Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O co chodzi z tym obrazem

Magda Piekarska
Magda Piekarska jako żałobnica.  fot. Tomasz Hołod
Magda Piekarska jako żałobnica. fot. Tomasz Hołod
Przez dwie godziny płakałam nad trumną Piersa Hasselburgha i szydziłam z Rembrandta. Zagrałam u Petera Greenawaya. Ale kariery nie zrobię – jako żałobnica stałam w trzecim rzędzie i wątpię, żeby kamera choć na ...

Przez dwie godziny płakałam nad trumną Piersa Hasselburgha i szydziłam z Rembrandta.
Zagrałam u Petera Greenawaya. Ale kariery nie zrobię – jako żałobnica stałam w trzecim rzędzie i wątpię, żeby kamera choć na ułamek sekundy zarejestrowała moją obecność.

O to, jak to jest grać u reżysera wizjonera, pytam Grażynę Barszczewską, która w „Straży nocnej” jest teściową Banninga Cocqa, szefa straży miejskiej w Amsterdamie. – Ogromna przyjemność, chociaż bywa ciężko – śmieje się i biegnie do charakteryzatorek, żeby wyplątać się z welonu. – Coś o tym wiem – jestem na nogach od trzynastu godzin, choć na planie zdjęciowym spędziłam tylko dwie. Czego się dowiedziałam? Że sztuka filmowa polega na czekaniu i wymaga cierpliwości.

Ignac nie chce do filmu
Jest ósma rano, powinnam być już w wytwórni filmów, a stoję w kilkukilometrowym korku. Mam nadzieję, że pogrzebowy orszak beze mnie nie ruszy. Mają chować Piersa Hasselburgha (Andrzej Seweryn), ja gram kobietę z jego rodziny. Zresztą to za dużo powiedziane. Tak naprawdę statystuję.
40 minut później docieram na miejsce. W holu kłębi się tłum – dziś powstanie największa ze zbiorowych scen, z dziewięćdziesięcioma statystami. Dzielą nas na dwie grupy – pierwsza weźmie udział w chrzcinach (dostaną kolorowe stroje), druga to żałobnicy.
W garderobie kolejka, taka sama w charakteryzacji. Panowie w rajtuzach i na wysokich obcasach czekają na peruki, panie na czepki i kapelusze. Jest kilka psów – Saba, Bubel i Baki nieźle znoszą to zamieszanie. Gorzej z 11-miesięcznym Ignacem – buldog siedzi w kącie i ma na pysku wypisaną jedną myśl: „chcę do domu”.
Dostaję czarną, aksamitną suknię – waży kilka kilogramów. Ale jest nieźle, dopóki nie dochodzą boczki. To minirusztowanie na drutach ma mnie poszerzyć w biodrach, ale okropnie pije w pasie.
Na schodach przysiadam obok 13-letniego Szymona. Pytam, jak się czuje w butach na obcasach. – Trochę homoseksualnie – zwierza się. Zagrał już epizod w „Pierwszej miłości” i nie widział dotąd żadnego filmu Greenawaya.
Wśród statystów starzy wyjadacze (m.in. Franciszek Komorniczak, który kino zna od podszewki, a tu jest członkiem rodziny Rembrandta), jak i wielbiciele Greenawaya, którzy marzą o tym, żeby zobaczyć mistrza przy pracy. Jak Justyna Flankowska, która właśnie przygotowuje się do egzaminu, po którym zostanie adwokatem. – Powinnam siedzieć z nosem w książkach – przyznaje. – Ale nie mogłam sobie tego odmówić.

W kolejce po bigos
Kolejne godziny mijają nam na czekaniu – panie podwijają sute spódnice i opalają sobie nogi, panowie kładą się na trawniku. Holenderscy mieszczanie i mieszczki robią sobie zdjęcia aparatami cyfrowymi, rozmawiają przez komórki, palą papierosy. – Ale o co chodzi z tym obrazem? Że go malują, czy kradną? – pyta ktoś. – Nie wiem, to chyba jakiś paradokument – pada odpowiedź.
Zazdrosne szepty budzi pojawienie się Joanny Komarow-Roman. Absolwentka wrocławskiej PWST dostała najpiękniejszą suknię ze wszystkich statystek: z trenem, dekoltem. I kapelusz, w którym wygląda jak Saskia na portretach Rembrandta.
Upał rozprostowuje nam loki. W dodatku nie widać gwiazd. Tylko Agata Buzek w rudej peruce cierpliwie pozwala na zdjęcia. Potem ustawiamy się po bigos i znów czekamy.

Ciszej nad trumną
Wreszcie koło godz. 16 zbierają nas w holu. Nasze kostiumy wymagają kilku szlifów: dostaję dwie kryzy i kołnierz z brązowych piór, które ściskają mi szyję. W kryzę stroi się też pudelek Bubel. I znosi to z anielską cierpliwością.
Wreszcie trafiamy do hali zdjęciowej. W całkowitej ciszy ustawiamy się za trumną, w której jeden z nas zajmuje miejsce Andrzeja Seweryna – aktor pojawi się dopiero, gdy ruszy kamera. Tym razem Rembrandtowi towarzyszy „człowiek w czerwonej pelerynie”, czyli Jacob de Roy (Krzysztof Pieczyński) – sugeruje artyście, że Hasselbourgh nie zginął przypadkiem. To scena kluczowa dla filmowej intrygi: historię morderstwa artysta opowie w swojej „Straży nocnej”.
Joanna Komarow-Roman staje obok Grażyny Barszczewskiej – właśnie dostała epizod! Ma zagrać żonę Banninga Cocqa i powiedzieć jedno zdanie. – Straszliwy stres – mówi, ale widać, że jest szczęśliwa.

Cięcie i do domu
Stoję za plecami Rafała Mohra (Floris), który zasłania mnie w zupełności. Kiedy strażnicy szydzą z Rembrandta, mamy im przytakiwać i tu wychodzi mój brak profesjonalizmu – zwyczajnie żal mi artysty i zamiast śmiać się, wolałabym poradzić mu, żeby dał sobie spokój z tą „Strażą...”, bo płótno zniszczy mu życie.
Greenaway oddaje całą władzę w ręce swojej asystentki, na nas nie zwraca większej uwagi i tylko po każdej z prób sugeruje aktorom zmianę tonacji: Floris ma traktować Rembrandta jeszcze bardziej protekcjonalnie, a teściowa Cocqa być jeszcze bardziej lodowata. Oczy mi się zamykają, kryza wciska się w szyję, duszę się w ciężkiej sukni. – O Rembrandcie mówi się, że potrafi wydobyć duszę. Tak się mówi – rzuca po raz kolejny Krzysztof Pieczyński. A Grażyna Barszczewska, tym razem lodowata na medal, odpowiada: – Wobec tego ci z nas, którzy mają duszę, są w niebezpieczeństwie. Jak to się mówi.
Cięcie, brawa, możemy iść do domu. Oddajemy kostiumy, wyciągamy szpilki z włosów. Nie udaje się zdobyć autografu Krzysztofa Pieczyńskiego.
– Muszę jeszcze oddać buty i wąsik – rzuca aktor i już go nie ma. A kiedy w pogoni za Martinem Freemanem zapędzamy się do stołówki dla gwiazd, obsługa delikatnie, lecz stanowczo nas wyprasza: – Nie teraz, wszyscy jesteśmy zmęczeni.
Cóż, coś o tym wiemy. Razem z gimnazjalistką Sarą, też statystką wleczemy się przez parking. – Ja to wolę być reżyserem – mówi ona. A ja? W tym momencie ja to najbardziej wolę iść spać. •

Straż nocna

Film o życiu Rembrandta, z okresu gdy malował on słynną „Straż nocną”, Peter Greenaway realizował we Wrocławiu – zdjęcia kończą się dziś. Brytyjski reżyser odkrywa przed widzami tajemnicę płótna, na którym Rembrandt zawarł historię morderstwa w gronie sportretowanych strażników miejskich. Opowiada też o miłościach Rembrandta – żonie Saskii, pokojówkach Geertje i Hendrickje. Obok Martina Freemana czy Emily Holmes, na ekranie zobaczymy m.in. Andrzeja Seweryna i Krzysztofa Pieczyńskiego. Muzykę do obrazu pisze Włodek Pawlik, a za kostiumy odpowiada Jagna Janicka.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto