Niemczyk skreślony

– Ciężko mi rozmawiać o całej tej sytuacji. Włożyłem tyle serca w pracę z reprezentacją, a takie ciule jak Wspaniały czy Przedpełski psują teraz polską siatkówkę – mówi nam Andrzej Niemczyk. Szanse na jego powrót do drużyny złotek są zerowe

Już w poniedziałek pisaliśmy, w jaki sposób działacze PZPS zamierzają wybrać nowego selekcjonera żeńskiej reprezentacji. I w tej kwestii nic się nie zmieniło. Po pierwsze – w grę wchodzi tylko obcokrajowiec. Najpierw wydział szkolenia wskaże pięciu-sześciu kandydatów, by po wstępnej selekcji przedstawić zarządowi związku trzech z nich.

Biesiada pochwalony
– Działacze popełnili błąd, odsuwając mnie od zespołu. Bo dziewczyny w dalszym ciągu mnie potrzebują. One się ze mną zżyły, a ja je rozumiem. Powiem panu, że ten prezes, którego dziś sądzą, Biesiada, to przynajmniej coś zrobił dla siatkówki. A te ciule, to co zrobiły? – pyta Andrzej Niemczyk. A my go pytamy, czy widzi za granicą szkoleniowców, którzy mogliby pomóc mistrzyniom Europy.
– Tak. Bonitta i Selinger. Z tym pierwszym musiałbym jednak porozmawiać. Włoszkom zabierał nawet telefony komórkowe. U nas to by nie przeszło. A Selinger to jest człowiek jeszcze lepszy ode mnie – przyznaje.
Sporo kontrowersji wywołał list 16 zawodniczek skierowany do władz związku, w którym stają one murem za Niemczykiem. Podobno niektóre nazwiska widniejące pod treścią pisma znalazły się tam bez zgody ich właścicielek. – Moje poparcie było w pełni świadome. Wiedziałam o tym liście, chociaż dokładnej treści apelu nie znałam – zdradza nam Anna Barańska. Zabrakło tylko nazwisk Małgorzaty Glinki, Agaty Mróz i Doroty Świeniewicz. – Muszę teraz stanąć do konkursu, żeby być w porządku wobec dziewczyn – wyjaśnia były opiekun złotek.
Na łamach prasy Niemczyk nie przebiera ostatnio w słowach. Wiceprezesa PZPS Waldemara Wspaniałego nazwał też burakiem. Twierdzi, że zniszczył on nie tylko jego, ale także „młodego trenera Irka Kłosa”. – Nie wiem, czemu Andrzej robi tyle szumu wokół swojej osoby. Mnie Waldek krzywdy nie zrobił – przyznaje z kolei Kłos.

A czasu coraz mniej
Zawierucha wobec złotek zaczyna już być niesmaczna, a żartów nie ma. I czasu również. Do igrzysk w Pekinie zostały niespełna dwa lata, z czego na pracę z kadrą będzie można poświęcić ledwie kilka miesięcy. Po ostatnich mistrzostwach świata Polki spadły w rankingu z dziewiątej na jedenastą pozycję, co nie zwiększa ich szans na zdobycie olimpijskiej kwalifikacji. Na tę walkę muszą być gotowe już za niecały rok. Pytanie więc, czy nowa miotła zdąży poukładać klocki po swojemu. Niektórzy mówią – albo Niemczyk, albo zaczynamy od zera. Niebawem się okaże, czy mają rację.

JA BYM NIE PODPISAŁA

Dorota Świeniewicz
>Mówi się, że list dziewczyn do PZPS, popierający Andrzeja Niemczyka, skonstruowała kancelaria prawna i nie ma na nim własnoręcznych podpisów. Z niektórymi rozmawiałam i wiem, że nie wyrażały zgody na to, by ich nazwiska widniały pod tym pismem. A jednak znalazły się tam. Do mnie w tej sprawie nikt nie dzwonił. A przecież nigdy w życiu nie mówiłam, że kończę karierę. Jeśli urodzę zgodnie z planem, w kwietniu chciałabym wznowić treningi, a później wrócić także do kadry. Dziewczyny pewnie wiedziały, że ja tego listu bym nie podpisała, choć doceniam wielkie zasługi trenera Niemczyka dla naszej siatkówki. Teraz kierowałabym się jednak w stronę włoskiej szkoły. Bo są żywe przykłady na jej skuteczność. Raul Lozano 15 lat pracował we Włoszech i zdobytą wiedzę przekazał męskiej reprezentacji. Trener Caprara wywalczył właśnie z Rosjankami mistrzostwo świata, a Niemki zrobiły wielki postęp pod okiem trenera Guidettiego. Za nikim nie zamierzam jednak lobbować.