MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

O DWÓCH TAKICH CO SIĘ ZGUBILI...

Michał Lizak
KOSZYKÓWKA Michael Watson i Brangun Hughes. Co łączy tych amerykańskich rozgrywających Deichmanna Śląska Wrocław i Turowa Zgorzelec? Obaj są liderami swoich drużyn, obaj są nieobliczalni i obaj mieli problemy z ...

KOSZYKÓWKA
Michael Watson i Brangun Hughes. Co łączy tych amerykańskich rozgrywających Deichmanna Śląska Wrocław i Turowa Zgorzelec? Obaj są liderami swoich drużyn, obaj są nieobliczalni i obaj mieli problemy z powrotem do Polski ze świątecznych urlopów. Obaj zostaną też ukarani...

Watson miał zjawić się we Wrocławiu 28 grudnia, specjalnie ze względu na jego powrót z urlopu przesunięto termin wyjazdowego meczu Deichammna Śląska z Notecią w Inowrocławiu z 29 na 30 grudnia.

Przewidział kłopoty?
Amerykanin jednak nie tylko nie zjawił się we wtorek, ale nie było go aż do 31 grudnia. Na szczęście dla zespołu pojedynek w Inowrocławiu, którego niesamowicie obawiał się trener Tomo Mahorić, zakończył się pewnym zwycięstwem wrocławian (92:72). Watsona nie minie jednak kara. - Jeszcze konkretnie z nim nie rozmawialiśmy, była przerwa świąteczna. Do tej pory Amerykanin tłumaczył swoją nieobecność kłopotami paszportowymi. Jeśli je rzeczywiście potwierdzi odpowiednimi dokumentami, jego nieobecność będzie usprawiedliwiona. Jeśli nie - może spodziewać się kary. Jakiej? Wszystko zapisane jest w kontrakcie. Każdy opuszczony trening to odpowiednia ilość dolarów. Najdrożej będzie kosztować go nieobecność podczas meczu, ale o kwotach nie chcę mówić - zdradza Waldemar Łuczak, dyrektor ds. sportowych Deichmanna Śląska.
Z naszych informacji wynika, że trzydniowe spóźnienie będzie kosztowało Watsona kilka tysięcy dolarów, co pewnie nie specjalnie przypadnie mu do gustu. Wybronić mu się będzie jednak bardzo trudno, bo przed wyjazdem do USA sam zapowiadał, że 28 grudnia na pewno nie wróci. A w przewidywanie kłopotów paszportowych uwierzyć będzie bardzo trudno...

Doba za pół pensji
Jeszcze drożej może kosztować nieobecność Branduna Hughesa. Amerykański rozgrywający Turowa spóźnił się zaledwie “dobę z kawałkiem” - jak mówi prezes Zbigniew Kamiński. W tym czasie jego drużyna nie rozgrywała żadnego spotkania, ale Hughes stracił dwa treningi. - Sytuacja jest czysta - rozmawiałem już z jego agentem i Branduna ta nieobecność będzie kosztowała połowę pensji. Kary są określone w regulaminie. Tym bardziej, że sam sobie zmienił rezerwację biletu lotniczego. I nie chcę tu słyszeć o żadnym tsunami i tłumach na lotniskach. Umowa to dla mnie rzecz święta. Hughes gra w klubie, który jest rzetelny - on zawsze wszystko ma na czas, my tez tego wymagamy. Koniec. Kropka - jasno stawia sytuację prezes Turowa, Zbigniew Kamiński.
W przypadku rozgrywającego ze Zgorzelca połowa pensji to około 4 000 dolarów, a wiec ponad 12 000 złotych. Takiej kwoty za jedną dobę nie płaci się nawet w luksusowych hotelach. Hughes ma czego żałować, tym bardziej, że wracając dzień później nie zyskał nawet szampańskiej zabawy sylwestrowej. Wyleciał ze Stanów zjednoczonych 31 grudnia, by w Polsce być 1 stycznia, a więc Nowy Rok przywitał w podróży.

Pojedynek spóźnialskich
Tymczasem już w najbliższą sobotę o godzinie 13.30 w Zgorzelcu dojdzie do bezpośredniej konfrontacji spóźnialskich, bo w pierwszym meczu w nowym roku Turów podejmuje ekipę Deichmmana Śląska. Dla obu drużyn to spotkanie ma olbrzymie znaczenie. Wrocławianie - po zwycięstwie z Notecią w Inowrocławiu - po raz pierwszy w tym sezonie mają dodatni bilans zwycięstw (6-5) i znaleźli się przed Turowem. Poza tym wszystko wskazuje na to, że oba zespoły z Dolnego Śląska będą liczyły się o miejsca w czołówce - tuż za prowadzącym duetem Prokom-Anwil, a więc bilans bezpośredniego dwumeczu może mieć bardzo istotne znaczenie. A ten będzie w dużej mierze związany z postawą spóźnionych Amerykanów. Który z nich szybciej przełknie świąteczno-noworoczną karę, ten może mieć większy wpływ na postawę swojego zespołu...

Nowy Rok z piłką nożną
Koszykarze Deichmanna Śląska Wrocław nie mogli sobie pozwolić na całonocne sylwestrowe szaleństwa, bo 1 stycznia musieli się już stawić na treningu. Co prawda zajęcia rozpoczęły się dopiero o godzinie 19, ale na jakiekolwiek odpuszczenie nie można było liczyć. Tym bardziej, ze głównym elementem treningu był mecz... piłki nożnej. Za bramki w hali przy ul. Mieszczańskiej robiły materace przy konstrukcji kosza. Gra była szalenie intensywna a końcowy wynik nie jest znany. Obyło się bez żadnych typowo piłkarskich kontuzji, ocalały wszystkie szyby, choć kilkakrotnie okna były poważnie zagrożone.
Gracze Turowa 1 stycznia mieli wolne - zajęcia wznowili dopiero wczoraj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto