Niemieckie lotniska walczą o Dolnoślązaków. Przekonują, że dojedziemy tam szybko i tanio

Drezno i Lipsk chcą, by Dolnoślązacy latali na wakacje z ich lotnisk. Wczoraj przekonywali do tego we Wrocławiu.
Mają poważne argumenty. Z Wrocławia do Drezna można dojechać samochodem w trzy i pół godziny. To czas porównywalny do tego, jakiego potrzebujemy na dotarcie do portu w Katowicach. Aby dojechać na lotnisko w Warszawie, trzeba poświęcić przynajmniej sześć godzin.
Do tego pod koniec roku ma być uruchomione połączenie kolejowe z Wrocławia do Drezna. Wiele biur podróży organizuje też dojazdy busami ze stolicy Dolnego Śląska do tego niemieckiego miasta.
- Przyjechaliśmy do Wrocławia, by przedstawić biurom turystycznym naszą letnią ofertę - mówi Petra Siebert, rzeczniczka portu lotniczego w Dreźnie.
Według szacunkowych danych z drezdeńskiego portu korzysta obecnie rocznie od 8 do 10 tysięcy Polaków. Petra Siebert spodziewa się, że ta liczba się podwoi.
Już teraz port w Dreźnie pasażerowie z całego świata wybierają prawie trzy razy częściej niż wrocławski. Korzysta z niego ok. 3,5 miliona osób rocznie. Z lotniska we Wrocławiu - 1,2 miliona.
- Leżymy blisko od Drezna, stąd też konkurencja o klientów jest nieunikniona - przyznaje Jarosław Sztucki, wiceprezes Wrocławskiego Portu Lotniczego. - Dotyczy ona przede wszystkim lotów turystycznych do dalej położonych, egzotycznych krajów. Z Dreznem jednak bardziej konkurują lotniska w Warszawie i Pradze - uważa.