 r. Dość pechowo, bo mieściła się ona na terenie dawnego wojskowego cmentarza, a teren był grząski. Budowę zaczęto więc w 1926 r. od zatopienia prawie 2 tys. betonowych pali, na których umieszczono ogromny budynek. Dzieła dokończono trzy lata później.

W tamtych czasach porządnie stawiano budowle. Choć na przyzwyczajonych do widoku poczty wrocławianach wysokość gmachu nie robi dziś wrażenia, to warto wspomnieć, że jest tu sześć pięter, wieża liczy 11 kondygnacji, a w podziemiach są też piwnice. Całość to ponad 3 tys. metrów kwadratowych i 73 tys. metrów sześciennych.

Na starym zdjęciu od 43-metrowej wieży prowadzą dziś już nieistniejące budynki. Obecnie jest tam duży parking.

Elewacja była piękna
Postscheckamt, czyli Urząd Czeków Pocztowych, Niemcy ozdobili płaskorzeźbami. Mieli powody do dumy, bo był to pierwszy wieżowiec w Niemczech na wschód od Berlina. Płaskorzeźby pokazywały sceny z życia szczęśliwych mieszczan, robotników i studentów. W holu umieszczono płaskorzeźbę przedstawiającą Tebbenjohanna, prezesa Głównej Dyrekcji Poczty. Budynek nieco przypominał pocztę w berlińskiej dzielnicy Kreuzberg.
Dziś zachowały się tylko dekoracje na elewacjach, a w środku korytarze utrzymane są w ciepłych barwach beżu. W klimacie nieco kafkowskie, ale wystarczy wyjrzeć przez okno lub wejść na wieżę, by zachwycił nas widok panoramy miasta w żywej, wiosennej zieleni.
Po wojnie mieściła się tu Wyższa Szkoła Rolnicza i Dzielnicowa Rada Narodowa Wrocław-Śródmieście.

Mówi prezydent Starzyński
Naprawdę warto wybrać się do Muzeum Poczty i Telekomunikacji. Zostało co prawda założone w Warszawie w 1921 r., ale 35 lat później przeniesiono je do Wrocławia. Gromadzi 70 tys. imponujących eksponatów. Dokumenty, sztandary, znaczki pocztowe, pojazdy, aparaty telefoniczne, radiowe i telewizyjne są bardzo ciekawe. Mnie najbardziej spodobał się ogromny dyliżans. Mieścił 23 pasażerów, a zbudowano go w połowie XIX wieku. – Nawet muzeum w Berlinie nie ma tak wielkiego pojazdu – zachwala Justyna Janusz z muzeum.
Wielbiciele skrzynek pocztowych zachwycą się różnorodnością zbiorów. Są tu skrzynki z powstania warszawskiego. Na jednej widnieje napis „Polska Poczta Peronowa” (1934 r.). Skrzynki są z wielu krajów: ukraińska, niebiesko-żółta z 1918 r., czechosłowacka – niebieska z czerwonym paskiem z 1931 r., szwedzka – żółta z 1931 r. Piękna jest niemiecka, bogato zdobiona, z 1896 r.
Ciekawostką jest, że w dawnym RFN (według informacji umieszczonej na skrzynce) skrzynki w dni powszednie opróżniano tylko trzy razy, podczas gdy we wschodnich Niemczech – cztery.
Dla porównania: na wystawie pt. „Amerykańskie skrzynki w obiektywie Marka Wieczorka” można podziwiać iście amerykańskie poczucie humoru. Za oceanem wrzuca się listy do psiego pyska, do środka ryby albo do miniatury świątyni.
W sali obok znalazłam duży, niczym budzik, zegarek kieszonkowy pocztyliona z 1861 r. Są też: zegar dyliżansowy z początku XVIII wieku, trąbki pocztylionów, a nawet... jadłospis ze stacji pocztowej, sporządzony w 1859 roku.
Warto też obejrzeć urządzenia telefoniczne – telefon biurkowy z 1898 r. czy model centrali miejskiej typu S-22, wyprodukowanej w 1932 r.
Z radiostacji Warszawa II, z 1937 r., korzystał sam Stefan Starzyński, ostatni prezydent Warszawy, który w czasie obrony miasta w 1939 r. odmówił ewakuacji, by być do końca z mieszkańcami stolicy.
Muzeum czynne jest oprócz wtorków w godz. 10-15, w niedziele w godz. 11-14.30. Bilet kosztuje od 3,50 do 4,50, a w niedziele wstęp jest wolny.

Korzystałam z tomu „Wieżowce Wrocławia 1919-1932” pod redakcją Jerzego Ilkosza i Beate Stoertkuhl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto