Nowości kinowe na długi weekend

Sherlock Holmes - gra cieni - USA, przygodowy, 2011, reż. Guy Ritchie, wyst. Robert Downey jr, Jude Law Dwa lata temu słynny detektyw pomógł równie słynnemu reżyserowi w odzyskaniu dobrego imienia. Guy Ritchie, złote dziecko angielskiego kina końca lat 90. (pamiętamy jego zrealizowane wówczas "Przekręt" i "Porachunki"), przeżywał wieloletni kryzys formy, pogłębiany swoimi słabiutkimi filmami "Rejs w nieznane", "Revolver" i "Rock'n'rol-la". Wtedy nagle pojawiła się propozycja nakręcenia nowej wersji przygód słynnego detektywa z Baker Street. Ritchie podjął rękawicę i stworzył jeden z najlepszych filmów przygodowych ostatniej dekady. Na "Sherlocka Holmesa" poszły tłumy. Nic dziwnego, że Ritchie postanowił pójść za ciosem i powtórzyć sukces. W "Grze cieni" wracamy do postaci nierozłącznych - Holmesa i Watsona. Ten pierwszy od dawna uchodził za najinteligentniejszego człowieka w okolicy, dopóki na horyzoncie nie pojawił się zły profesor Moriarty. Mężczyzna jest podobnym do Holmesa geniuszem, ale od słynnego detektywa różni go absolutny brak skrupułów przy popełnianych zbrodniach. Praworządny Holmes musi ruszyć w jego ślady. Tymczasem znaleziono ciało księcia koronnego Austrii. Wszystko wskazuje na to, że zgon nastąpił poprzez samobójstwo, ale Sherlock Holmes uparcie twierdzi, że śmierć jest tylko jednym z wielu elementów przerażającej układanki profesora. Detektyw podąża za wskazówkami do tajemniczego klubu dżentelmenów, w którym spotyka pewną cygańską księżniczkę. Kobieta widzi więcej niż inni, przez co stała się kolejnym obiektem mordercy. Holmes z niechęcią jej pomaga. Razem ruszają za Moriartym z Anglii do Francji, Niemiec i Szwajcarii. Przebiegły profesor jest cały czas o kilka kroków przed nimi. Holmes powoli zaczyna zdawać sobie sprawę, jaki plan chce wprowadzić w życie zabójca i jak bardzo jest on niebezpieczny.