Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwszy raz spotkali się w Orłowcu, będąc jeszcze nastolatkami. Po 29 latach rozłąki Justyna i Krzysztof wzięli ślub

Damian Bednarz
Damian Bednarz
Krzysztof i Justyna - Arch. prywatne
Krzysztof i Justyna - Arch. prywatne arch. prywatne
Historia jak z najlepszych filmów romantycznych wprost z Hollywood. Justyna i Krzysztof pierwszy raz spotkali się na kolonii w Orłowcu (gmina Lądek-Zdrój) w 1991 roku. Już wtedy zakochali się w sobie, jednak rozstali się na 29 lat. A wszystko dlatego, że Krzysztof nie napisał obiecanego listu...

Spis treści

"To było taka pierwsza prawdziwa miłość"

Choć oboje pochodzą ze Świętochłowic, pierwszy raz spotkali się w niewielkiej wsi Orłowiec w gminie Lądek-Zdrój. Byli tam na kolonii. Justyna miała wówczas 15 lat, a Krzysztof 17. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, aż w końcu zakochali się w sobie. Kiedy przyszedł czas rozłąki, Krzysztof obiecał, że po powrocie do domu napisze do swojej ukochanej listy. Nigdy tego nie zrobił. Jak mówi, do dziś nie wie, dlaczego. 17-letni wówczas chłopak, nie zdawał sobie sprawy, że nie dotrzymując obietnicy, złamał serce dziewczyny.

-To była moja taka pierwsza prawdziwa miłość. Krzysiu dowiedział się dopiero rok temu, że ja tyle łez wylałam - wspominała tamten czas pani Justyna w "Dzień Dobry TVN".

Co prawda młodzi spotkali się później jeszcze raz na kolejnej kolonii, jednak zawiedziona Justyna nie chciała już z Krzysztofem rozmawiać, a wręcz unikała go.

-Rozpuściłam plotkę, że wyjeżdżam z chłopakiem do Niemiec. To były takie czasy, że dużo ludzi jeździło wówczas na stałe do Niemiec, więc i ta informacja była wiarygodna - opowiada pani Justyna.

Dopiero po 29 latach pan Krzysztof dowiedział się, że było to kłamstwo, które miało na celu ukaranie go za to, że nie dotrzymał obietnicy. I jak wspomina, jeździł jeszcze wiele razy swoim Rometem w okolice domu Justyny, jednak nigdy więcej jej nie spotkał. Ich drogi rozeszły się na długich 29 lat. W międzyczasie były ich niezbyt udane związki, wyjazd za granicę Krzysztofa, a także przeprowadzka Justyny do Warszawy. Samotne chwile mijały im na wspomnieniach o młodzieńczej miłości.

-Słuchaliśmy razem dużo muzyki, więc kiedy w radio leciała piosenka z tamtych czasów, wspomnienia ożywały - mówi pani Justyna.

Pandemia zmieniła wszystko

Wszystko zmieniło się w kwietniu 2020 roku. Kiedy przebywający na zwolnieniu lekarskim pan Krzysztof robił domowe porządki, znalazł starą kasetę magnetofonową. Była pomalowana różowym lakierem do paznokci, a nagrany na niej był m.in. głos pani Justyny, która namawiała Krzyśka i jego kolegę, żeby poszli na dyskotekę, „bo nie ma z kim tańczyć wolnych piosenek”. Właśnie wtedy postanowił, że odszuka dawną miłość. Znalazł ją za pośrednictwem portalu Linkedin, na którym zaledwie kilka tygodni wcześniej założyła konto. Pisząc do niej, nie wiedział wtedy, czy jest samotna, czy przebywa w szczęśliwym związku, jednak podświadomie czuł, że wszystko skończy się dobrze. Zaryzykował, wysłał wiadomość a wraz z nią plik dźwiękowy z kasety z 1991 roku. Tak odmienił ich dotychczasowe życie.

Minął miesiąc, kiedy po długich rozmowach w końcu udało im się spotkać w Warszawie, gdzie mieszkała Justyna.

-Prosto z pociągu wpadłem do niej do pracy i zobaczyłem ją pierwszy raz po 29 latach. To było niesamowite uczucie! Poczułem wtedy, że idealnie do siebie pasujemy– wspomina Krzysztof.


Dostał od niej klucze do domu, żeby mógł odpocząć po podróży i poczekać na nią w spokoju. Kiedy pani Justyna wróciła z pracy, w domu czekały na nią nakarmione zwierzęta i gotowy obiad, tak, jakby byli długoletnim małżeństwem, a nie widzieli się po raz pierwszy od 1991 roku. Para zdecydowała, że Justyna zamieszka na Śląsku, skąd oboje pochodzą.

Ślub wzięli tam, gdzie wszystko się zaczęło

Po 29 latach od pierwszego spotkania, w Sylwestra 2020 roku wzięli ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego w Lądku-Zdroju, czyli niedaleko miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. Nie mówili o tym rodzinie, przyjechali wziąć ślub w sekrecie. Ich świadkami byli pracownicy urzędu z Lądka-Zdroju.

-Mieliśmy świadków z urzędu i fotografa, którym był mój syn Kordian. O ślubie nie wiedział nikt. W zasadzie rodziny i bliscy dowiedzieli się o nim z naszego teledysku w sieci opublikowanego w sylwestrowy wieczór – opowiada Krzysztof. A kiedy oficjalnie stali się już mężem i żoną, pojechali zwiedzać miejsca, które pamiętali z młodości.

Dziś małżeństwo mieszka na Śląsku, gdzie wspólnie cieszą się każdym dniem odzyskanej miłości. Są szczęśliwymi 40-latkami z bagażem doświadczeń. Jak mówi pan Krzysztof, dopiero po latach dojrzał do tego, żeby przekonać się, że już w 1991 roku był dla pani Justyny kimś ważnym.

-To po prostu jest przeznaczenie - mówią zgodnie.

Życzymy wielu lat w szczęściu!

ZOBACZ ICH ZDJĘCIA:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto