Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Państwo płaci odszkodowania za internowanie

Marcin Rybak
Legendarni przywódcy Solidarności w Białołęce. Od prawej: Jan Rulewski, Jacek Kuroń i Janusz Onyszkiewicz
Legendarni przywódcy Solidarności w Białołęce. Od prawej: Jan Rulewski, Jacek Kuroń i Janusz Onyszkiewicz
Kiedy zostałem internowany w stanie wojennym, załamała się moja naukowa kariera - twierdzi profesor Jerzy Czyżewski z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Siedziałem pół roku, w tym czasie był zamach na moje życie, czułem się ...

Kiedy zostałem internowany w stanie wojennym, załamała się moja naukowa kariera - twierdzi profesor Jerzy Czyżewski z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Siedziałem pół roku, w tym czasie był zamach na moje życie, czułem się jak więzień gestapo.
Dziś wrocławski sąd rozpatrzy wniosek o odszkodowanie za internowanie, który złożył profesor Czyżewski i pięć innych osób.
Wśród nich jest Antoni Lenkiewicz, w 1981 roku szef radców prawnych NSZZ Solidarności, później działacz opozycji i wrocławski radny w pierwszej kadencji samorządu. Lenkiewicz przesiedział rok w różnych więzieniach, nazwanych wówczas oficjalnie ośrodkami odosobnienia. Został pobity, gdy przyjmowano go do więzienia w Strzelcach Opolskich.
Do sądu trafiły też wnioski nieznanych, szeregowych działaczy Solidarności z Elwro, Dolmelu, Miejskiego Kombinatu Robót Drogowych.
Wśród nich jest złożony przez panią Annę, którą zatrzymano z ulotkami w marcu 1982 roku. Była internowana kilka tygodni. Podczas zatrzymania miała krwotok. Milicjanci nie udzielili jej pomocy, nie wezwali lekarza.
Przepisy, które umożliwiają ubieganie się o odszkodowanie za internowanie w stanie wojennym, weszły w życie dopiero w październiku ubiegłego roku.
- Mamy już przeszło dwadzieścia wniosków - mówi sędzia Lidia Chojeńska, przewodnicząca Wydziału Karnego wrocławskiego Sądu Okręgowego.
Według danych Instytutu Pamięci Narodowej, na Dolnym Śląsku prawo do odszkodowania ma przeszło 1400 osób. W całej Polsce - około 10 tysięcy. Każda może dostać nawet 25 tysięcy złotych. Nie wszyscy internowani zgłoszą się po pieniądze.
- Nie wystąpię o odszkodowanie - mówi profesor Ludwik Turko, były działacz opozycji, który po 1989 roku był parlamentarzystą. - Rozumiem ludzi, którzy są w trudnej sytuacji życiowej, stracili pracę i żyją w niedostatku. Ja nie zamierzam odcinać kuponów od działalności opozycyjnej. Dla mnie główna nagroda to fakt, że możemy żyć w wolnej Polsce.
- Mój kolega z MPK, dziś już nieżyjący, trzy razy trafiał do "internatu". Był zwalniany, po czym od razu wygarniali go z autobusu. On na pewno nie zgłosiłby się po odszkodowanie - opowiada Władysław Frasyniuk, legendarny lider dolnośląskiej Solidarności.
Według niego, dla wielu ludzi zgłaszanie się do sądu jest upokarzające. Skoro istnieją listy internowanych, to państwo mogłoby takim ludziom pomóc na podobnej zasadzie jak fundacja, która wypłacała odszkodowania ofiarom III Rzeszy.

*reprodukcja ze zbiorów archiwum dokumentacji życia społecznego ossolineum we wrocławiu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto