Pierwsze zwycięstwo i nie z byle kim

Górnik Polkowice wygrał w Białymstoku z Jagiellonią

Po słabym początku rundy, który zaowocował brakiem choćby jednej wygranej po Górniku można było się spodziewać wszystkiego, tylko nie zwycięstwa. A jednak pewniak do awansu do ekstraklasy, prowadzony przez Ryszarda Tarasiewicza musiał uznać wyższość ekipy, która po sezonie spadnie o klasę niżej za kupowanie meczów.
Jedyną bramkę zdobył w 23 minucie Tomasz Salamoński. Z rzutu karnego pokonał swojego byłego kolegę z dawnych czasów w Górniku - Jacka Banaszyńskiego.
Górnicy zasłużyli na zwycięstwo, bo byli znacznie groźniejsi. Jeszcze w pierwszej połowie w dobrych sytuacjach znaleźli się strzelec gola oraz Kamil Witkowski. Jaga zaskoczona grą rywala, w zasadzie nie potrafiła oddać celnego strzału. Goście mieli takich siedem.
Po zmianie stron najaktywniejszy w drużynie Ryszarda Tarasiewicza był Vuk Sotirović, ale to Górnik był bliższy podwyższenia wyniku. Na skrzydle szalał Janusz Gancarczyk, a po rzucie rożnym uderzeniem głową piłkę w słupek posłał rosły Bartłomiej Konieczny.
W samej końcówce piłkarzom i trenerom Górnika zadrżało serce. Do przypadkowo odbitej piłki dopadł Remigiusz Sobociński i wbił ją do bramki. Sędzia uznał jednak, że był spalony. Dwukrotnie pod bramkę Górnika pobiegł nawet Banaszyński, ale nic to nie dało i niespodzianka stała się faktem. Widać, że polkowiczanie nie załamali się degradacją z ligi. Grają dla siebie oraz kibiców. I oby tak dalej.

Jagiellonia Białystok 0
Górnik Polkowice 1
do przerwy 0:1
Bramka: Salamoński (23-k.). Sędziował: P. Siedlecki (Warszawa). Żk: Łatka, Banaszyński, Chańko, Markiewicz - Januszewski. Widzów: 6000.
Jagiellonia: Banaszyński - Naskręt, Markiewicz, Chańko, Dzienis, Łatka, Wincel, Marczak (46 Sobociński), Romańczuk (78 Cieluch), Konon (78 Wolański), Sotirović.
Górnik: Szmatuła - Kocot, Jeziorny, Januszewski (77 Górski), Konieczny, Huebscher, Salamoński, Żmudziński (69 M. Gancarczyk), Rybski, Witkowski, J. Gancarczyk.