Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od 15 lat w polskiej straży granicznej służą kobiety

Eliza Głowicka
Kapral Justyna Hałaj-Gawron od pięciu lat sprawdza bagaże i pasażerów wylatujących za granicę z Wrocławia.
Kapral Justyna Hałaj-Gawron od pięciu lat sprawdza bagaże i pasażerów wylatujących za granicę z Wrocławia.
Panie na szlabanie W Międzylesiu pogranicznicy zastanawiali się, czy człowiek, którego paszport sprawdzali, to ten sam, co na zdjęciu. Już mieli go przepuścić. – Jedna z pań tylko spojrzała na niego.

Panie na szlabanie

W Międzylesiu pogranicznicy zastanawiali się, czy człowiek, którego paszport sprawdzali, to ten sam, co na zdjęciu. Już mieli go przepuścić. – Jedna z pań tylko spojrzała na niego. „Przecież on ma inne usta” – stwierdziła – wspomina major Leszek Wielicki, komendant placówki

Okazało się, że był to przestępca poszukiwany listem gończym. Chciał uciec z kraju na lewym paszporcie. – Funkcjonariuszki są bardziej spostrzegawcze od mężczyzn. I cierpliwe. Łagodzą konflikty. Sprawdzają się bez dwóch zdań – nie może się ich nachwalić mjr Wielicki, pod którego dowództwem służy 6 pań.
We wtorek straż graniczna obchodzić będzie 15-lecie istnienia. Z każdym rokiem, podobnie jak w policji i wojsku, przybywa w niej kobiet.
W Sudeckim Oddziale Straży Granicznej jest 700 funkcjonariuszy, 74 z nich to kobiety.
– Nasze panie są lepiej wykształcone od mężczyzn, znają języki obce, większość ma wyższe studia, mniej ich odpada przy egzaminach – wymienia Magdalena Knuta-Bron, rzeczniczka SOSG.
Kobiety, które wybrały służbę w straży, robią dokładnie to samo, co koledzy. Sprawdzają paszporty, patrolują samochodami tereny nadgraniczne, kontrolują podróżnych i bagaże, sprawdzają pociągi osobowe i towarowe. Kontrolują targowiska w poszukiwaniu cudzoziemców nielegalnie przebywających w Polsce. Razem z policją tropią przestępców. Muszą posługiwać się bronią palną i gdy trzeba, obezwładnić agresywnego osobnika.
26-letnia chorąży Renata Hulok (w SOSG od 7 lat) już gdy była dzieckiem, marzyła o mundurze. Nie boi się rywalizacji z mężczyznami. Ojciec był wojskowym, brat też służy w SG. – Miałam 7 lat, gdy oznajmiłam, że będę policjantką. Potem pojawił się pomysł ze strażą graniczną – wspomina. Gdy komendant SG zaproponował, aby wstąpiła do służby, nie wahała się. Zaczynała w dziale dochodzeniowo-śledczym. Od trzech lat pracuje w Lądku-
- Zdroju. Pilnuje 42 kilometrów granicy i czterech pieszych przejść turystycznych. Jest tam jedyną kobietą w mundurze. Bywa niezastąpiona, nie tylko, gdy trzeba poddać zatrzymaną kontroli osobistej.
– Nieraz w nocy koledzy telefonują do domu i proszą, abym przyjechała, bo nie mogą się dogadać z jakąś awanturnicą, a baba z babą się dogada – śmieje się drobna brunetka.
Jej rówieśnica, młodsza chorąży Julia Mandecka (6 lat w SG) działa na przejściu drogowym w Tłumaczowie. Kontroluje dokumenty, ale też służbową terenówką patroluje teren przygraniczny. Kiedyś pracowała w Terespolu, na granicy z Białorusią. – To zupełnie inna bajka, inne problemy. Walka z przemytem benzyny i tanich papierosów – opowiada.
Renata Hulok potrafi wypatrzyć ukryty pod spódnicą alkohol z Czech u pozornie niewinnej staruszki. Było to przed wejściem Polski do Unii. – Babcia była tęga, miała plisowaną spódnicę i getry. Obłożyła się od stóp do głów foliowymi woreczkami z alkoholem – wspomina.
Aż dwudziestoma strażniczkami może pochwalić się oddział SG na wrocławskim lotnisku. Starsza chorąży Teresa Karasińska była jedną z dwóch pierwszych kobiet, które 13 lat temu zaczęły pracę na lotnisku. Działa w grupie kontroli pirotechnicznej i bezpieczeństwa w komunikacji międzynarodowej. Sprawdza bagaże. – Czasem znajduję ciekawe rzeczy, np. różowe kajdanki z futerkiem albo tępy brzeszczot u eleganckiej pani – mówi. Musi mieć anielską cierpliwość, gdy trzeba prosić podróżnych, by oddali pilniczek albo małe nożyczki. Przepisy tego zabraniają. – Ludzie się denerwują. „A co ja terrorystą jestem?” – ironizuje strażniczka.
– Trzeba się uodpornić na zaczepki panów i brudne rzeczy w torbach podróżnych – dodaje kapral Justyna Hałaj-Gawron.
Na szczęście nigdy nie musiały użyć broni.
Niektóre żalą się, że w mundurach nie wyglądają kobieco. – Nie możemy nosić biżuterii. Tylko obrączkę. Tipsy czy kolorowe lakiery odpadają. Makijaż dyskretny – przyznają. Niektóre starają się przemycić w uszach delikatne kolczyki albo cienki łancuszek. Szefowie przymykają oko.
Pani Teresa w moro czuje się znakomicie. – Nie wydaję przynajmniej tyle pieniędzy, co koleżanki w cywilu, na rajstopy. •

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto