Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwszy Sylwester na wrocławskim Rynku. Zobaczcie, jak wtedy bawili się wrocławianie [ZDJĘCIA]

Hanna Wieczorek
Stanisław Szelc (pierwszy od lewej), Bogdan Zdrojewski  (w płaszczu), a pierwsza od prawej - Miss Dolnego  Śląska Agnieszka Kotlarska
Stanisław Szelc (pierwszy od lewej), Bogdan Zdrojewski (w płaszczu), a pierwsza od prawej - Miss Dolnego Śląska Agnieszka Kotlarska fot. Tadeusz Szwed
Kto wpadł na pomysł, by na wrocławskim Rynku zorganizować pierwszą wielką imprezę sylwestrową w roku 1991? Dzisiaj trudno odpowiedzieć na to pytanie. - Chyba duet Krzysztof Turkowski - Bogdan Zdrojewski (wiceprezydent i prezydent Wrocławia) - mówi Jarosław Obremski, wówczas członek zarządu miasta. - Z tym, że Bogdan był wielkim orędownikiem tej imprezy. Orędownikiem, ponieważ przeciwników sylwestra w Rynku wcale nie brakowało. Bo hałas, bałagan, tysiące ludzi w jednym miejscu i jak nad tym wszystkim zapanować?

Pierwszy sylwester na Rynku zapadł w pamięci wrocławian jako wspaniała, spontaniczna zabawa. Impreza, na którą zjechali młodzi i starzy, żeby wspólnie przywitać rok 1992.

Jarosław Obremski pamięta jednak także co innego - brak doświadczenia organizacyjnego. - Oczywiście i dzisiaj mogą się przydarzyć różne wypadki - mówi. - Jednak mamy wypracowane schematy organizacyjne. Jesteśmy lepiej przygotowani do prowadzenia takich wielkich imprez. - Ten pierwszy sylwester przyczynił się do wprowadzenia ograniczeń w handlu fajerwerkami - mówi Paweł Skrzywanek, który w 1991 roku był dyrektorem wydziału kultury urzędu wojewódzkiego. - 31 grudnia byłem odpowiedzialny za centrum operacyjne wojewody. I to właśnie mnie ściągnięto, kiedy na ulicy Świdnickiej wybuchły fajerwerki, które sprzedawno z samochodu tam zaparkowanego. Przyjechałem natychmiast - w smokingu - prosto z balu sylwestrowego. W wybuchu ranny został uczeń szkoły podstawowej.

Ten wybuch uzmysłowił wszystkim, że fajerwerki są niebezpieczne i trzeba wprowadzić ograniczenia w handlu nimi. - To był wspaniały sylwester - wspomina Stanisław Szelc. - Organizatorem był niestrudzony Marek Łaciak. Prowadziliśmy go z kolegami ze Studia 202, był z nami jeszcze Andrzej Waligórski. Brakowało tylko Ewy Szumańskiej, która w takich imprezach nie brała udziału. Zjechało się z Wrocławia i różnych dolnośląskich miast kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Mróz był trzaskający. Jak wspomina Szelc, na scenie występowała świetna orkiestra jazzowa z Ukrainy lub Rosji. - Rosjanie wlewali spirytus do... instrumentów dętych - wspomina. - Żeby nie zamarzły. I śmieje się, że po raz pierwszy wtedy wdział Rosjan wlewających spirytus nie w siebie.

Przed dwunastą, kiedy na scenie pokazał się prezydent Bogdan Zdrojewski, wszystkim wręczono butelki z szampanem. - Zdrojewski, delikatny człowiek, zapytał: "I co ja mam z tym zrobić?" - mówi Szelc. - Więc mu odpowiedziałem: "Wal pan z dzioba, będą Pana za to kochać".

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto