Oto dowódca - Pojutrze Polacy grają z Chinami na początek MŚ siatkarzy

Przy losowaniu grup podopieczni Raula Lozano mieli nie mniej szczęścia niż ich koleżanki z reprezentacji. Tyle że za wygranie grupy medali na szyje jeszcze nie wieszają

Chiny, Portoryko, Argentyna, Japonia oraz Egipt prowadzony przez Grzegorza Rysia – to nasi rywale w pierwszej fazie rozpoczynających się w piątek MŚ. Nie mamy kompleksu żadnej z tych ekip i celem jest opuszczenie grupy A na pierwszym miejscu. Los faktycznie się do nas uśmiechnął i to szeroko, bo przecież do pozostałych grup przydzielił przynajmniej po dwóch możnych.

Panują nad sytuacją
Pod literką B znaleźli się m.in. Kubańczycy, Brazylijczycy, Grecy i Francuzi, a to już spora siła. Stawkę uzupełnili Niemcy i Australijczycy. Pod literką C również kryje się kilka tuzów: Włosi, świetni ostatnio Bułgarzy oraz Amerykanie, którzy za rywali będą mieli Wenezuelę, Czechy i Iran. Wreszcie w grupie D spotkają się Rosjanie i Serbowie, a także Kanadyjczycy, Kazachowie, Tunezyjczycy i Koreańczycy. I właśnie wśród tych zespołów należy szukać naszych rywali w drugiej rundzie imprezy. Nietrudno się domyślić, że na drodze po medale staną nam najpewniej Rosja oraz Serbia i Czarnogóra.
– Grupa nie jest trudna, ale nie jest też łatwa. Zagramy przecież z Argentyną, a i Chińczycy nie są wcale tacy słabi. W naszej męskiej siatkówce ludzie na szczęście panują nad sytuacją – mówi wrocławski członek Wydziału Szkolenia PZPS Władysław Pałaszewski.

Żołnierze wierzą
Japoński turniej ma spore znaczenie nie tylko dla polskiej siatkówki, ale także dla Raula Lozano. Argentyńczyk podpisał umowę na prowadzenie naszej reprezentacji do igrzysk w Pekinie, jednak na półmetku – czyli po mistrzostwach świata – jego dokonania mają zostać zweryfikowane. Teoretycznie istnieje więc możliwość rozstania.
– To prawda. Przez te dwa lata Lozano udowodnił jednak, że jest osobą kompetentną i stanowczą. Tak uważają nie tylko żurnaliści, ale także zawodnicy. To bardzo ważne, bo na wojnie żołnierze muszą wierzyć w swojego dowódcę i w plan przez niego nakreślony – zaznacza Pałaszewski.
Czy przed mistrzostwami trener miał jakieś specjalne życzenia?
– Zależało mu na tym, by dostać więcej czasu na przygotowania i zarząd PZPS do tego się przychylił. Do Azji zespół również wyjechał odpowiednio wcześniej, bo wiadomo, że jest tam ciężka aklimatyzacja. Krótko mówiąc, trener pozbył się wszystkich niedogodności, które zawodnikom mogłyby przeszkadzać. Zrobił wszystko, by za dużo nie myśleli i nie kombinowali. I teraz może od nich wymagać. Wejście do czwórki będzie naszym wielkim sukcesem – dodaje wrocławianin z Wydziału Szkolenia. •

Stary Niemczyk byłby idealny
Wczoraj wieczorem na warszawskim Okęciu miały wylądować polskie siatkarki, wracające via Amsterdam z Japonii. W kraju trwa natomiast dyskusja, czy mają one wracać pod skrzydła Andrzeja Niemczyka. Ten pragnąłby wrócić na stanowisko, ale musi mieć pewność, że zawodniczki chcą tego samego. – Spełnieniem moich marzeń jest Niemczyk sprzed pierwszych ME – powiedziała prasie Katarzyna Skowrońska. – Być może PZPS pozwoli Niemczykowi kontynuować pracę z kadrą. Ale nie może już być tak, jak np. po powrocie z Chin, kiedy przez 4 dni nie dawał znaku życia. To nie jest jego prywatny zespół. Pamiętajmy, że w Japonii zajęliśmy najgorsze miejsce, jeśli chodzi o występy Polek na MŚ i wypadliśmy najgorzej z europejskich drużyn – zaznacza Władysław Pałaszewski. Wczoraj wieczorem Niemczyk miał się spotkać z prezesem PZPS Mirosławem Przedpełskim.