Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O jeden kosz za daleko. Polska - Słowacja 74:76. Fatalna wpadka polskich koszykarek

Michał Lizak
Fot. Wojtek Wilczyński Gdyby na 29 sekund przed końcem meczu ze Słowacją Aleksandra Karpińska wykorzystała rzut wolny – Polki byłyby w finałach mistrzostw Europy.
Fot. Wojtek Wilczyński Gdyby na 29 sekund przed końcem meczu ze Słowacją Aleksandra Karpińska wykorzystała rzut wolny – Polki byłyby w finałach mistrzostw Europy.
Izrael lepszy od Polek o 0,006 punktu. Finały mistrzostw Europy oraz igrzyska olimpijskie w Pekinie bez polskich koszykarek Polskie koszykarki nie zagrają w rozpoczynających się w poniedziałek finałach mistrzostw ...

Izrael lepszy od Polek o 0,006 punktu. Finały mistrzostw Europy oraz igrzyska olimpijskie w Pekinie
bez polskich koszykarek

Polskie koszykarki nie zagrają w rozpoczynających się w poniedziałek finałach mistrzostw Europy we Włoszech. W dodatkowym turnieju z udziałem trzech ekip – Polski, Izraela i Słowacji – wszystkie drużyny zanotowały po jednej wygranej. Ostatecznie triumfował Izrael, który o 0,006 punktu (!) wyprzedził Polskę.
Nasze zawodniczki same są sobie winne. Sprawę awansu miały w swoich rękach. Po wygranej z Izraelem (78:71) wystarczyło w ostatnim pojedynku pokonać Słowaczki, które wcześniej różnicą 13 oczek uległy Izraelowi (71:84).

Wielka niemoc
Jeszcze raz nasze koszykarki przeżyły jednak koszmar trzeciej kwarty. W konfrontacji z Izraelem straciły w tej odsłonie 17 punktów z rzędu, ale uratowały zwycięstwo. W meczu ze Słowaczkami od stanu 46:46 rywalki zdobyły 16 oczek, a nasze koszykarki odpowiedziały zaledwie dwoma! Na początku czwartej kwarty podopieczne trenera Krzysztofa Koziorowicza przegrywały już 50:65. Takiej straty nie zdołały odrobić i poległy 74:76. W sumie trzecie kwarty w meczach z Izraelem i Słowacją Polki przegrały różnicą aż 34 punktów (23:57). To była prawdziwa przepaść i przy takich wahaniach formy trudno liczyć na dobrą grę z europejską czołówką.

Osobisty Karpińskiej
Ostatecznie do awansu zabrakło zaledwie jednego punktu. Gdyby nasza kadra przegrała różnicą jednego punktu, zagrałaby w finałach. W sytuacji, gdy wszystkie zespoły mają taki sam bilans zwycięstw, o miejscu w tabeli decyduje bilans koszy (wynik z dzielenia koszy zdobytych przez stracone). Izrael ma 1,0403 (155/149), Polska – 1,0340 (152/147), zaś Słowacja – 0,9303 (147/158). Jeden punkt więcej w meczu ze Słowacją sprawiłby, że Polki miałyby współczynnik 1,048 i pewne miejsce w finałach. A warto dodać, że na 29 sekund przed końcem spotkania Aleksandra Karpińska spudłowała osobistego i do końca pojedynku wynik już się nie zmienił.
Ostatni raz nasza drużyna nie brała udziału w mistrzostwach Europy w 1997 roku. Od tego czasu Polki zawsze były w czołówce. W 1999 roku w Katowicach wywalczyły jedyne w historii naszej koszykówki mistrzostwo Europy, w kolejnych edycjach zajmowały lokaty w pierwszej ósemce (2001 – 6, 2003 – 4, 2005 – 7).

Daleko od czołówki
Brak Polek w finałach oznacza, że nasza reprezentacja straciła szanse na występ podczas przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Do Chin bezpośredni awans uzyska jedynie mistrz Europy, a cztery kolejne drużyny zakwalifikują się do dodatkowego turnieju.
Koszykarki Izraela, wygrywając dodatkowy turniej, poszły śladem męskiej reprezentacji tego kraju. Zarówno dwa lata temu (przed finałami w Serbii), jak i w tym roku (przed turniejem w Hiszpanii), koszykarze Izraela jako ostatni zespół kwalifikowali się do finałów. I podczas turnieju Eurobasket 2007 sprawili dwie niespodzianki – wygrali z Serbią (wyrzucając faworyta do medalu poza pierwszą dwunastkę) oraz mającą wysokie aspiracje Chorwację. Ostatecznie jednak nie przebili się do ósemki, kończąc rywalizacją na miejscach 9-12. W pierwszym spotkaniu mistrzostw Europy zawodniczki z Izraela zmierzą się z broniącymi tytułu Czeszkami. To my mieliśmy zagrać w tym spotkaniu... •

CCC Polkowice czwarte w Trutnovie
Koszykarki CCC Polkowice zajęły czwartą lokatę w turnieju w czeskim Trutnovie. W pierwszej fazie podopieczne trenera Andrzeja Nowakowskiego pokonały sokola Hradec Kralove 72:65 oraz Slovanem Bratysława 75:52 a także przegrały z Dynemem Kursk 56:72. W swojej grupie polkowiczanki zajęły więc drugie miejsce (za Dynamem) i w pojedynku o trzecią lokatę zmierzyły się z gospodarzami turnieju – Karą Trutnov. W tym spotkaniu zdecydowanie lepsze okazały się Czeszki, wygrywając okazale – 82:56. – Na pewno jestem trochę zawiedziony dyspozycję Natashy Brackett, która ma spore zaległości treningowe. spodziewałem się, że tej klasy zawodnicza przyjedzie do nas w dobrej formie. Okazuje się jednak, że w czasie wakacji kompletnie nie zajmowała się koszykówką ani swoją dyspozycję fizyczną – martwił się prezes CCC, Krzysztof Korsak.
Co ciekawe w Trutnovie koszykarki z Polkowic miały okazję zmierzyć się z dwoma zespołami, z którymi spotkają się w rozgrywkach grupowych Pucharu Europy – Dynamem Kurs i gospodyniami zawodów. – Przegraliśmy dwa razy bardzo wyraźnie, ale z tego nie będę wyciągał żadnych dalekoidących wniosków. Po pierwsze nie byliśmy w pełnym składzie, a u rywalek nikogo już nie brakowało. Po drugie jesteśmy na innym etapie przygotowań i to odbiło się na naszej postawie. Wreszcie widać było, że ekipie z Trutnova zależało, by jak najwyżej wygrać. I stąd taka wyraźna porażka w potyczce o trzecie miejsce – podsumował prezes Korsak.

Rozmowa z trenerem Krzysztofem Koziorowiczem
Ten zespół ma przyszłość
• Chyba w najczarniejszych snach nie przypuszczał Pan, że włoska przygoda naszej kadry skończy się tak szybko i do tego w taki sposób?
– Na pewno. Zwłaszcza, gdy brakuje tak niewiele. Już w pierwszym meczu było wysokie prowadzenie, a potem zdarzył się ten wielki przestój. Dopiero w końcówce nasza dobra obrona dała zwycięstwo. Ze Słowacją było podobnie. Ale tym razem sporej straty nie dało się już odrobić, mimo że w czwartej kwarcie nasz agresywny styl gry odmienił obraz meczu. Byliśmy zdecydowanie górą, ale zabrakło punktu do pełni szczęścia...

• Skąd takie problemy w trzecich kwartach? Dwa razy w tej odsłonie rywalki praktycznie rozbiły nasz zespół...
– Dla odmiany odbijaliśmy to sobie w czwartych odsłonach, ale... Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Na pewno nie formą fizyczną, bo końcówki były naszą domeną. Mieliśmy siły, miażdżyliśmy rywalki.

• Czego więc zabrakło do awansu?
– Przede wszystkim doświadczenia. Nasz zespół został prawie całkowicie przebudowany. To dla tych dziewczyn drugi sezon w kadrze. Bardziej doświadczona jest oczywiście Agnieszka Bibrzycka czy Gosia Dydek, ale dla innych dziewczyn to były często pierwsze tak poważne mecze w kadrze. Często mówi się, że swoje mecze trzeba przegrać, zapłacić frycowe. Szkoda, że dla nas było to tak bolesne.

• Trzeba też wiedzieć, które mecze wygrać. Izrael w całych eliminacjach rozegrał 12 spotkań – wygrał zaledwie 5.
My mamy 9 zwycięstw, a we Włoszech nas brakuje...
– Przede wszystkim Izrael grał naprawdę fajną koszykówkę. To nie jest słaby zespół. W koszykówce kobiet geografia też się zmienia.

• Co dla naszej koszykówki kobiecej oznacza brak Polek w finałach mistrzostw Europy i igrzyskach olimpijskich?
– Nie wiem, czy mielibyśmy realne szanse na igrzyska – konkurencja na pewno byłaby ogromna. Brakuje tych finałów, bo dla tych dziewczyn byłaby to olbrzymia lekcja i kolejne wielkie doświadczenie. Tego najbardziej szkoda.

• Ma Pan zamiar nadal prowadzić kadrę?
– Ta drużyna na pewno będzie się rozwijała, będzie silniejsza i ma przyszłość. A moja osoba? Muszę to wszystko przemyśleć, na spokojnie przeanalizować. Wiem jedno – tu nie trzeba trzęsienia ziemi, choć i mnie osobiście ta porażka bardzo dotknęła i ciężko ją przeżyłem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto