Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oława: Spowodował śmiertelny wypadek. Dostał siedem lat, ale wypuścili go z aresztu

Marcin Rybak
fot. Tomasz Hołod
Kierowca tira - będący pod wpływem amfetaminy - spowodował śmiertelny wypadek drogowy na autostradzie A4 w okolicach Oławy. Ale choć sąd w Oławie skazał go na siedem lat więzienia, kierowca jest na wolności. Kilka tygodni przed ogłoszeniem wyroku sąd wypuścił go z aresztu. We wtorek sprawą zajął się wrocławski Sąd Okręgowy. Rodzina ofiary chce najsurowszego możliwego wyroku - dwunastu lat więzienia. Obrona chce znacznie łagodniejszej kary.

- Oprotestowaliśmy to uchylenie aresztu - mówi Urszula Ropuszyńska-Hanuza matka 29-letniej Magdaleny - ofiary wypadku.
- Sprawcy wypadków drogowych rzadko siedzą w areszcie. Nie można takiej osoby stawiać na równi ze sprawcą przestępstw typowo kryminalnych - odpowiada zielonogórski adwokat Krzysztof Szymański, broniący w tej sprawie.

Obrona oskarżonego Mariusza B., kierowcy tira, domaga się łagodniejszej kary, przekonując, że nie ma dowodów na prowadzenie ciężarówki pod wpływem narkotyków i że to "zwykły" wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Rodzina ofiary uważa z kolei, że kara jest zbyt łagodna i domaga się maksymalnego dopuszczonego przez prawo wyroku - 12 lat więzienia.

Podstawą oskarżenia w tej sprawie była opinia ekspertów z wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego. Obrona w swojej apelacji przekonuje, że eksperci nie dostarczyli jednoznacznych dowodów na prowadzenie auta pod wpływem narkotyku. Nie można wykluczyć, że kierowca prowadził zupełnie trzeźwy, a narkotyki zażył już po wypadku.
- To bzdura - przekonuje matka ofiary Urszula Ropuszyńska-Hanuza. - Ekspert miał stuprocentową pewność, że sprawca jechał po
zażyciu amfetaminy.

Na wtorkowej rozprawie sąd nie wysłuchał przemówień obrońców i pełnomocników ofiary wypadku. Stanie się to na następnej rozprawie - 4 lipca. Wtedy też być może usłyszymy, jak Sąd Okręgowy ocenia wyrok oławskiego sądu i czy utrzyma go w mocy, czy zmieni albo uchyli.

Wypadek wydarzył się 2 stycznia 2012 roku rano. Magdalena Hanuza - 29-letnia wrocławianka - jechała do pracy. Z powodu awarii, jej auto stanęło na bocznym pasie. Pani Magda oświetliła samochód. Wystawiła trójkąt ostrzegawczy i czekała na pomoc drogową. Wtedy nadjechał tir prowadzony przez Mariusza B. Uderzył w samochód pani Magdy. Ona stała tuż obok. Potrącona przez własne auto, zginęła na miejscu.

Tir zatrzymał się 400 metrów od miejsca wypadku. Kierowca okazał się trzeźwy. W wydychanym powietrzu i pobranej od niego krwi nie stwierdzono alkoholu. Rodzice ofiary wypadku od początku domagali się przebadania krwi kierowcy na obecność narkotyków. Po kilku miesiącach prokuratura uwzględniła ich wniosek. Okazało się, że we krwi - pobranej po wypadku od kierowcy - znaleziono ślady narkotyku. Mariusz B. siedział w areszcie od 28 maja do 26 listopada ubiegłego roku. W styczniu usłyszał wyrok siedmiu lat więzienia. Sąd zdecydował zabrać mu na zawsze prawo jazdy. Musi też wpłacić zadośćuczynienie rodzinie ofiary - łącznie 40 tysięcy złotych.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto