MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ostry atak zimy

(AGG, BEŁ, JEW, JK, PIEL, TAM, WIK)
Adam Wierzbicki z legnickiego teatru od rana usuwał śnieg z Rynku. FOT. agata grzelińska, piotr krzyżanowski
Adam Wierzbicki z legnickiego teatru od rana usuwał śnieg z Rynku. FOT. agata grzelińska, piotr krzyżanowski
Obfite opady śniegu i mróz sparaliżowały Dolny Śląsk. W Lubinie, po zderzeniu dwóch autobusów, jedenaście osób trafiło do szpitala – Nie wiem, jak doszło do wypadku.

Obfite opady śniegu i mróz sparaliżowały Dolny Śląsk. W Lubinie, po zderzeniu dwóch autobusów, jedenaście osób trafiło do szpitala

– Nie wiem, jak doszło do wypadku. Zobaczyłem tylko jakiegoś mężczyznę przelatującego przez barierkę – opowiada Andrzej Kogut, który jechał jednym z rozbitych autobusów.
To był najpoważniejszy z wielu wczorajszych wypadków na Dolnym Śląsku. Zima mocno dała się nam we znaki. I – jak zwykle – pokonała drogowców.

Śniegiem sypnęło już w nocy z wtorku na środę. Przez kilkanaście godzin spadło go kilkanaście centymetrów. Od rana piesi i kierowcy złorzeczyli drogowcom. Kierowcy pługów, mimo że w wielu miejscach wyjechali na drogi już w nocy, nie byli w stanie dotrzeć wszędzie na czas. Rano samochody ślizgały się w koleinach utworzonych przez zmrożony śnieg. Nie obyło się bez wypadków.

Wyleciały z rozkładu
Do najgroźniejszego doszło ok. godz. 13.30 w Lubinie. Autobus miejski linii 7 jechał prosto w stronę KGHM. Podróżowało nim ok. 40 osób. Miał zielone światło. Pusty autobus PKS-u, który z ul. Skłodowskiej skręcał w lewo w ul. Niepodległości, też miał zielone światło. Nie zaczekał i prawdopodobnie wymusił pierwszeństwo, doprowadzając do zderzenia.
– Jakaś dziewczyna leżała na podłodze i nie mogła się ruszyć – opowiada lubinianin Andrzej Kogut, pasażer siódemki. On pierwszy wezwał pomoc. – To był straszny widok, wokół wszędzie leżeli zakrwawieni ludzie.
Na szczęście lekarze zapewniają, że żadna z ofiar nie ucierpiała poważnie. – Dwie osoby zostaną u nas na obserwacji, reszta jest tylko poobijana – zapewniał Jarosław Jaroszewski, wicedyrektor Szpitala Powiatowego w Lubinie.
Ruch w Wałbrzychu od rana był niemal całkowicie sparaliżowany. Kilometrowe korki powstały przy wjeździe do miasta od strony Świdnicy, a w konsekwencji na całym odcinku drogi krajowej nr 35. Przejazd zablokowały ślizgające się na podjazdach tiry.
– Każdy wiedział, że będzie padać. Piaskarki powinny ciągle jeździć tam i z powrotem. A w ogóle ich nie widać – denerwował się Marian Jagielski, wałbrzyszanin, który codzienną drogę do pracy pokonywał wczoraj w 50 minut zamiast pięciu.

Nosiło na prawo i lewo
Jeszcze gorzej było poza dużymi miastami. Mimo że kierowcy ostrożnie używali gazu, samochody nie słuchały swoich właścicieli. W Starej Olesznej (okolice Bolesławca) na zakręcie drogi volkswagen caddy czołowo zderzył się z fiatem 126p. – Jechałem czterdzieści na godzinę, zniosło mnie na zakręcie na drugi pas i uderzyłem w jadącego z naprzeciwka malucha – relacjonuje Dariusz Jośko, sprawca wypadku. – Nie dało się wyhamować, jest za ślisko. Kierowca malucha o własnych siłach wysiadł z samochodu, ale z powodu bólu w klatce piersiowej zdecydował się pojechać do szpitala na badania.
Przez kilka godzin nieprzejezdna była droga krajowa nr 8 pomiędzy Polanicą a Kudową (Wałbrzyskie). Na pokrytej śniegiem szosie nie poradziły sobie duże ciężarówki, które zatarasowały przejazd z obu stron. Policja wytyczyła objazd przez centrum Polanicy, Szczytną i Kulin.

Sypanie nie pomogło
We Wrocławiu pierwsze pługi wyjechały na drogi jeszcze we wtorek, późnym wieczorem. Posypywały główne ulice solą. Od rana po Wrocławiu jeździło już około 30 piaskarek. Ale to nie pomogło, a kierowcy jadący do pracy często sami musieli robić koleiny w zamarzniętej brei. Korki nie zniknęły z ulic nawet po tzw. porannym szczycie. Późnym popołudniem przejazd przez całe miasto zajmował dwie godziny.
Na szczęście w stolicy Dolnego Śląska nie było groźniejszych wypadków. Za to tylko do godziny 15 drogówka była wzywana do ponad 50 stłuczek.
Ponad dwie godziny opóźnienia miał lot z Warszawy, odwołano samoloty z i do Monachium. Chociaż pracownicy wrocławskiego portu lotniczego zapewniali, że nadążają z odśnieżaniem płyty, loty do Niemiec odwołano z powodu problemów na tamtejszych lotniskach.
Lepiej?

Przecież już było!
Synoptycy zapowiadają, że w ciągu najbliższych dwóch dni na pewno nie będzie łatwiej. Według prognoz wciąż będzie przybywało zalegającego śniegu.
– Dlatego przypominamy zarządcom i właścicielom budynków o obowiązku utrzymania bezpieczeństwa użytkowanych obiektów – mówi Piotr Zdybek, dolnośląski wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. – Dotyczy to także usuwania na czas śniegu zalegającego na dachach.

Ofiary i korki
Największe spustoszenie śnieg spowodował na drogach w południowej części kraju. W wypadku pod Kaliszem zginęły dwie osoby, a dwie zostały ranne. W Żyrzynie (woj. lubelskie) na miejscu zginął kierowca peugeota, który uderzył w ciężarówkę. Przez kilka godzin autostradę A4 blokowały ślizgające się TIR-y. Najpierw w okolicach Kostomłotów, później kilka kilometrów od węzła bielańskiego w stronę Opola.
Mimo fatalnej pogody nie było więcej złamań niż zwykle. Ale w samym Wrocławiu trzeba było zagipsować prawie 50 nóg i rąk.
– Ludzie starali się poruszać ostrożniej – podejrzewa Dariusz Sieczak, lekarz inspekcyjny.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto